Strony

niedziela, 3 kwietnia 2016

03-04-16, Paryż

Bonjour !
Witaj pamiętniczku ! Dobrnęliśmy do 3 kwietnia. Mamy słoneczną i ciepłą niedzielę, która aż kusi wyjściem na świeże powietrze. Korzystając z tego, że jeszcze mi wolno... zabrałam się z Adrienem do stajni, ale od początku, bo już zaczynam szaleć... . Budzik miałam ustawiony z niewiadomych przyczyn na 8.00, a więc o tej godzinie byłam zmuszona wstać. Podniosłam się z niemałym trudem z łóżka i zbiegłam do kuchni. Moja mama ciepło mnie przywitała i dostałam przepyszne śniadanie w postaci pączka oraz bagietki z białym serem. Potem postanowiłam wziąć prysznic, ale ubiegł mnie mój telefon, który zaalarmował mnie o nowej wiadomości. Adrien spytał czy mam ochotę podjechać do stajni. Odpisałam, że z chęcią i krzyknęłam rodzicom, że wybieram się na konie. Zmieniłam piżamę na legginsy oraz bluzkę jeździecką. Na stopy wsunęłam zużyte sztyblety i z radością wybiegłam przed dom. Oczywiście już czekała na mnie limuzyna . Przywitałam się z chłopakiem i usiadłam obok niego. To była jedna z moich ostatnich jazd przynajmniej do czasu, aż Emma nie pojawi się na świecie. Przyglądałam się jak zawsze widokom umieszczonym za szybą. Nie jechaliśmy długo. Maksymalnie 30 minut, a jednak lubiłam podróż tam i z powrotem. Na miejscu od razu wpadliśmy na trenerkę, która miło nas przywitała . Ja oczywiście miałam dosiąść Madamme, a Adrien na dzisiaj dostał LadyMagic . Zaśmiałam się pod nosem ciekawiąc się jakby zareagował, gdyby dostał klacz imieniem ,, Ladybug''. Mój chłopak poszedł się przebrać, a ja od razu zajęłam się klaczką spoglądającą na mnie zza boksowych drzwi. Przywitałam się z nią kilkoma przysmakami, a potem rozpoczęłam czyszczenie. Takie tony kurzu to chyba jeszcze nigdy na mnie nie spadły. Madamme była bardzo grzeczna i tak samo bezproblemowo dała się osiodłać. Punkt 10.00 wyprowadziliśmy konie na plac. Wsiadłam bez większych komplikacji i po chwili unosiłam się już w takt zgrabnego kłusa. Na jeździe ćwiczyliśmy figury ujeżdżeniowe, a także skoczyliśmy kilka niewielkich przeszkód. Wprost nie mogłam uwierzyć z jaką łatwością przyszła mi jazda na Madamme. Po zajęciach zostaliśmy jeszcze w stajni. Ja bawiłam się z moją ulubienicą na padoku w berka, a Adrien się nam przyglądał. Miał tak rozmarzoną minę, że aż miałam ochotę mu zrobić zdjęcie. Potem i mój chłopak się do nas przyłączył. My jak to my wpadliśmy na siebie przewracając się na ziemię. Pocałowaliśmy się i położyliśmy na trawie. Ostatecznie stwierdziliśmy jednak, że nie chcemy być podeptani przez kilka biegających dookoła pastwiska koni, więc się podnieśliśmy. Adrien wydawał się być w miarę pogodzony z prawdą o swoich rodzicach. Teraz liczyło się tylko to, żeby jutro jakoś porozmawiać z wychowawczynią. Pytanie jak to ma wyglądać? ,, Dzień dobry Pani, jest Pani mamą Adriena i byłą super bohaterką? '' No ja błagam... to brzmi tak banalnie jak teksty Chloe co najmniej. Do domu wróciliśmy jakoś po 12.00 . Adrien postanowił do mnie wpaść. Anais najwyraźniej została w domu. No tak.. uczyła się do testów predyspozycji. Dopiero wczoraj zajarzyłam, że ona jest programowo dwie klasy wyżej ! Nigdy nie spotkałam aż tak inteligentnego człowieka, no ale cóż... zawsze musi być ten pierwszy raz. Usiedliśmy przy ladzie w cukierni, a mój tata zrobił nam gorącej czekolady. Wszyscy razem żartowaliśmy sobie i było całkiem wesoło. W gruncie rzeczy cieszyłam się, że moi rodzice tak szybko zaakceptowali Adriena.... i oby równie dobrze przyjęli Emmę. Tylko co ja mam im powiedzieć ? Kolejny banalny tekst z serii Chloe? ,, Mamo, jestem Biedronką, Władca Ciem zrobił mi dziecko '' ? Serio? Tak to ma brzmieć ? Eh... czemu to wszystko musi być tak pogmatwane. Na dzień dzisiejszy i tak nic nie przebije mojego taty w jednym  z dialogów.
- Mogę ciasteczko? - spytałam jak najnormalniej w świecie.
-No jasne ! - odpowiedział mój tata.
- Co ty masz ostatnio taki apetyt? - zapytała moja mama z uśmiechem, a Adrien lekko się podśmiechnął.
- Nie wiem...
- Ey, ... Marinette może ty jesteś w ciąży, co ? - dopowiedział mój tata z wyraźnym żartem w głosie, a moja twarz przybrała odcień pomidorów w Teksasie.
- Nie.. znaczy.. nie, my...
- Co się tak speszyłaś my Lady? - zapytał Adrien ratując sytuacją i dając mi buziaka. - Niczego JESZCZE nie było. - zaznaczył i wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a ja dziękowałam mu w głębi duszy za ten debilny tekst, który był wyjęty z ust Czarnego Kota . Po zjedzeniu kilku słodkości przeniosłam się z moim chłopakiem do własnego pokoju. Nie mając co robić aż do patrolu uznaliśmy, że pogramy w gry komputerowe. Wynik ? 5:0 ...... dla mnie. Kotek się ofochał i skulony położył się koncie mojego łóżka, a ja wdrapałam się do niego i pogłaskałam go po głowie. Oczywiście, co pięć minut wybuchałam śmiechem. Potem położyliśmy się obok siebie i wtulona w Adriena mogłam sobie przemyśleć wydarzenia z ostatnich 2 tygodni. Doszłam do wniosku, że teraz już się nic nie zmieni i może być tylko lepiej. W pewnym momencie Adrien przesunął mi dłonią po brzuchu i ją tam zostawił.
- Mari?
- Tak?
- Jak Emma?
-Chyba... dobrze , tak mi się wydaje.
-No to... super. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo chciałbym już ją przytulić i mieć pewność, że jest bezpieczna. - powiedział ni stąd ni zowąd, a mnie zrobiło się ciepło na sercu. Nagle po prostu wszystkiego przestałam się bać. Nie miałam czego.... , przecież ja go tak strasznie kochałam, a Emma będzie tylko znakiem tego, że umiemy przetrwać wszystko. Teraz nagle zaczęłam się cieszyć z tej ciąży. Będę mamą...i muszę być najlepszą mamą na świecie, nie ważne, że jestem bardzo młoda. Za trzy lata będę już przecież .. dorosła.... . Dorosłość to pojęcie względne......, jak na nasz wiek .. to nawet ja i Adrien jesteśmy dorośli.
- Ty też nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mocno Cię kocham i jak dobrym będziesz tatą. - odparłam.
-Myślisz?
-Nie myślę, ja to wiem. Mną się opiekujesz jakbym była nie wiem jakim skarbem, a jestem tylko zwyczajną dziewczyną z Paryża. Naszą córką zajmiesz się jeszcze lepiej.
- Naszą? Faktycznie... NASZĄ córką....., uznajmy, że to nie był Władca Ciem. - powiedział Adrien sadzając mnie na swoich kolanach,a ja zachichotałam pod nosem.
-No dobrze... niech będzie Panie Agreste.
- Bardzo się cieszę... Pani Agreste. - odparł mój chłopak delikatnie mnie całując.
- Marinette Agreste? Nieźle to brzmi. - stwierdziłam z uśmiechem.
- Brzmi i będzie brzmiało najlepiej na świecie.- odparł mój chłopak. Siedzieliśmy tak sobie rozmawiając i co jakiś czas dając sobie buziaki. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze dwa tygodnie temu nie umiałam się do niego odezwać, a teraz siedział u mnie w pokoju i byliśmy zmuszeni planować przyszłość. Mam nadzieję, że jego zapał nie zniknie w miarę czasu. To by było najgorsze co by się mogło stać. Teraz mam pewność, że dam radę. Pozostaje mi tylko.... zapytać o wszystko wy...mamę Adriena, powiedzieć rodzicom i Aly'y o ciąży . Pokonanie WC przy tym wszystkim to pikuś. Równo o 18.00 nasza dzielna Sowa zastukała po nas w okno. W mgnieniu oka przemieniliśmy się w Biedronkę i Czarnego Kota, a potem spacerowaliśmy paryskimi uliczkami poszukując czegoś co mogłoby stanowić jakieś zagrożenie, ale jedyne na co się natknęliśmy to natrętne gołębie nie wyrządzające większej szkody. Założyłam z góry, że skoro WC sobie dziś i wczoraj odpuścił to szykuje coś niecnie strasznego na kolejne dni. Pomyliłam się. W pewnym momencie Sowa ochroniła nas przed czymś co przypominało pociski z farby. Czyżby jakiś niespełniony artysta? A może Ilustrachor wrócił ? NIE ! Otóż podfrunęła do nas, tak podfrunęła niezwykle opierzona i kolorowa postać, która przedstawiła się jako ,, Papuzi powiew'' . Z pewnością coś zdenerwowało zoologa z pobliskiego rezerwatu botanicznego . Ciskał w nas tymi kolorami z taką prędkością, że ciężko było ich unikać. Nasza trójka ukryła się za blokiem, a ja wychylając głowę zza ściany sprawdziłam co powoduje oberwanie takim kolorkiem. Otóż Paryżanie stali zatrzymani w kolorowych, kleistych kulach nie mogąc złapać powietrza. Władca Ciem chciał rządzić wszystkimi....ciekawe jak chce to zrobić skoro uprzednio wszystkich pozabija. Trzeba było działać. Akuma musiała być w naszyjniku naszego potworka, bo cała reszta jego kostiumu / ciała była pokryta piórami. Zostawiłam Sowę i Czarnego Kota,a sama obiegłam przód bloku i zaatakowałam '' ptaszka'' od tyłu. Sowa podleciała / podfrunęła... nie wiem jak to nazwać na swoich skrzydłach i telepatycznie porozumiała się z przestępcą blokując jego ruchy. Mój Kotek zerwał przy pomocy swojej mocy.....oo jaki rym... nie ważne, zerwał mosiężny naszyjnik, a ja teatralnie jak zawsze wypędziłam z niego Akumę.
- Papa, miły motylku . - powiedziałam machając małemu, białemu stworzonku. Potem padło nasze wiekopomne ,, ZALICZONE'' i wszyscy uznaliśmy swoje zwycięstwo.- ,, Niezwykła biedronka ! '' - krzyknęłam przypominając sobie o ludziach pozamykanych w beztlenowych kulach. Na całe szczęście nikt nie ucierpiał, a my mogliśmy w świętym spokoju udać się do swoich domów. Adrien zerwał mi po drodze różę w parku [ nieistotne, że wbił sobie kolec w palec] , a ja wpięłam ją sobie we włosy. Było coś koło 22.00 jak dotarłam do swojego pokoju. Od razu nakarmiłam przemęczoną Tikii ciastkami owsianymi, a ona przytuliła swoją tycią główkę do mojego policzka. Stwierdziłam, że jutro niestety poniedziałek, a co za tym idzie ....szkoła, czyli czas kłaść się do łóżka. Wzięłam szybki prysznic, założyłam koszulę nocną i zanurzyłam się pod kołdrą. Moje Kwamii uczyniło to samo. Oczywiście Tikii zasnęła dużo wcześniej, a ja piszę do Ciebie pamiętniczku. Bonne nuit !
                                                                                          ~ Marinette

***
Mam nadzieję, że się podoba c: Sorry, że teraz dopiero, ale byłam w stajni do 12.00 także no.. :P Mówię - mam życie bardziej intensywne niż Mari xd <3 Dajcie znać w komentarzu :3 A ja idę zamienić się w Ladybug i bohatersko....uczyć się chemii ;_;
                                                                            ~ Agathe;3

11 komentarzy:

  1. JESZCZE Adrien, JESZCZE trochę xD.
    Ja już to sobie wyobrażam!
    Taki Czarny Kot z tym swoim uśmiechem z różą w zębach!!! XD
    Opowiadanie już prawie zakończone!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam, czekam :3 JESZCZE XD O boże ... moja wyobraźnia zaczęła pracować XD

      Usuń
  2. Przepraszam! Też zalatana byłam... ;-; Dopiero co wróciłam z biegania... Jestem zmęczona, ale skomentować trzeba. Obiecałam w pewnym sensie...
    Mai: Ona zawsze reaguje gdy się spóźni z komentarzem... Normalka...
    Możesz mnie ukarać nawet! Jak chcesz! ._.
    Mai: Nie pozwól jej brać udziału w konkursie!
    Przecież to tylko na próbę, Mai...
    Mai: Ale nie pozwól! Nie będziesz później miała koszmarów!
    To szantaż!
    Mai: Mooooże... Chociaż po samym przeczytaniu będzie miała.
    Wredota ;-; ale w sumie prawda... ._.
    Mai: Jakoś przebolałam ten moment cukru, ale no cóż. Czasem trzeba... Rozdział powiem, że zacny. Ciekawa jestem rozmowy z wychowawczynią i...
    Mai? Czy ty się nie zapomniałaś? Po pierwsze: Powiedziałaś, że coś jest zacne. Co jest nowością... Czy mi się wydaje czy ty Agathe polubiłaś?
    Mai: Nom. Obiecała, że jak znajdzie sposób to mnie uwolni od Ciebie! *.* Kochana jest <3
    ... Agathe... Co ty jej zrobiłaś? O.o Czy ty coś jej dawałaś? >.> Ona ewidentnie nie jest sobą...
    Mai: Nic mi nie zrobiła.. Ale dała nadzieję *.* W dodatku jest zacną osóbką.
    Tym bardziej Ci nie wierzę...
    Mai:-.-
    No ale wracając do rozdziału to co Mai napisała to też tak myślę. Będziesz dodawać inne Miracula? B w sumie ciekawi mnie ile osób będzie walczyć z WC (piszę na telefonie i pokazała mi się ikonka wc... Czemu mnie to rozwaliło? xD
    Mai: Bo jesteś dziwna.
    ... Wiem.)
    Jestem jeszcze ciekawa czy będą się jeszcze kwami odzywać, bo... Jakoś tak nie ma ich i nie ma... ;-; Znaczy są, ale no... Nie odzywają się... A kocham teksty Plagga <3
    Mai: Kotecek zawsze fajny! *.*
    Dobra. To już normalne... Obie kochamy koty. Jedno z naszych podobieństw. No cóż... Na koniec powiem swoimi słowami, że rozdział zacny i...
    Mai: Przesyłamy kontenery weny...
    Oraz czekamy na kolejny rozdział.

    Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose *z nadzieją na uwolnienie się*.


    PS: Zapomniałyśmy podziękować za powiedzenie o ciekawej osobowości. <3
    Mai: To było do mnie.
    To już było nie miłe. ;-;
    Mai: Bywa.
    Widzisz Agathe? To mnie trzeba ratować. Nie ją. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże jedyny ! XD Jeśli uratuję Mai to automatycznie też Ciebie Neko :P <3 Ojej, słyszeć takie komplementy jak to, że jestem zacna to ojej *o* Mai mnie lubi? Kolejny sukces życiowy xdd <3 Niestety... czekam na to opowiadanie bardzo mocno i nie zabronię Neko brania udziału ;_; Ale już szukam metody na rozdzielanie osobowości :3 Kwamii się zaczną odzywać na waszą prośbę ^.* <3 [ Nie dawałam nic Mai :P ]

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju, jakie to słodkie! Nie mogę się doczekać jutra! Czekam już na ten moment, że:
    -Mari będzie już widać brzuszek,
    - Mari pójdzie z Adrienem do ginekologa na USG,
    - Mari urodzi Emmę,
    -Mari weźmie ślub z Adrienem.
    Pozdrawiam!
    Mari Agreste

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie też ! :D Otóż widać brzuszek będzie niedługo :D I USG też niedługo :D

      Usuń
  5. Takie (Adrien)w szkole do nauczycielki XD

    -Mamusiu... 2+2 = 5
    -Dostajesz 6! ;-; XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam taki pomysł że Adrien i Marinette będą rozmawiali o Emmie i nie zauważą że rodzice Marinette weszli do pokoju i wszystko słyszeli... Było by super!

    OdpowiedzUsuń