Strony

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

04-04-16 , Paryż

Bonjour mon journal !
Witaj pamiętniczku ! Jak się domyślasz po dacie napisanej nad moim dzisiejszym wpisem mamy 4 kwietnia. Niebo nadal jest błękitne, ptaki ślicznie śpiewają, świat zaczyna pokrywać się zielenią i kolorami, a temperatura w Paryżu podskoczyła aż do 25 stopni ! Niestety wszystkie walory tego dnia psuje znaczący fakt - jest poniedziałek. Co za tym idzie ... szkoła ... tak, marna szkoła... . Zostałam brutalnie obudzona przez mój budzik już o 6.20 . Dostałam od mamy ciepłe kakao z miodem, a potem poszłam wziąć orzeźwiający prysznic. Orientując się, że mam do wyjścia 10 minut dopadłam jak poparzona do szafy. Wciągnęłam na siebie frędzelkową, niebieską bluzkę i szare jeansy. Zmiotłam do torby książki z biurka licząc na to, że będą to te podręczniki, których akurat będę potrzebowała. W dwie minuty ogarnęłam swoje włosy i wybiegłam jak poparzona z domu . W ostatniej chwili udało mi się wsiąść do autobusu. Oczywiście zapomniałam spakować śniadanie.... . Między kolejnymi rzędami foteli w pojeździe zauważyłam moją przyjaciółkę Alyę i postanowiłam się do niej dosiąść. Jak zawsze rozmawiałyśmy sobie i co jakiś czas buchałyśmy śmiechem przy jej opowieściach o głupocie Nino . Strasznie żałowałam, że ona nie mogła znać prawdy. Mimo to , obiecałam sobie, że przynajmniej o ciąży jej powiem . W końcu zbiorę się na odwagę, ale obawiam się, że jeszcze nie teraz. W szkole przywitałam się z Adrienem szybkim buziakiem, bo weszłam równo z dzwonkiem. Lekcje zaczynałam chemią, na której o dziwo nie pisaliśmy zaplanowanego sprawdzianu. Potem prawie przysypiałam na fizyce, na której dosłownie sypał się nam piasek na głowę, przy okazji doświadczenia. Mieliśmy w-f łączony z chłopakami, więc miałam okazję pobyć z Adrienem. Graliśmy w palanta w pełnym słońcu, a jak na to zareagował mój organizm? No cóż... nie przewidziałam faktu, że magiczne ciąże tak szybko dają o sobie znać, a co za tym idzie ? Zasłabłam. Mój chłopak oczywiście od razu do mnie podbiegł i zaprowadził na ławkę. Nauczycielka w-f, pani Chanell spytała czy wszystko dobrze, a ja troszkę wymijająco powiedziałam, że tak , tylko muszę odpocząć. Całe szczęście w-f - istka pozwoliła Adrienowi zostać ze mną.
- Nie powinnaś już ćwiczyć. - stwierdził, kiedy trenerki już nie było na widoku.
- Muszę, jak nie będę to wszyscy od razu się dowiedzą.
-Jejku... Mari, cena Twojego zdrowia to nie opinia innych...może pójdziemy do jakiegoś lekarza ?
- Ginekolog? Ani mi się śni do puki nie będzie potrzeby. - odparłam paląc się na policzkach ze wstydu.
- Daj spokój Mari, sami nie damy rady, musimy mieć kogoś kto będzie monitorował Twój i Emmy stan. Zrób to dla kotka. - cholerna urocza minka na zbitego kota.
- No już dobrze..... pójdziemy....ale nie dzisiaj.
- Obiecuję, że nie dzisiaj, zaraz po tym jak powiemy Twoim rodzicom . Kocham Cię Marinnette.
Te słowa z jego ust prawie zawsze wywierały na mnie wrażenie. On nie mówił tego zwyczajnie, w jego głosie było coś tak hipnotyzującego, że mogłabym słuchać tych dwóch słów w nieskończoność, byle to Adrien je mówił. Po tej krótkiej, a jakże wstydliwej dla mnie rozmowie wróciliśmy na boisko. Przez resztę lekcji zastanawiałam się po jakiemu to jest, że umiem ratować Paryż, ale już grać w tak banalną i nieskomplikowaną jak palant grę nie umiem. Po męczącym w-f'ie musiałam się męczyć z lekturą Aleksandra Fredro ,, Zemsta '' na aż dwóch francuskich. Zdałam sobie sprawę, że mam je z wychowawczynią i całe 90 minut głowiłam się razem z Adrienem i Anais jak zacząć z nią o tym rozmawiać. Pod koniec drugiej lekcji doszliśmy do wniosku, że najprościej będzie jak Marinette teatralnie zemdleje po raz drugi tego dnia. W ten oto magiczny sposób wychowawczyni wyprowadziła mnie z klasy, a za nami wybiegł Adrien. Widziałam, że Anais też chce być przy tej rozmowie, ale ona musiała iść po zastępczego nauczyciela, który ewentualnie zajął by się klasą przez 15 minut .
-Co Ci jest Marinette ? - zapytała w końcu lekko przestraszona nauczycielka.
- Tak naprawdę... to nic....
- Jak to ? Wiecie jakie są konsekwencje kłamstwa prawda?
- Przepraszamy proszę Pani, ale musimy z panią porozmawiać o czymś ważnym... - zauważyłam, że nauczycielka zrobiła krok w tył, a jej źrenice na chwilę pomknęły w kierunku Adriena, którego twarz była teraz tak kamienna jakbym właśnie z nim zerwała.
- Coś się stało dzieciaki ? - zapytała już całkiem opanowana.
-W zasadzie to bardzo dużo.... - zaczęłam wyciągając dziennik z torebki. - To...zdaje.. się Pani...
- Ale... jak to.... skąd...
- W biurze ojca. - odparł chłodno Adrien.
-O Boże... no dobrze... usiądźmy może... - powiedziała kobieta, a mi w głowie po raz pierwszy zaświtał fakt, że nie wiem jak naprawdę na imię ma mama Adriena, on zdawał się sam o tym nie wiedzieć. - No, więc co już wiecie?
- Że... jest Pani moją mamą... - powiedział Adrien spuszczając wzrok na podłogę.
-Że... wie Pani dużo o Miraculach....i  że była pani Pixiegirl oraz... , że Gabriel Agreste to.... Władca Ciem.- dokończyłam.
- Wszystko prawda. Nie chciałam wracać do przeszłości, ale jak widać muszę, bo Nooroo dała się opętać... . No dobrze ... może zacznę od Ciebie Adrien... posłuchaj nie chciałam Cię zostawiać , na pewno o tym wiesz..., byłeś... i jesteś moim oczkiem w głowie. Całe życie śledzę wszystkie Twoje zdjęcia , sesje.. wywiady, wiedziałam, że wyrośniesz na cudownego człowieka. I tak jest... od początku wiedziałam, że ty to ty, ale co miałam powiedzieć... ?
-Mamo...
- Nie wiesz .... jak bardzo chciałam usłyszeć te słowa z Twoich ust.
Adrien ni stąd ni zowąd przytulił się do naszej wychowawczyni, a ta delikatnie zmierzwiła jego włosy.Mój chłopak miał łzy w oczach, ale jak prawdziwy facet ani mu się śniło płakać, tym bardziej przy jego dziewczynie. Uff.. sprawa numer jeden prawie dokończona... teraz jeszcze może wszyscy razem zamieszkajmy... wolne sobie, ja z teściową mieszkać NIE będę.
-Dobra... idziemy dalej do mojego pamiętnika... a więc mówiłam, że chciałabym poznać miłość swojego syna i chyba tak się stało, prawda Mari ? - powiedziała kobieta, a moje policzki zapłonęły czerwienią w stylu wiele razy wspominanych pomidorów .
- Możliwe... - odparłam .
- A teraz ja wam powiem, co ja wiem o Was. Otóż... Adrien jesteś Czarnym Kotem,a Marinette to nasza zacna [ dla Ciebie Neko xd ~ Agathe ] Biedronka ... , która w dodatku jest w ciąży.
- Skąd Pani wie ?! - krzyknęłam przypadkiem i odsunęłam się z przestrachem w tył.
- Bo kilkanaście lat temu byłam w tej samej sytuacji jak Wy. Wtedy jeszcze Gabriel... był moim kochanym Gabrielem , synu błagam nie popełnij tego debilnego błędu co Twój ojciec i zajmij się dobrze swoją Lady. - powiedziała mama Adriena, a on sam stwierdził, że o to nikt nie musi się bać, bo za bardzo mnie kocha. Czemu on był tak cholernie uroczy?! Wracając...
-  Nie ma obaw, pani syn dręczy mnie dniami i nocami. - powiedziałam starając się zwalczyć zawstydzenie.
-Słuchajcie dzieciaki, skoro już znacie prawdę to mam dwie opcje albo Was chamsko spławić albo Wam pomóc, a że mi zależy to pomogę. Puki co dajcie mi kilka dni,a potem Wam powiem co robić. Co do Anais.... powiedzcie, że ją kocham, potem z nią porozmawiam, a ty Mari musisz ... powiedzieć prawdę rodzicom. Co do Ciebie Adrien, wytrzymaj kilka dni z tym tyranem, a potem zabiorę Cię do mnie i przyjdzie czas na Władcę Ciem.
- Nie ma problemu mamo, wytrzymałem 12 lat życia to i kilka dni . - powiedział mój chłopak, którego twarz nagle zaczęła błyszczeć radością i pewnością siebie w stylu Czarnego Kota.
- Zmykajcie moi bohaterzy do klasy, a ja muszę odzyskać Nooroo, bo inaczej nic nie zdziałam w walce.
- Do zobaczenia mamo ! - powiedział Adi, a nauczycielka przytuliła nas całkiem niespodziewane mówiąc pod nosem, że cieszy się z naszego znaleziska i tej wścibskości. Jedna sprawa zaliczona. Po francuskim musieliśmy już przetrwać tylko angielski i religię. Po szkole Anais została na jakimś przedziwnym kółku naukowców, a Adrien doszedł do wniosku, że pójdzie do mnie. Moja mama od razu w wejściu zaatakowała nas obiadem, którym na dzień dzisiejszy było jajko smażone, ziemniaki z przyprawami oraz ogórek kiszony. Średnio francuska potrawa, no ale cóż.Po posiłku ukryliśmy się w moim pokoju, bo nie chciało nam się siedzieć i słuchać sucharów mojego taty, którego żarty zaczęły sięgnąć dna. Usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy odrabiać pracę domową. Na szczęście było to kilka krótkich zadań z angielskiego. Potem Adrien nie wiem dlaczego położył dłoń na moim brzuchu i tak oto się wywiązała kolejna rozmowa o dzieciach, ginekologach i tym podobnych... mogę uznać ten dzień za najbardziej wstydliwy w moim życiu.
- Trzeba powoli zacząć myśleć o rzeczach jakie kupimy dla naszego malucha.... - stwierdził przekonująco Adrien.
- Przecież to dopiero....e... chyba 2 miesiąc ...
- No tak, ale wolę mieć pewność, że moje dwie śliczne Lady będą miały wszystko czego nam trzeba... - odparł całując mnie w czoło.
- Ojej... uroczo...
- A jak się czujesz?
- Dobrze... czuję mimo wszystko, że ona siedzi w tym moim brzuchu. - odparłam się podśmiechując.
- Coo? - usłyszałam nagle kobiecy głos.
-MAMO?! Co ty...
- Chyba musimy porozmawiać droga młodzieży. - powiedziała moja mama wdrapując się obok nas na moje łóżko. - Marinette czy ty jesteś w ciąży?
- Nie... znaczy... - łza spłynęła po moim policzku i czułam jak mocno Adrien ściska moją dłoń.
- Spokojnie, kochanie nie denerwuj się .... - czy moja mama serio kazała mi się nie denerwować faktem, że zaraz skłamię jej w żywe oczy i powiem, że... wiadomo do czego doszło między mną , a Adrienem ? No cóż... o miraculum jej nie powiem. - No, więc.... czemu nie powiedzieliście ?
- Baliśmy się... - odparł Adrien.
- Czego? Przecież ja zawsze stoję obok Was, zawsze... no stało się, nic z tym nie zrobimy... troszkę się pospieszyliście, ale jak się kogoś kocha to ... to naturalne. Damy radę. - nie wierzę. Ja tu w głowie ogromną awanturę w domu, a moja mama jak gdyby nigdy nic, że wszystko w porządku i , że nam pomoże.  Mama mnie przytuliła, a ja zwyczajnie się rozpłakałam. Nie mogłam uwierzyć, że mam wokół siebie takich wspaniałych ludzi. - To co młodzi, lecimy niedługo na zakupy, a potem do ginekologa .
- Mamo...ja nie chcę...
- Trzeba, nie bój się. Zostawiam Was młodzi przyszli rodzice, a tacie powiemy przy okazji. - moja mama przyjaźnie się uśmiechnęła i wyszła z pokoju, a ja wtuliłam się w ramiona Adriena. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy próbując jakoś pozbierać się z tego co przed chwilą miało miejsce. Przynajmniej już mieliśmy odhaczone powiedzenie rodzicom. Odetchnęłam z ulgą i przez chwilę jeszcze rozmawiałam ze swoim chłopakiem. Potem przećwiczyliśmy układ na konkurs tańca, który był w ten weekend. Potem wzięliśmy się za granie w gry komputerowe. Jak zawsze wygrałam, ale tym razem kotek się nie ofochał. Wręcz przeciwnie, przytulił się. Niedługo potem mój budzik i Sowa w oknie zaalarmowali nas o patrolu. W mgnieniu oka staliśmy się Biedronką i Czarnym Kotem. Nasza wspaniała trójka łaziła bez celu po paryskich dachach doglądając czy nie ma żadnych odchyleń od normalności i bezpieczeństwa, ale nic takiego nie zauważyłam . Co raz bardziej mam wrażenie, że WC planuje coś niesamowicie złego, choć w sumie mnie to nie dziwi. W końcu z góry mi zapowiedział, że najpierw zabije mi córkę, a potem mnie. Do domu wróciłam po 22.00 . Przy pożegnaniu widziałam we wzroku Sowy, że ma pewien rodzaj niedosytu po dzisiejszym dniu. Też mnie to nie zdziwiło . W końcu jej matka nie odezwała się do niej słowem, mimo, że wcześniej rozmawiała z jej bratem. Od razu po powrocie do domu padłam zmęczona na łóżko, co uczyniła też Tikii . Nawet nie zdążyłam jej nakarmić, bo obie zasnęłyśmy. Jest 1.00, a ja niedawno się przebudziłam i opisałam ten dzień Tobie. Znowu się kładę,bo jutro nie wstanę do szkoły. Bonne nuit!

                                                                                                       ~Marinete

***

No i jest c: Za wszelkie błędy przepraszam, ale jestem tak zmęczona, że zasypiam na siedząco xd Moja koleżanka potwierdzi xd Także no... . Mam nadzieję, że się podobało i miłego czytania c: Dajcie znać jak się podobało C:

16 komentarzy:

  1. No nareszcie! Doczekałam się!
    Pozdrawiam!
    Mari Agreste

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej urzyłaś majego pomysłu! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* Jak milusio *.* Specjalnie dla mnie z zacną Biedronką *.* Kochana jesteś <3
    Mai: Zawsze się tak jara. Normalka.
    Pseplasam? ;-; Ale mi seryjnie miło z tego powodu ;3
    Mari... Ty narzekasz na wstawanie o 6.20? Ja bym dziękowała za taką litość! Ja wstaję o 5.30! ;-; Bo mam szkołę w sąsiednim mieście... ;-;
    Mai: Sama wybierałaś, a teraz narzekasz.
    Na szkolę nie narzekam... No dobra narzekam xD Jednak kierunek mi się podoba. Szkoła niezbyt. Nie polecam, Magda Gejzer.
    Mai: Na mundur narzekasz.
    No bo po tylu miechach noszenia to już trochu nudne... ._. W dodatku... Po kiego grzyba my o tym gadamy?!
    Mai: Bo możemy.
    Prawidłowa odpowiedź, wygrywasz jedno, wielkie, ogromne jak wszechświat.... Nic.
    Mai: Ha. Ha. Ha. Suche niczym żart Louise w twoim opku.
    Ej! Ale to było dobre! xD
    Mai: Nope. Agathe potwierdzi me słowa. Zobaczysz.
    Idź ty mi stąd. Szatanie jeden.
    Mai: Też Cie kocham.
    >.> Kim jesteś?
    Mai: Szatanem.
    Ok. To ty.... Jednak wracając , bo jak to my musimy zejść jak ostatnie idiotki(którymi jesteśmy) z tematu. Rozdział jak zawsze zacny. No bo jaki inny miałby być? No musi być zacny! Ciekawa jestem czy Emma w ogóle przeżyje... Będę wredna i powiem, że wątpię xD
    Mai: W sumie dołączam się i też tak myślę.
    Nie lubię bachorów. To wszystko przez siostrę... Ona mi dzieci obrzydziła... Kiedyś lubiłam... Sama chciałam siostrę... Teraz jest jak jest.
    Mai: A ja nie mam! I jestem z tego zadowolona!
    Zazdro ;-; Widzę, iż wychowawczyni spoko babka(okaże się później czy zacna xD)i pomoże naszym gołąbeczkom.
    Mai: Czy ja wiem... Jeszcze Adrien dostanie alergii gdy będą się całować...
    Boże! xDDDDDDD Wyobraziłam to sobie!! xD Help?! Duszę się! xD
    Mai: Nie.
    ;-; To daj poduszkę, uduszę się.
    Mai: Pomogę!
    Ale wiesz, że razem ze mną umrzesz?
    Mai: ;-;
    Ha! Dobra. Ja kończę, bo my za bardzo z tematu schodzimy. Jeszcze za dużo powiemy...
    Mai: Co już dawno się stało...
    No ale jeszcze chyba nic złego nie powiedziałyśmy. Chyba.
    Mai: Chyba to się łódka na wodzie.
    Ok.
    Czekamy na kolejny rozdział...
    Mai: I wysyłamy kontenery weny.




    Pozdro Neko Echia i Mai Muscrose.


    PS: Nastaw się psychicznie na prawdopodobny brak naszej obecności za tydzień od środy do piątku(nwm jak w sobotę), gdyż jak już przypadkiem wyszło jestem w szkole wojskowej i no... Poligon mam.
    Mai: Bardzo ją to obchodzi.
    Wolę poinformejszyn. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do nieobecności to nadrobicie, a wszystkie 3 posty skieruję dla Was [*] <3 Co do alergii Adriena - Mai Twój tekst wygrał wszystko i nie omieszkam go użyć w kolejnym opowiadaniu XD JESTEM NA DOBREJ DRODZE BY WAS ROZDZIELIĆ , nie martwcie się :D Co do wychowawczyni .... ,, Proszę Pani, jestem Marinette, to jest Pani syn Adrien, jestem w ciąży, ale nie z nim , bo .. nie... to przez WC , pomóż kobieto ! '' XD Pierwotniejsza wersja tego co mogłaby powiedzieć Mari XD Szkoła wojskowa *o* Wow xd Wgl dorwałam Was na fb xD Całkiem przypadkiem xd Mogę mieć z Wami kontakt XD Przy najbliższej okazji napiszę XD Ps.: Też chciałam siostrę...a wraz z nią zaczął się mój towarzyski koniec xD ~ Agathe, podro też dla Was ^.*

      Usuń
    2. Wait, wait.... COOOO?! JAK NAS DORWAŁAŚ? D: Mam się bać? Czuję się śledzona x.x

      Usuń
    3. Normalnie xDD PO E-MAIL'U XDDD Nie bój się, żaden ze mnie psychopata :c

      Usuń
    4. No właśnie teraz sama się skapnęłam xD

      Usuń
    5. Buhahaha xd Teraz mogę do Ciebie mówić Asieńko :3 :P Patrze na to Twoje fb i takie..... ,, Ile ona miała blogów do cholery ?! '' :P

      Usuń
    6. Troooochęę xD Ale tylko jeden ukończony xD

      Usuń
    7. Oj tam xD Ja nie umiem utrzymać się przy jednym opowiadaniu. Oczywiście w przypadku pisania, czytanie to co innego. xD

      PS: Ja chcesz to zapraszaj na fb, a nie spamimy tutaj xD

      Usuń
  4. Ja wale
    Miałam taki napad kiedy Sabine weszła do pokoju że aż myślałam że zemdleje!
    NIE, NIE WALE KONIA! XD
    W ogóle Sowa Biedronka i Kot idą sobie po dachach cnie.
    No i jak tak sobie idą to taki słeg 103%, wybuchy w tle i sloł mołszyn XD.
    Widzicie to? :')

    OdpowiedzUsuń