Strony

piątek, 15 kwietnia 2016

13-04-16, Paryż

Bonjour mon journal !
Hej pamiętniczku ! Pierwszy raz piszę do Ciebie aż tak późno ....... jest 1.00 rano ! Nie wiem jak do tego doszło ! Jeszcze godzinę temu mieliśmy środę 13 kwietnia ! Dzień... jak co dzień. Pogoda delikatnie się poprawiła, a słońce chwilowo postanowiło wstać i wygonić chmury do spania. To raczej dobrze, bo jak już wiesz średnio przepadam za moknięciem w ulewach wagi ciężkiej nie wspominając o walce.. . Mama obudziła mnie o 6.20, co już stało się tradycją i dała mi gorące kakao. Oczywiście fatum Marinette pozwoliło mi wylać kilka kropel na dopiero co wypraną pościel, ale to się chyba po prostu nazywa życie, więc nie będę narzekać na trzy małe plamki o barwie kawy. Dopiłam przepyszny napój i wyskoczyłam z pod ciepłej kołdry. Przeszył mnie dreszcz. Jak zawsze o tej porze mój pokój był chłodny. W cele podniesienia niezbyt wysokiej temperatury rozkręciłam nieduży kaloryfer zamontowany pod parapetem. Przy okazji przyjrzałam się krajobrazowi za oknem. Patrzenie w dal tak mnie zafascynowało, że nawet nie spostrzegłam iż minęło 10 minut i pewnie gdyby nie Tikii to bym marnie zginęła spóźniając się do szkoły. Migusiem się ubrałam i doprowadziłam do porządku swoją lwią burzę włosów, która rano nie wyglądała najlepiej i pochłaniała moją twarz z każdej możliwej strony. Spojrzałam na zegarek. 6.55 , a za 5 minut autobus. Szybkim ruchem ręki wrzuciłam do torby książki i zwinęłam Tikii, a potem wybiegłam jak poparzona z mieszkania nawet nie żegnając rodziców. Dotarłam na przystanek równo z autobusem i do niego wsiadłam. Na jednym z miejsc siedziała Alya, więc nie zawahałam się i podeszłam do niej zarazem zajmując miejsce obok.
-Hey !
-No cześć ! - odpowiedziała chowając swoje białe słuchawki do kieszeni lekkiej jeansowej kurtki.- Jak się czujesz ?
- Bardzo dobrze, dzięki. - powiedziałam mrugając, bo wiedziałam, że ukrycie pyta o ciążę.
-To super ! Wiesz, co mam na blogu ?!
- Co ? - spytałam z przestrachem.
-Ktoś mi podesłał fotkę jak Czarny Kot daje buziaka Biedronie, już napisałam artykuł ,, Para czy tylko przyjaciele ?! ''
- Ufff.....- odetchnęłam całkowicie nieprzemyślanie.
- Hmm ?
- Eee... ja tylko myślałam... że to coś poważnego.. i no ..
- Nie no coś ty! Dobra, nasz przystanek.
Wysiadłyśmy z pojazdu kierując kroki w stronę budynku gimnazjum. Już po chwili stałyśmy przy naszych szafkach i odkładałyśmy do nich ubrania. Rozejrzałam się, ale nie mogłam nikogo dostrzec, więc wróciłam do rozmowy z Alyą. Po drodze do klasy spotkałyśmy panią Agreste, która przemiło się do mnie uśmiechnęła mówiąc nam ,, Bonjour'' . Na 15 minut przed rozpoczęciem zajęć pojawił się Adrien, który od razu czule mnie przywitał. Zdążyłam go uprzedzić, że Alya o wszystkim wie, więc mógł mnie spytać o wszystko poza Miraculum..
- Hej księżniczko .
- Cześć książę. - odparłam cicho się śmiejąc na widok mojej przyjaciółki przewracającej oczyma na znak znudzenia tymi odwiecznym czułostkami.
- Jak się czują moje dwie Lady ?
- Ja świetnie, a młode... ee nie wiem... jeszcze nie mówi.
-Zabawne, no dalej maluchu ...
- Poczekajmy lepiej, bo puki co to ona wygląda pewnie jak szkielet.... - odparłam wtulając się w Adriena.
- Ano racja..... . O hej Alya !
-Ale masz tępo..... - powiedziała moja przyjaciółka podnosząc torbę na widok zbliżającej się nauczycielki angielskiego. W czasie lekcji średnio cokolwiek się działo. Żadnego ataku, Chloe też siedziała dziś cicho... . Świat zdawał się być znudzony samym sobą, a ja chodziłam między kolejnymi lekcjami całkowicie obojętnymi w moim punkcie widzenia. Historia.... wychowawcza.... w-f... fiza... matma... WDŻ ... . Ano właśnie... . Od pewnego czasu mamy WDŻ. Dzisiaj oglądaliśmy jakiś film o dziewczynie w ciąży. Był niezwykle zabawny, ale jak sobie pomyślę, że ja też noszę w sobie dziecko...to aż myślę o wypisaniu się z tej lekcji. Po 45 minutach oglądania i trzymania się za brzuch mogłam iść do domu, ale korzystając z ładnej pogody wybrałam się z Alyą, Nino i Adrienem do cukierni na deser lodowy. Ostatnio ta niewielka cukiernia była miejscem spotkań towarzyskich. Wprost uwielbiałam tam przebywać . Tak, więc nie sprawiło mi problemu pójście tam po raz tysięczny. Weszliśmy do niewielkiego .. emm sklepiku i zajęliśmy dogodne miejsca przy stoliku pod ścianą. Adrien jak zawsze złożył zamówienie i chętnie przyniósł nam słodkości.Dla mnie podwójną porcję.... , bo jem za dwóch. Nino na szczęście nie kapnął o co chodziło z aż sześcioma gałkami lodów. Przemiła rozmowa dobiegła końca w momencie, w którym Chloe weszła do kawiarni. Akurat tak się złożyło, że się ulepiła mojego chłopaka, więc jako ciężarna kobieta postanowiłam się zbytnio nie denerwować choć średnio mi to wychodziło. Widziałam jak Adi z obrzydzeniem próbuje się odsunąć od blondynki, ale ..... jemu również się nie udawało. W pewnym momencie wstał zapłacić, a panna trzepiotka poleciała za nim zamaszyście machając włosami... czasem się zastanawiam czy ona pamięta, że jesteśmy parą... . Po 15 minutach jej trajkotania miałam już dość i stwierdziłam, że czas się zbierać.
-Panie Agreste , czas wracać do domu. - powiedziałam celowo trzymając jedną rękę na brzuchu, fakt faktem, że i tak każdy niedługo się dowie.
- Tak jest Pani Agreste. - odparł zadowolony i lekko rozbawiony miną Chloe Adrien, który mocno ściskał moją dłoń. Chodziliśmy kwadrans po parku i doszliśmy do wniosku, że przeniesiemy się do mnie. Nie musiałam długo czekać by mama zaatakowała nas jedzeniem.
- Przepyszne pani Dupain- Cheng . - powiedział mój chłopak wcinając zapiekankę.
- Dziękuję.
-Może pomógłbym pani pozmywać ? - jejciu... jaki on kochany , już mam pewność, że nie będę kurą domową.
-Kochany jesteś... jeśli byś mógł......
- Młody, ukradłeś mi córkę to przynajmniej żonę zostaw. - mój tata przyjaźnie zażartował i wygonił nas do mojego pokoju. Oczywiście skorzystaliśmy, bo zmywanie naczyń to raczej nieprzyjemna czynność, która mogłaby mi zniszczyć paznokcie.... tym przynajmniej zawsze broni się Chloe, kiedy ma coś pozmywać na chemii. W moim małym królestwie wypuściliśmy z toreb Tikii i Plagga, a oni zwinęli się do domku dla lalek ustawionego na mojej komodzie... . Oczywiście mini- kotek nie omieszkał prosić nas o ser, ale szybko się poddał widząc zniecierpliwioną minę swojego właściciela. Twarz Adriena mówiła jedno - ,, Zamknij paszczę, bo nic nie dostaniesz. '' Pośmiałam się troszkę z tej ich mini kłótni, a potem podeszłam do manekina i zaczęłam kreować nową sukienkę. W mojej głowie pojawiła się krótka , rozkloszowana u dołu różowa i tiulowa suknia. Od razu wzięłam się do pracy. Musiałam się przyzwyczaić do myśli , że Adrien to mój przyszły mąż..... mam nadzieję i, że razem zamieszkamy, więc nie mogłam się ciągle nim martwić.W pewnej chwili poczułam jak odsuwa mi włosy z karku i delikatnie go całuje. Aż mnie ciary przeszły. Odwróciłam się, więc twarzą do mojego wielbiciela i dałam mu buzi. Dobra... całowaliśmy się z pięć minut.... nie moja wina, że on tak dobrze całuje.... . Ostatecznie skończyliśmy leżąc na podłodze i trzymając się za ręce. Nasz błogi wypoczynek przerwał mój debilny budzik z wezwaniem do patrolu.... . Nie pozostało nam nic innego jak dołączyć do Plume i przemienić się w superbohaterów. Minutę po szóstej spacerowaliśmy już po dachach domów , sklepów i takich tam... . W końcu znudzeni zeszliśmy na uliczki... i oberwałam czymś . Skuliłam się w pół, bo naszym dzisiejszym przeciwnikiem, był ,, Ceglarz '' , kreatywnie jak zawsze WC. Jak się domyślacie oberwałam cegłą. Byłam tak znudzona kopaniem i uderzaniem w przedziwnego przestępcę, że wyciągnęłam Szczęśliwy traf..... dostałam szpachlę. Wow , pierwszy raz coś co typowo mi się przyda do walki ! Po 30 minutach nasza bohaterska trójka zamurowała do połowy Ceglarza, a ja wypuściłam akumę na wolność ówcześnie zmieniając ją w motyla. Zaraz po wyczerpującej walce rozeszliśmy się do domów. Po przemianie od razu zanurkowałam pod kołdrą i zabrałam się za pisanie do ciebie.... . Teraz to bonne nuit , bo jutro 2 sprawdziany i kartkówka !
                                                                               ~ Marinette.

                                                                                ***
Bum ! Zaległe ze środy.. teraz się szykujcie na zwrot akcji c: Jak się podobało ? C:

6 komentarzy:

  1. Cudo!! Mam nadzieję, że nikogo nie zabijesz?
    Pozdrawiam!
    Mari Agreste

    OdpowiedzUsuń
  2. Kakauko na przywitanie po jakże zacnej nocy *.* Też tak chcę! Chociaż u mnie noc jak narazie jest gówniana, bo zimno było mi... Jednak to ostatnia noc taka i dzisiaj będzie cieplusio w swoim łóżeczku... Mmmm...
    Mai: Się rozmarzyła...
    Ty spałaś w oficerskich, więc ty nie wiesz jak to jest spać w barakach dla szeregowych.
    Mai: Ja wiem jak o siebie zadbać.
    Ja przynajmniej przebiegłam 7,5 km kulejąc na prawą nogę od początku.
    Mai: Ja bym to przebiegła w 2-3 minuty...
    Spier**laj. Ja chcę dzisiaj spagetti na obiad.
    Mai: To Se zrób.
    Pfff ty mi zrobisz po powrocie. Ja Cię jeszcze zmuszę.
    Mai: ... Nie.
    A idź ty.
    Dobra lecimy dalej... Boże Mari... Jestem ciekawa jakbyś sobie ciężarna tutaj na poligonie poradziła... Ty pewnie na noszach byś siedziała...
    Mai: Frajerzy leżą na noszach.
    Spier**laj... Wiesz jak mnie napier**lała noga? Teraz ledwo chodzę! Jestem z siebie dumna, że w ogóle to przebiegłam!
    Mai: Ok.
    I jeszcze tamta sukwa wku**iła... Ja ledwo co szłam, a pomagałam innym nieść plecaki, a ta zapier**lała na przodzie ze swoim i w dupie miała innych...
    Mai: Nie wyżalaj się już tak...
    Oj WC Wc... Może zatrudnij mnie do nazywania te swoje twory? Może dam radę lepiej?
    Mai: Ja mogę!
    Dobra... Tutaj dużo się dzieje, ale skomentowałam bo obiecałam, a teraz znikam.
    Czekam na dzisiejszy rozdział(wczorajszego nie mam już sił wybacz mi... OGROMNE PRZEPRASZAM!)
    Mai: I wysyłamy kontenery weny.




    Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdro dla Was , Mai zrób jej to spaghetti -.- Nic się nie stało c:

      Usuń
    2. Znaczy nie wczorajszego tylko ten najnowszy x.x

      Usuń