Strony

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

17-04-16, Paryż

Bonjour.....
Hej pamiętniczku. Wyjątkowo nie mam ochoty pisać, bo czuję się co najmniej tak koszmarnie jakby mi ktoś przywalił z kowadła w głowę. Tak jak Ci w piątek napisałam pojechaliśmy do szpitala i dopiero dzisiaj mama przywiozła mi Ciebie pamiętniczku, bo przypadkiem zostałeś w aucie. Może od początku... . W piątek rano wstałam o 6.30 jak zwykle. Mama obudziła mnie ciepłym kakao i jakimś rogalikiem z Nutellą, który jak zawsze smakował wybornie. Czułam się wręcz wyśmienicie i zupełnie nic nie zapowiadało katastrofy. Wręcz przeciwnie. Pogoda za oknem wprost zachwycała. Ludzie w samych bluzach, żadnego wiatru, deszczu... słońce świeciło z całych swoich sił zwracając uwagę na piękno zieleni przejawiającej się w liściach drzew, świeżej trawie czy łodygach różnokolorowych kwiatów cieszących oczy przechodniów. Rozradowana tym jakże przyjemnym widokiem podeszłam do szafy i szybko wybrałam z niej jakieś ciuchy. Przepraszam.. przez to wszystko już nie pamiętam co miałam na sobie w piątek... . Razem z Tikii spakowałyśmy moje książki do torby nie zapominając oczywiście o setkach powtórek przed sprawdzianami, kartkówkami i tym podobnymi stresującymi sytuacjami, których jak najbardziej powinnam unikać. Postanowiłam, że skorzystam z cudownej pogody i przejdę się pieszo do szkoły. Jak powiedziałam tak zrobiłam i do gimnazjum dotarłam idąc parkowymi alejkami. Po drodze złapał mnie Adrien, który najwyraźniej również nie miał ochoty tłuc się autem czy autobusem.To tak więc poszliśmy razem za rączkę. Szczęśliwym trafem weszliśmy do sali równo z dzwonkiem i nie musieliśmy zamartwiać się dodatkowym spóźnieniem, których i tak mieliśmy na pęczki z winy WC' ta . Zajęcia rozpoczynały się moim '' ulubionym '' przedmiotem, czyli historią, którą całą przespałam na ramieniu mojego chłopaka. Bardzo go to rozbawiło, bo wprost nie mógł się przestać śmiać na przerwie. Potem dla odmiany mogłam się wykazać na zajęciach artystycznych. Nauczycielka pokazała nam jak robić mandalę i tak oto powstało to :
Też mi się podoba. No, ale mniejsza o moją działalność twórczą. Wszystko co dobre niestety zawsze się kończy i skończyłam na dwóch matematykach. Tak się stało, że była kartkówka i mimo tego, że starałam się nie stresować to za cholerę mi to nie wyszło, bo wręcz się trzęsłam. Nie wiem w sumie czemu, bo to była jedna z najprostszych prac z matmy jakie pisałam - kartkówka z symetrii. Uspokoiłam się wychodząc na przerwę i po ciągłych rysunkach geometrycznych trafiłam na francuski. Na tej lekcji czułam się bezpiecznie, bo wiedziałam, że pani Agreste wie o wszystkim i nie będzie specjalnie mnie denerwować. Gdzieś tak w połowie lekcji zaczął mnie boleć brzuch i zrobiło mi się słabo. Zmartwiłam się, bo przecież wszystko było w jak najlepszym porządku, a już się przyzwyczaiłam do faktu, że jestem w ciąży i nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę Emmę.... nawet nie chciałam myśleć teraz o tym, żeby ... jej nie zobaczyć nigdy. Może mam tylko 15 lat, ale już na dobre się wkręciłam w macierzyństwo i skoro wszystko poukładałam to... . Poprosiłam panią Agreste o wodę i faktycznie po kilku łykach było mi już lepiej. Spokojna wróciłam po zajęciach do domu i zjadłam wyśmienity obiad zrobiony przez moją mamusię. Po godzince albo dwóch Adrien skorzystał z tego, że jest piątek i wbił do mnie. Pograliśmy, więc w gry komputerowe, pooglądaliśmy moje nowe projekty, a potem Adrien pomógł mi uszyć nawet jedną z kreacji . W pewnym momencie ból brzucha po prostu wrócił i z każdą minutą był silniejszy, a ja jak gdyby nigdy nic zemdlałam. Ocucił mnie głos Adriena. Jechaliśmy już autem, a on mocno ściskał moją dłoń trzymając w drugiej Ciebie pamiętniczku. Dobrze wiedział, że będę chciała napisać coś i wziął też długopis. Spojrzałam na lusterko. Za kierownicą siedział mój tata, obok mama. Pani Agreste jechała do szpitala osobiście z tego co zrozumiałam z bełkotu mamy płaczącej i rozmawiającej przez telefon. Chciałam ją uspokoić, ale nie mogłam wydusić z siebie słowa. Zrozumiałam...... ja się nie mogę ruszać. Próbowałam podnieść rękę, ale nie umiałam. Nie czułam. Coś mnie zblokowało. Ja tylko oddychałam. Nie czułam, nie mówiłam , nie ruszałam się. Mogłam tylko czekać na ....no właśnie na co ? Po kilkunastu minutach odkąd się obudziłam poczułam, że mięśnie odpuszczają i poruszyłam palcem. Adrien czule na mnie spojrzał, dał buziaka ... w jego oczach widziałam strach pomieszany z bólem. Cierpiał, bał się ... był zły.... . Z całych swoich sił się podźwignęłam do pozycji siedzącej i gestem ręki poprosiłam, żeby mi Cię podał razem z długopisem. Zdobyłam się na krótką notkę i znowu zesztywniałam upuszczając Cię na kolana. Podjechaliśmy pod szpital koło 17.20 . Adrien dosłownie zaniósł mnie tam na rękach, a przemiła pielęgniarka posadziła mnie na wózku. Myślicie , że od razu się mną zajęli ? Nie. Rodzice 40 minut wykłócali się z recepcjonistką, która nie chciała wierzyć, że jestem ciężarna i miała zamiar to sprawdzić u ginekologa, ale Adrien pierwszy raz tak się wydarł, że kobieta posłusznie wydała skierowanie na dalsze badania. W pierwszej kolejności pobranie krwi.... potem USG , EKG , RTG ...... po prostu wszystko jak szło... neurolog mnie obejrzał.... i zawieźli mnie na salę. Dostałam swój pokój. Mały , kwadracik z łóżkiem, fotelem i telewizorkiem oraz jakąś szafką. Adrien nie odstępował mnie na krok. Chodził za mną do każdego pomieszczenia i na każde badanie. Nawet kiedy leżałam sama w pokoju i czekałam za wynikami on delikatnie głaskał mnie po dłoni. Poczułam to..... w końcu coś poczułam.... .
- Mari.. widzę, że się boisz.... nie martw się. Obiecuje, że wszystko jest w najlepszym porządku ...  to tylko przejściowe pogorszenie. Będzie dobrze. Cały czas będę obok, strasznie Cię... Was kocham. Jesteś moim całym serduszkiem. - po moim policzku spłynęła mała łezka, tak bardzo chciałam być pewna, że w przyszłości będziemy rodziną, ja , on i Emma. Musiałam odpowiedzieć, z wielkim trudem i po cichu....., ale powiedziałam.
- Wiem... ja Ciebie też....
- Nie mów już nic, męczy Cię to. Zdrzemnij się, jak się obudzisz to będę obok.
Kiwnęłam głową na znak tego, że ma rację. Modliłam się by WC nie atakował, ale nie miał po co i tak już mnie załatwił. Leżę w szpitalu i prawdopodobnie umiera moje dziecko..... czego mógł chcieć więcej. Zasnęłam. Nie chciałam się denerwować. Kiedy się przebudziłam było coś po 18.00 . Na to wskazywał zegar z kotem wiszący na ścianie na przeciwko mnie . Adrien faktycznie był obok mnie. Płakał. Widziałam to po jego mokrych i czerwonych, a w zasadzie różanych policzkach. Alya kołysała się w fotelu , rodzice stali pod oknem, a pani Agreste nerwowo chodziła w kółko co jakiś czas pocieszając Adriena. Obok mojej prawej ręki stała pielęgniarka, która sympatycznie się do mnie uśmiechnęła mówiąc, że zaraz pójdzie po lekarza prowadzącego. Faktycznie po chwili na salę wszedł wysoki mężczyzna. Dość postawny o kruczoczarnych włosach.
- Witam państwa ! Nazywam się Juan [ czytaj Żuan ] Carpediem [ karpedijem ] i jestem lekarzem prowadzącym w specjalizacji ginekologia.
- Może pan w końcu powiedzieć co jej jest za nim tu umrę z nerwów czy chce pan mieć kolejnego  człowieka na sumieniu? - powiedział wściekle Adrien stając na przeciwko lekarza i wyładowując na nim swoją złość. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie powstrzymał wściekłości mojego chłopaka, a ja tylko patrzyłam, bo strach zwyczajnie mnie paraliżował.
- Uspokój się młodzieńcze.
- Ja się panu tak uspokoję, że więcej pana w tym szpitalu nikt nie zobaczy.Dobrze pana znam. Zabił pan moją kuzynkę, ciocia mi mówiła. Był pan na tyle mądry, że nawet nie próbował pan ratować ciąży i ta kruszynka umarła. Jeśli spróbuje pan tego z moją dziewczyną to więcej nikt pana nie zobaczy. Nie ręczę za siebie. - pierwszy raz widziałam taką złość u Adriena, który zwykle był niebotycznie opanowany, właśnie się dowiedziałam o tej historii z jego ciocią...... widziałam, że pani Agreste dobrze ją pamięta, więc uwierzyłam. Lekarz zamarł i obrzucił Adriena morderczym spojrzeniem. Wręcz spiorunował go złością, ale mój chłopak nie ustąpił. - No dalej ? Co mądrego ma pan do powiedzenia  ?
- Po licznych badaniach stwierdziłem powikłania ciążowe wywołane młodym wiekiem pacjentki oraz nerwami związanymi z obowiązkami codziennymi. Ciąża zostanie usunięta dla dobra dziewczyny.
- Ha .. wiedziałem....... powiem coś panu ...
- NIE ! - krzyknęłam jak najgłośniej mogłam samodzielnie wstając, nagle wróciła mi siła. - Nic pan nie usunie. Urodzę to dziecko czy się panu podoba czy nie. Emma ma żyć..... jak nie ja to ona .
- Ale.....
-Żadnego ALE, żądam , żeby przyjechała tu moja pani ginekolog. Osoba, która się zna i coś poradzi. - powiedziałam i padłam na łóżko, a Adrien pomógł mi się położyć. Lekarz chciał już iść, ale mój chłopak poprosił, żeby został z nami i poobserwował jak pracują profesjonaliści. Pani Agreste zadzwoniła do zaprzyjaźnionej pani doktor, a ta w dosłowne 15 minut pojawiła się u mnie. Zrzuciła z siebie płaszcz, który chwycił w locie mój tata i podbiegła do mnie. Poprosiła pielęgniarki o podłączenie aparatu USG i  zaczęła badać mój brzuch z największą ostrożnością. Sprawdziła też moje odruchy .
- Przepraszam, co pan chciał zrobić? - zapytała lekarza.
- Usunąć ciążę, to najlepsze rozwiązanie.
-Zwariował pan? Proszę zobaczyć. - lekarka odwróciła ekran w kierunku wszystkich tak żebym też mogła widzieć. - Ta dziewczynka jest całkowicie zdrowa. Jej serduszko zaczyna się wykształcać podobnie jak reszta ciała.
- To co jest Mari? - zapytał Adrien oddychając z ulgą.
- Nic takiego . Stres pod czas ciąży i tyle. Wydaje mi się, że nasza młoda mama ma nadciśnienie tętnicze, które nieleczone doprowadziło do chwilowego osłabienia i zemdlenia, a ciąża się broniła bólem brzuszka. Jutro ta dziewczyna będzie jak nowa, a pan ma już sprawę w sądzie o bezpodstawną aborcję. Zabiłby pan życie przez nadciśnienie. Marinette.... musisz na siebie uważać. Nie stresuj się i pamiętaj, że oceny są do poprawy. - kobieta mrugnęła do mnie porozumiewawczo. - Co do twojej przypadłości to nadciśnienie w tym wieku jest normalne, zapiszę ci takie delikatne tabletki, które nie zaszkodzą maluszkowi, a na ręce przyczepię ci taką magiczną bransoletkę, jak naciśniesz guziczek zamontowany na niej to przyjadę od razu, czyli jak coś złego to dusisz. Teraz odpocznij i za dwa dni wracasz do domu.
- Dziękuję... - powiedziałam, a mój zdenerwowany oddech się wyrównał. Położyłam dłoń na brzuchu myśląc... że było tak blisko...... . Mój chłopak podszedł i kucnął obok wtulając twarz w mój już bardziej zaokrąglony brzuszek. W końcu to już 3 miesiąc! Znaczy..... teoretycznie pierwszy....ale no wiecie jak to z tymi magicznymi dziećmi . Lekarz wściekły wyszedł, a pani ginekolog zabrała swoje rzeczy i od razu poszła donieść na niego dyrektorowi placówki. Byłam tak wykończona tym wszystkim, że zasnęłam. Przespałam prawie całą sobotę nie licząc oczywiście posiłków i dlatego też nie zdążyłam do ciebie napisać.... wybacz mi . Obecnie piszę to do Ciebie. Czuję się dobrze. Wstałam dzisiaj około 10.00 . Normalnie mówię, jem, ruszam się..... nawet poczułam jak Emma delikatnie się poruszyła. Wypis ze szpitala dostanę dzisiaj o 13.00 puki co to Adrien gada do mojego brzucha jak najęty, a rodzice zachwycają się naszą '' wielką pierwszą miłością '' . Lecę pamiętniczku ! Do zobaczenia jutro i oby WC dziś też sobie odpuścił, bo jak się dowie , że mu się nie udało....... ohohoho ....... to będzie walka..... .

                                                                     ~ Marinette

***'

So sorry.... wybaczcie, że tak długo, ale to było całkowicie zamierzone tym razem c: Posty będą się pojawiały jak zawsze codziennie c: Nie martwcie się.. to było celowe działanie byście się troszkę podenerwowali c: Dajcie znać jak się podobało c: Pozdrawiam c:

28 komentarzy:

  1. Ale żem się wystraszyła xD żyrandol miał być wykorzystany a tu w ostatniej chwili zmieniłam zamiary.xD

    Czyżbym ogarnęła że to coś podobne do sceny z Na Wspólnej? :) też było takie cuś.

    Zaczesana ta mandala :D

    A niech ja tego Juana spotkam to OSOBIŚCIE mu wyrażę moje zamiary w TFASZ xD *celowy błąd *

    Pozdrowionka
    Natalie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdro i dla ciebie :D Nwm, nie oglądam Na wspólnej XD Może było coś takiego, ale mam 15 lat i nie oglądam TV w ogóle także no .-. xd

      Usuń
  2. Dobra... Na początek...

















    DZIEWCZYNO JA CIĘ...nie wiem... Zamordować nie mogę, bo nie skończysz pisać... Tortury też odpadają, bo nie będziesz miała siły pisać...
    Mai: Pogłaskaj ją wiesz?...
    ... Nie bo jeszcze zagłaskam ją na śmierć.
    Mai: ...
    Wiem! Zacznijmy od początku...





    DZIEWCZYNO JA CI NIE WIEM CO ZROBIĘ, ALE JEŚLI JESZCZE RAZ COŚ TAKIEGO ZROBISZ TO ZEJDĘ NA ZAWAŁ!!! WIESZ JAK JA SIĘ BAŁAM?! TY PODŁA KOBIETO!!! BĘDZIESZ MIAŁA NASTĘPNYM RAZEM MNIE NA SUMIENIU!!!
    Mai: Jeszcze godzinę temu spokojnie oglądałaś animce.
    Hehehehe... Zabijałam czas... Do szkoły nie chodzę to trzeba nadrobić odcinki... Nie zmienia to faktu, że się bałam!
    Mai: Może zacznijmy komentować rozdział?
    Nie głupi pomysł...
    Mai: Wiem.
    Tak więc... Oj Mari, Mari... Uważaj bardziej na siebie...
    Mai: Powiedziała ta co przebiegła 7,5 kmów kulejąc...
    Ciiichaj... W dodatku co ja miałam zrobić? Nie tylko ja kulałam! Obie dotarłyśmy(że z inną dziewczyną kulejącą) do celu! Ona 2, a ja 4! I jestem z siebie dumna!
    Mai: Uważaj, bo zaraz się popłaczesz z tej dumy...
    Raz na jakiś czas jestem z siebie zadowolona, a ta mnie gasi... ;-; I jak z czymś takim żyć? ODDAM DO BYLE JAKIEGO MÓZGU! ZA FREE!!! NAWET DOPŁACĘ!!!
    Dobra, żarty żartami, ale spagetti ma jutro być.
    Mai: Pffff... Chciałabyś...
    No chciałabym... Mai... Ploooooseeeeeee
    Mai: Nie.
    ;_______;
    Co do doktorka... My z Mai bardzo chętnie się nim zajmiemy, co nie?
    Mai: Małe tortury...
    Potem się poćwiartuje...
    Mai: Przysmaży...
    A potem da Casowi do jedzenia.
    Mai: Jestem za!
    Rozdział jak zawsze zacny.
    Mai: Zatwierdzam..
    Coś za dużo się ze mną zgadza... Cieszmy się puki mogę... W sumie... Mai? Kiedy przedstawimy Agathe twojego bachorka?
    Mai: Nigdy. Jest u ojca, więc niech tak pozostanie...
    Niech Ci będzie...
    No więc wysyłamy kontenery weny...
    Mai: I czekamy na kolejny rozdział!


    Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się dołączyć do torturowania doktorka? ^^ pożyczę traktor z kosiarką od taty i sie nim zajmiemy ^^ xD

      Usuń
    2. Bierzcie go xD Pozwalam Wam xD Mogę go skazać na śmierć za to xD Oj... nie przemyślałam zawałów...so sorry.... xD

      Usuń
    3. Spokoo ja z jego śmierci zawału nie dostanę. A raczej atak wielkiej radochy xD

      Usuń
    4. Zgadzam się z ludkiem powyżej ^^

      Usuń
    5. Jak cuś to mogę doktorkowi pożyczyć żyrandola xD

      Usuń
    6. Wiesz ja jeste taki pomocny człek xD

      Usuń
    7. A ja bym pożyczyła mu zegarek, aby mógł odliczać czas do śmierci... Pozdro Neko Echia i Natalia ^^ ♡☆♡☆ A może zrobimy z doktorka złoczyńcę? Pozdrawiam Cię Agathe!
      ~ MARI AGRESTE ~

      Usuń
    8. XD akuma go opęta booo . . .Adrien go do sądu pozwie xD

      Usuń
    9. Nieee... Bo odbiorą bo odbiorą mu doktorat czy coś w ten deseń...

      Usuń
    10. I pozderki dla Ciebie Mari ^^

      Usuń
    11. Doktorek złoczyńców niezły pomysł
      ♥♥

      Usuń
    12. Meh...czemu nie ? C: Zobaczymy c:

      Usuń
    13. Nu widzisz Agathe , z nami weny ci nie zabraknie xD

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Bo wszyscy wyczekują nexta xD

      Usuń
    2. A tu tak potajemnie, bo mam odebrany telefon xd... Cicho, nic nie słyszeliście i nic nie wiedzieliście. Ja tutaj wcale nie pisałam xd...
      Pozdro Natalie, Neko Echia i Agathe!
      ~ MARI AGRESTE ~

      Usuń
  4. No ja wale XD
    Wyjechałam na 1 DZIEŃ
    1 DZIEŃ
    Wracam...
    A tu
    MEGA SPAM
    bożeee XD

    OdpowiedzUsuń