Bonjour mon journal* !
Witaj pamiętniczku ! Dzisiaj mamy czwartek 24 marca . W końcu widzę jakieś zalążki wiosny. Zaczęło świecić słoneczko, ptaszki ćwierkają, a kwiatki zaczynają wychodzić z pod zimnej jeszcze gleby . Wstałam dzisiaj dopiero po 10.00 z racji, że mam wolne i nie muszę się nigdzie spieszyć, ani martwić oto ile razy się przewrócę po drodze. Zaraz po wstaniu pościeliłam moje zacne łóżko i poszłam zrobić sobie herbaty. Wypiłam ciepły napój z miodem, dokładnie tak jak lubiłam i zjadłam świeżego jak zawsze rogala z masłem orzechowym. Potem umyłam zęby i przemyłam twarz specjalnym tonikiem. Namalowałam sobie delikatną kreskę na powiekach, bo dawno nie nosiłam makijażu i związałam włosy w dwie kitki po bokach twarzy. Moją nocną koszulę zmieniłam w biały podkoszulek, czarną marynarkę i spodnie w tym samym kolorze. Do całości dobrałam ciemny melonik, a na nogi wsunęłam brązowe sztyblety. Oczywiście w doborze stroju bardzo pomogła mi Tikii, która miała oko do mody jak żadne inne Kwamii . Stwierdziłam, że nie mam nic zaplanowane na dzisiejszy dzień, dlatego postanowiłam się oddać mojej pasji - szyciu i projektowaniu . Chwyciłam radośnie mój szkicownik i przejrzałam jeszcze niezrealizowane projekty. Postanowiłam uszyć sukienkę, która mogłaby mi posłużyć na przykład na konkurs tańca z Adrienem. Nie wiem, dlaczego, ale odkąd jesteśmy parą to bardzo dużą wagę przywiązuję do swojego wyglądu. Chyba po prostu chce być dla niego ładna i tyle. Pod spodem zamieszczam Ci pamiętniczku mój projekt sukienki :
Mam nadzieję, że wygląda ona jakoś w miarę znośnie i , że spodoba się Adrienowi. W każdym razie szyłam ją mniej więcej do godziny 14.00 i dodałam do niej fiołkowy pasek w talii, tak żeby całość pasowała kolorystycznie do moich bardzo nietypowych włosów i oczu . Potem kompletnie nie miałam co ze sobą zrobić i leżałam na łóżku ze słuchawkami w uszach.Mój odpoczynkowy nastrój przerwał Adrien, który wbił mi przez okno do pokoju.Stwierdził, że pięknie wyglądam i, że zabiera mnie na wycieczkę. Nie zapytałam nawet gdzie, bo z nim zniosę wszystko. Krzyknęłam tylko mamie, że wychodzę i poszłam w ślady Czarnego Kota...w ludzkiej postaci. Kiedy już staliśmy na pewnym gruncie Adrien zaprosił mnie do auta. Pierwszy raz jechałam tą jego wypasioną limuzyną, więc było to z pewnością coś nowego dla takiej prostolinijnej dziewczyny jak ja. Patrzyłam cały czas w szybę dociekając, gdzie możemy jechać. Z pewnością nie było to miasto, bo widziałam różne pola, lasy i pojedyncze domki.Zniecierpliwiona po 30 minutach jazdy zapytałam :
- Gdzie jedziemy ?
- Na mój trening.
-Szermierka w terenie czy co ? - spytałam zdziwiona .
-Troszkę inny trening, mam nadzieję, że lubisz konie. - powiedział z uśmiechem.
-Będziemy jeździć konno ?
-No na to wygląda.
- Jejku jak ja dawno nie jeździłam ...- wróciłam myślami do wakacji z przed roku, kiedy to przez pomyłkę trafiłam na obóz jeździecki.
-Umiesz jeździć?
-No w zasadzie tak .
-Świetnie, wobec tego nawet nie będę musiał Cię pilnować . - odparł śmiejąc się, a zaraz potem z pełną powagą dodał. - Tylko nie spadnij.
-Spokojnie, na koniu się nie potknę. - powiedziałam żartobliwie i znów przeniosłam wzrok w okno. Na miejscu byliśmy mniej więcej koło 15.20. Ta stajnia, a w zasadzie ośrodek jeździecki była wprost przepiękna. Wielki napis na bramie - ,, Ośrodek jeździecki Small Cherry '' witał wszystkich jakąś magiczną energią. Piękna stajnia była ułożona w kształt podkowy. Przed głównym wejściem do niej , ogrodzony płotem był zdaje się lonżownik. W zasadzie dużo pamiętam z tego obozu, ale ponoć koni się nie zapomina i to chyba prawda. Zza stajni wystawały dachy hali, a kątem oka można było dostrzec padoki. Adrien widział mój zachwyt, więc zaciągnął mnie siłą do stajni . Środek był nie mniej piękny. Po kolei mój chłopak opowiadał o wszystkich koniach i pokazał mi gdzie siodlarnia i szatnia. Ja mogłam wybrać sobie konia, a on poszedł się przebrać. Mój wzrok przyciągnęła pewna klacz. Spoglądała na mnie ciepło, a ja sama się do niej przytuliłam. Kochany konik. Stwierdziłam, że to na nim chce jechać. Kilka zdjęć, które zrobiłam po jeździe :
Kontynuując zafascynowała mnie ta klacz, a ponieważ ja jak to ja zaufałam jej od razu nawet nie pytałam Adriena o zdanie, chciałam jeździć na.... Madamme *... ciekawe imię . Poszłam do siodlarni i wybrałam toczek* dla siebie. Zaraz potem znalazłam skrzynkę do pielęgnacji z imieniem klaczy. Odłożyłam sprzęt przed boksem* i weszłam do niego. Pogłaskałam klacz po pysku i założyłam jej kantar. Dopięłam do niego uwiąz i wyprowadziłam Madamme przed jej mieszkanko . Przywiązałam konika do specjalnej poręczy i zabrałam się za czyszczenie. O dziwo nie potrzebowałam pomocy. Radziłam sobie doskonale mimo tego, że przez blisko rok nie miałam styczności z koniem.Tak samo zgrabnie osiodłałam klaczkę i ubrałam toczek. Zajęło mi to może 15 minut. W pewnym momencie z szatni wyszedł Adrien i stanął jak wryty, a ja nie wiedziałam co się stało.
- Ale...... jaaaaak? -spytał chwytając się za głowę .
-Ale co jak?- dopytałam lekko zdezorientowana.
-Przecież...... ta klacz od wieków nie daje się dotknąć nawet trenerce ....
-Słucham ?
-No tak Mari.... jak ty to ....
-Nie wiem, ona po prostu się dała mi pogłaskać , więc stwierdziłam, że chcę na niej jeździć.
-No dobrze, ale mój umysł musi strawić to, że nawet ja jej nigdy nie dosiadałem, a moja dziewczyna zrobi to na pierwszej jeździe od blisko roku. - powiedział śmiejąc się i puszczając do mnie oko . - Skoro Madamme jest już gotowa, to może moja dame* mi teraz pomoże wyczyścić Tempetę * ?
- Jasna sprawa. - odparłam radośnie ruszając do kobyły o której wspomniał Adrien. Wyczyściliśmy ją równie szybko i nim się obejrzałam to staliśmy już z końmi na padoku. Instruktorka przyjrzała mi się z niedowierzaniem, a ja tylko nieśmiało się uśmiechnęłam.Zgrabnie usiedliśmy z Adrienem w siodle tak jak prosiła instruktorka. Oczywiście nasz dwuosobowy zastęp prowadził Adrien . Na początku szliśmy bardzo powolnym stępem, potem był kłus i na końcu galop. Nie popełniłam w zasadzie żadnego błędu, co bardzo mnie zdziwiło po takiej przerwie. Galopowało mi się cudownie na Madamme. Czułam się jakoś inaczej.Co najmniej tak dobrze, jak za każdym razem kiedy szyje i projektuje. Po jeździe trenerka dopytała, czy nie miałabym ochoty przyjeżdżać co tydzień z Adrienem i jeździć na tej klaczce. Zdziwił mnie fakt, że ja pierwsza jej dosiadałam i nie zostałam poturbowana w żaden sposób, a przecież znacie fatum Marinette. Z chęcią przystałam na propozycję, co bardzo zadowoliło też mojego chłopaka. Nawet mnie pochwalił i stwierdził, że jak tak dalej pójdzie to zacznę skakać na tej upartej babie, jak określił Madamme. Rozsiodłaliśmy konie i wróciliśmy do domu.... Adriena. Byście widzieli moją minę jak zobaczyłam cały apartament, a nie tylko jego poszczególne części. Adrien wziął prysznic,a potem puściliśmy sobie film. Oczywiście napisałam sms-a mamie, że do domu wrócę około 20.00 , nie lubiłam kiedy się musiała o mnie martwić . Film przebiegał w miarę spokojnie, kiedy to nagle przypadkiem postanowiłam wyjrzeć przez okno. Było dziwnie cicho. Wszystko stanęło w miejscu ! Ludzie byli zatrzymani w pół kroku . Szybka decyzja i już byłam Biedronką. Adrien chyba zrozumiał o co chodzi, bo po chwili Plagg był już w pierścieniu Kota. Wyszliśmy przez okno na dwór w poszukiwaniu czegoś / kogoś co mogłoby spowodować takie dziwne zatrzymanie. Czarny kot swoimi kocimi oczętami znalazł wzrokiem postać strzelającą w ludzi znaczkiem... pauzy . Władca Ciem chyba stracił już wenę twórczą, bo taką samą moc posiadała Lady Wi-fi, która z pewnością nie była postacią zatrzymującą ruch. Owa postać ubrana była na różowo , jej maska przypominała ważkę czy coś takiego. W każdym razie w pięć minut staliśmy już przed nią. Czarny Kot się z nią bił od przodu, a ja od tyłu. Strzeliła tą pauzą, ale zdążyłam się wygiąć do tyłu. Wkrótce musiałam użyć szczęśliwego trafu, którym była.... packa na muchy . Traciłam wiarę w moje moce, ale zauważyłam kilka punktów, które mogą mi pomóc.
-Czarny Kocie ! -krzyknęłam i kiedy się odsunął rzuciłam packą prosto w maskę postaci. Tak jak podejrzewałam to tam była Akuma . Za pomocą Super-Biedronki przywróciłam ludzi do ruchu, a akumę zmieniłam w białego motylka, którego jak zawsze miło pożegnałam. Tym razem zaatakowana przez Władcę Ciem była .... moja mama ? O co chodziło.... tego nie wiem . Obawiam się, że Władca Ciem zaczyna atakować przypadkowe osoby. Kazałam lecieć Czarnemu Kotu do domu, bo została mu tylko jedna poduszka. Plagg wyjątkowo szybko się dzisiaj zmęczył, a ja odprowadziłam mamę do domu, po czym już jako Marinette wróciłam o punkt 20.00. Dałam mamie buziaka na przywitanie i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Spojrzałam na swoją sukienkę i uznałam, że czegoś niej brakuje. Do granatowego paska doszyłam spinkę z głową konia. Tak, teraz była idealna. Zmęczona po dniu pełnym wrażeń przebrałam się w piżamę i razem z Tikii wskoczyłam pod kołdrę . Chwilkę porozmawiałam z moim przeuroczym/ przeuroczą Kwamii i zaczęłam pisać w Tobie co się dziś działo. Teraz lecę spać, bo zwyczajnie bardzo się zmęczyłam, jednak nie żałuję niczego. Jeszcze nie raz trafię do stajni, w końcu mam tam swoją Madamme, a ponoć ludzie rozwijają wiele pozytywnych cech w kontaktach z końmi. Chyba poproszę rodziców o sprzęt jeździecki. No dobrze..... , ale to tylko plany. Bonne niut ! *
~ Marinette
Witaj pamiętniczku ! Dzisiaj mamy czwartek 24 marca . W końcu widzę jakieś zalążki wiosny. Zaczęło świecić słoneczko, ptaszki ćwierkają, a kwiatki zaczynają wychodzić z pod zimnej jeszcze gleby . Wstałam dzisiaj dopiero po 10.00 z racji, że mam wolne i nie muszę się nigdzie spieszyć, ani martwić oto ile razy się przewrócę po drodze. Zaraz po wstaniu pościeliłam moje zacne łóżko i poszłam zrobić sobie herbaty. Wypiłam ciepły napój z miodem, dokładnie tak jak lubiłam i zjadłam świeżego jak zawsze rogala z masłem orzechowym. Potem umyłam zęby i przemyłam twarz specjalnym tonikiem. Namalowałam sobie delikatną kreskę na powiekach, bo dawno nie nosiłam makijażu i związałam włosy w dwie kitki po bokach twarzy. Moją nocną koszulę zmieniłam w biały podkoszulek, czarną marynarkę i spodnie w tym samym kolorze. Do całości dobrałam ciemny melonik, a na nogi wsunęłam brązowe sztyblety. Oczywiście w doborze stroju bardzo pomogła mi Tikii, która miała oko do mody jak żadne inne Kwamii . Stwierdziłam, że nie mam nic zaplanowane na dzisiejszy dzień, dlatego postanowiłam się oddać mojej pasji - szyciu i projektowaniu . Chwyciłam radośnie mój szkicownik i przejrzałam jeszcze niezrealizowane projekty. Postanowiłam uszyć sukienkę, która mogłaby mi posłużyć na przykład na konkurs tańca z Adrienem. Nie wiem, dlaczego, ale odkąd jesteśmy parą to bardzo dużą wagę przywiązuję do swojego wyglądu. Chyba po prostu chce być dla niego ładna i tyle. Pod spodem zamieszczam Ci pamiętniczku mój projekt sukienki :
Mam nadzieję, że wygląda ona jakoś w miarę znośnie i , że spodoba się Adrienowi. W każdym razie szyłam ją mniej więcej do godziny 14.00 i dodałam do niej fiołkowy pasek w talii, tak żeby całość pasowała kolorystycznie do moich bardzo nietypowych włosów i oczu . Potem kompletnie nie miałam co ze sobą zrobić i leżałam na łóżku ze słuchawkami w uszach.Mój odpoczynkowy nastrój przerwał Adrien, który wbił mi przez okno do pokoju.Stwierdził, że pięknie wyglądam i, że zabiera mnie na wycieczkę. Nie zapytałam nawet gdzie, bo z nim zniosę wszystko. Krzyknęłam tylko mamie, że wychodzę i poszłam w ślady Czarnego Kota...w ludzkiej postaci. Kiedy już staliśmy na pewnym gruncie Adrien zaprosił mnie do auta. Pierwszy raz jechałam tą jego wypasioną limuzyną, więc było to z pewnością coś nowego dla takiej prostolinijnej dziewczyny jak ja. Patrzyłam cały czas w szybę dociekając, gdzie możemy jechać. Z pewnością nie było to miasto, bo widziałam różne pola, lasy i pojedyncze domki.Zniecierpliwiona po 30 minutach jazdy zapytałam :
- Gdzie jedziemy ?
- Na mój trening.
-Szermierka w terenie czy co ? - spytałam zdziwiona .
-Troszkę inny trening, mam nadzieję, że lubisz konie. - powiedział z uśmiechem.
-Będziemy jeździć konno ?
-No na to wygląda.
- Jejku jak ja dawno nie jeździłam ...- wróciłam myślami do wakacji z przed roku, kiedy to przez pomyłkę trafiłam na obóz jeździecki.
-Umiesz jeździć?
-No w zasadzie tak .
-Świetnie, wobec tego nawet nie będę musiał Cię pilnować . - odparł śmiejąc się, a zaraz potem z pełną powagą dodał. - Tylko nie spadnij.
-Spokojnie, na koniu się nie potknę. - powiedziałam żartobliwie i znów przeniosłam wzrok w okno. Na miejscu byliśmy mniej więcej koło 15.20. Ta stajnia, a w zasadzie ośrodek jeździecki była wprost przepiękna. Wielki napis na bramie - ,, Ośrodek jeździecki Small Cherry '' witał wszystkich jakąś magiczną energią. Piękna stajnia była ułożona w kształt podkowy. Przed głównym wejściem do niej , ogrodzony płotem był zdaje się lonżownik. W zasadzie dużo pamiętam z tego obozu, ale ponoć koni się nie zapomina i to chyba prawda. Zza stajni wystawały dachy hali, a kątem oka można było dostrzec padoki. Adrien widział mój zachwyt, więc zaciągnął mnie siłą do stajni . Środek był nie mniej piękny. Po kolei mój chłopak opowiadał o wszystkich koniach i pokazał mi gdzie siodlarnia i szatnia. Ja mogłam wybrać sobie konia, a on poszedł się przebrać. Mój wzrok przyciągnęła pewna klacz. Spoglądała na mnie ciepło, a ja sama się do niej przytuliłam. Kochany konik. Stwierdziłam, że to na nim chce jechać. Kilka zdjęć, które zrobiłam po jeździe :
![]() |
Zdaje się Katrina & Je'taime |
![]() |
Sabrinett & Perlino |
![]() |
Lily & Sunlight |
![]() |
Jully [ trenerka ^^] i Frozen |
![]() |
Magie[klacz]&Magicien[źrebaczek] |
![]() |
Ośrodek od prawej strony ;3 |
- Ale...... jaaaaak? -spytał chwytając się za głowę .
-Ale co jak?- dopytałam lekko zdezorientowana.
-Przecież...... ta klacz od wieków nie daje się dotknąć nawet trenerce ....
-Słucham ?
-No tak Mari.... jak ty to ....
-Nie wiem, ona po prostu się dała mi pogłaskać , więc stwierdziłam, że chcę na niej jeździć.
-No dobrze, ale mój umysł musi strawić to, że nawet ja jej nigdy nie dosiadałem, a moja dziewczyna zrobi to na pierwszej jeździe od blisko roku. - powiedział śmiejąc się i puszczając do mnie oko . - Skoro Madamme jest już gotowa, to może moja dame* mi teraz pomoże wyczyścić Tempetę * ?
- Jasna sprawa. - odparłam radośnie ruszając do kobyły o której wspomniał Adrien. Wyczyściliśmy ją równie szybko i nim się obejrzałam to staliśmy już z końmi na padoku. Instruktorka przyjrzała mi się z niedowierzaniem, a ja tylko nieśmiało się uśmiechnęłam.Zgrabnie usiedliśmy z Adrienem w siodle tak jak prosiła instruktorka. Oczywiście nasz dwuosobowy zastęp prowadził Adrien . Na początku szliśmy bardzo powolnym stępem, potem był kłus i na końcu galop. Nie popełniłam w zasadzie żadnego błędu, co bardzo mnie zdziwiło po takiej przerwie. Galopowało mi się cudownie na Madamme. Czułam się jakoś inaczej.Co najmniej tak dobrze, jak za każdym razem kiedy szyje i projektuje. Po jeździe trenerka dopytała, czy nie miałabym ochoty przyjeżdżać co tydzień z Adrienem i jeździć na tej klaczce. Zdziwił mnie fakt, że ja pierwsza jej dosiadałam i nie zostałam poturbowana w żaden sposób, a przecież znacie fatum Marinette. Z chęcią przystałam na propozycję, co bardzo zadowoliło też mojego chłopaka. Nawet mnie pochwalił i stwierdził, że jak tak dalej pójdzie to zacznę skakać na tej upartej babie, jak określił Madamme. Rozsiodłaliśmy konie i wróciliśmy do domu.... Adriena. Byście widzieli moją minę jak zobaczyłam cały apartament, a nie tylko jego poszczególne części. Adrien wziął prysznic,a potem puściliśmy sobie film. Oczywiście napisałam sms-a mamie, że do domu wrócę około 20.00 , nie lubiłam kiedy się musiała o mnie martwić . Film przebiegał w miarę spokojnie, kiedy to nagle przypadkiem postanowiłam wyjrzeć przez okno. Było dziwnie cicho. Wszystko stanęło w miejscu ! Ludzie byli zatrzymani w pół kroku . Szybka decyzja i już byłam Biedronką. Adrien chyba zrozumiał o co chodzi, bo po chwili Plagg był już w pierścieniu Kota. Wyszliśmy przez okno na dwór w poszukiwaniu czegoś / kogoś co mogłoby spowodować takie dziwne zatrzymanie. Czarny kot swoimi kocimi oczętami znalazł wzrokiem postać strzelającą w ludzi znaczkiem... pauzy . Władca Ciem chyba stracił już wenę twórczą, bo taką samą moc posiadała Lady Wi-fi, która z pewnością nie była postacią zatrzymującą ruch. Owa postać ubrana była na różowo , jej maska przypominała ważkę czy coś takiego. W każdym razie w pięć minut staliśmy już przed nią. Czarny Kot się z nią bił od przodu, a ja od tyłu. Strzeliła tą pauzą, ale zdążyłam się wygiąć do tyłu. Wkrótce musiałam użyć szczęśliwego trafu, którym była.... packa na muchy . Traciłam wiarę w moje moce, ale zauważyłam kilka punktów, które mogą mi pomóc.
-Czarny Kocie ! -krzyknęłam i kiedy się odsunął rzuciłam packą prosto w maskę postaci. Tak jak podejrzewałam to tam była Akuma . Za pomocą Super-Biedronki przywróciłam ludzi do ruchu, a akumę zmieniłam w białego motylka, którego jak zawsze miło pożegnałam. Tym razem zaatakowana przez Władcę Ciem była .... moja mama ? O co chodziło.... tego nie wiem . Obawiam się, że Władca Ciem zaczyna atakować przypadkowe osoby. Kazałam lecieć Czarnemu Kotu do domu, bo została mu tylko jedna poduszka. Plagg wyjątkowo szybko się dzisiaj zmęczył, a ja odprowadziłam mamę do domu, po czym już jako Marinette wróciłam o punkt 20.00. Dałam mamie buziaka na przywitanie i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Spojrzałam na swoją sukienkę i uznałam, że czegoś niej brakuje. Do granatowego paska doszyłam spinkę z głową konia. Tak, teraz była idealna. Zmęczona po dniu pełnym wrażeń przebrałam się w piżamę i razem z Tikii wskoczyłam pod kołdrę . Chwilkę porozmawiałam z moim przeuroczym/ przeuroczą Kwamii i zaczęłam pisać w Tobie co się dziś działo. Teraz lecę spać, bo zwyczajnie bardzo się zmęczyłam, jednak nie żałuję niczego. Jeszcze nie raz trafię do stajni, w końcu mam tam swoją Madamme, a ponoć ludzie rozwijają wiele pozytywnych cech w kontaktach z końmi. Chyba poproszę rodziców o sprzęt jeździecki. No dobrze..... , ale to tylko plany. Bonne niut ! *
~ Marinette
***
Tak, wiem rozpisałam się :P Co do zdjęć są one mojego autorstwa i robiłam je kiedyś przy okazji grania w The Sims 3 XD Uznałam, że skoro je zachowałam to czemu nie wykorzystać ^^ Jeśli chodzi o zdjęcie sukienki to pochodzi ona z Google Grafika, ale z czasem będę wstawiać takie zdjęcia, które ja sama zaprojektuje od góry do dołu ;3 Krótki słowniczek:
*Bonne niut - Dobranoc
*Bonjour mon journal - Dzień dobry mój pamiętniczku !
* Madame - Pani
* Dame - Pani, dama
*Tempete - burza
*toczek - kask jeździecki
* boks- to wiecie, mieszkanko konia XD
Wiedziałam że to z Simsów! Grafika z gry pasuje do bajki *^*.
OdpowiedzUsuńHihi. Biedra osiadlala qnia xD
Nie mogłam się powstrzymać XD Ja wszędzie widzę kunie XD A no właśnie się zdziwiłam, ale grafika jest bardzo podobna, a że mam kilka takich zdjęć to chętnie je wykorzystam i tutaj ^-^ A teraz powoli muszę zacząć mieszać :P Takie zuo zrobię XD
UsuńMi też się wydawało, że to z Simsów :) Super... Pozdro~
OdpowiedzUsuńSimsy są pożyteczne XD Dziękuję ;3
UsuńSuper opowiadanko!
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na dwa następne :3
Usuń