Bonjour mon journal !
Cześć pamiętniczku ! Dzisiaj już drugi kwietnia i aż ciężko uwierzyć, że ponad dwa tygodnie minęły odkąd zaczęłam do ciebie pisać. Pogoda za oknem jest wspaniała. Słońce świeci, a niebo nadal jest pięknie błękitne. Kwiaty zaczęły powoli wychodzić z pod ziemi i zdobić Paryż rozmaitymi kolorami tęczy. Poetycko to zabrzmiało... . Nie ważne. Nie chciałabym się pogubić w swoim rozmarzeniu, więc przejdę do rzeczy. Jako, że mamy piękną sobotę to mogłam sobie pozwolić na wstanie o 10.00 . Każdy mięsień mnie bolał po wczorajszej walce z Władcą Ciem i naprawdę się modliłam, żeby ten koleś nie planował żadnego zamachu na dzisiaj. Zaraz po wygramoleniu się z łóżka poszłam do łazienki umyć włosy i ułożyć je w coś, co będzie przypominało moją fryzurę. Zrzuciłam z siebie piżamę na rzecz białego T-shirt'u , różowych legginsów oraz mojej zacnej szarej marynarki. Jakoś wyglądałam, mimo tego znacznie zaokrąglonego brzucha. Dzień zaczęłam od puszczenia sobie muzyki, która uprzyjemniała mi odrabianie lekcji na następny tydzień. Wolałam zrobić wszystko teraz i potem mieć wolne. Około 11.30 mama przyniosła mi do pokoju śniadanie i ciepłą herbatkę. Strasznie ją kocham za tę opiekuńczość. W zawirowaniu lekcji zatrzymałam się na blisko 2 godziny, więc kiedy skończyłam dochodziła już czternasta na zegarku. Postanowiłam się, więc oddać mojej pasji i zaprojektować coś dla siebie. Otworzyłam mój szkicownik na pustej stronie i zaczęłam bazgrać po niej ołówkiem. Z tych kilku machnięć powstała całkiem ładna sukienka w stylu pin-up. Oczywiście nie zabrakło w niej kropek i czerwonego materiału, które były wielbione przez Czarnego Kota od ... kilku dobrych miesięcy. Nie zaczęłam jej szyć, bo musiałam dokupić troszkę materiału, aby mieć pewność, że niczego mi nie zabraknie. Odłożyłam niewielki zeszyt zarysowany moją kreatywną stroną do szuflady i zeszłam do cukierni pomóc rodzicom. Spotkałam tam Anais, która akurat przyszła po świeże bułki i razem wybrałyśmy się spacerkiem do domu Adriena. Mój chłopak oczywiście bardzo się ucieszył widząc moją zarumienioną twarz w drzwiach i od razu mnie przytulił. Usiedliśmy sobie na kanapie przed tele..eee kinem domowym Adiego i zaczęliśmy rozmawiać o różnych, różniastych rzeczach. Co jakiś czas dostawałam buziaka to w policzek, to w czoło i czas jakoś przyjemnie nam mijał. W pewnym momencie zdecydowaliśmy się wyjść do parku, bo co siedzieć w taki piękny dzień w domu. Właśnie otwieraliśmy drzwi, kiedy Adrien stanął jak wryty zauważając, że jego ojciec przechadza się przez korytarz i rozmawia z kimś przez telefon.
-,, Muszę to mieć. Po prostu muszę, rozumiesz? Trzeba ich jakoś dopaść.- tak brzmiały dokładnie jego słowa, a ja znalazłam między nimi rozpoznawalne ,, Trzeba ich dopaść'' powiedziane tak podobnie, że jest to aż nie możliwe. Czyżby ojciec Adriena był Władcą Ciem ? Mój chłopak chyba też dostrzegł podobieństwo, bo stał jak wryty i nie mógł się ruszyć. W pewnym momencie Pan Agreste wszedł do pokoju i oświadczył, że wyjeżdża na kilka godzin. Musieliśmy skorzystać z tego wyjazdu i przeszukać całą rezydencję począwszy od gabinetu ojca Adriena. Na paluszkach doszliśmy do tajemniczego pokoju. Olbrzymie było to biuro, a mimo to jak najszybciej starałam się zaczepić wzrok na czymś podejrzanym. Adrien od razu skierował swoje kroki to gigantycznego, ale przepięknego portretu i dosłownie za nim zniknął. Machnął ręką w moją stronę, a ja podeszłam do niego. Anais poszła w moje ślady i przy pomocy Plagg'a i Tikii dostaliśmy się do czegoś, co przypominało skrytkę pancerną. W środku był jakiś dziennik, jego pierwsze strony wskazywały, że należał do matki Adriena, mój chłopak wcześniej musiał go nie widzieć, ale teraz włożyłam swój bardzo podobnie oprawiony zeszyt do skrytki i schowałam do torby pamiętnik. Tam mogło być napisane wszystko. Zupełnie wszystko. Obok wspomnianego dziennika leżała zepsuta brożka w kształcie... motyla. Zostawiliśmy ją w spokoju, ale zrobiłam jej zdjęcie. Potem już tylko jakaś niegroźna figurka pawia i zdjęcie mamy Adriena. Była , albo jest piękną kobietą . Z pewnością po niej mój chłopak odziedziczył urodę, bo no cóż... Pan Agreste generalnie do ludzi szczególnie pięknych nie należał. Słysząc kroki Nathalie, która mocno trzaskała obcasem po posadzce zwialiśmy z domu i ruszyliśmy do parku. Tam postanowiliśmy wybrać się na lody włoskie. Adrien skoczył nam po słodkości, a ja i Anais zajęłyśmy jeden ze stolików piknikowych, który stał pod olbrzymim dębem ochładzającym troszkę gorące, francuskie powietrze. Nie wiem czy wspomniałam, ale było blisko 25 stopni, a jak na wiosnę to naprawdę sporo. Kiedy zajadaliśmy się pysznymi lodami czekoladowo-waniliowymi, ja wyłożyłam dziennik na stół i zaczęłam czytać. Pani Agreste zaczęła opisywać swoje życie zaraz po narodzeniu Adriena, nie było by w jej opowieściach nic ciekawego, gdyby nie dwa imiona, których używała - ,, Nooroo '' i ,, Pixiegirl'' . To dało mi pewność, że ona była posiadaczką miraculum. Przewertowałam kartki dochodząc powoli na końcu i ostatnia strona zmroziła mi krew w żyłach.
,, Oszalał ! On kompletnie oszalał ! Szarpał mnie, krzyczał, że mam
Cześć pamiętniczku ! Dzisiaj już drugi kwietnia i aż ciężko uwierzyć, że ponad dwa tygodnie minęły odkąd zaczęłam do ciebie pisać. Pogoda za oknem jest wspaniała. Słońce świeci, a niebo nadal jest pięknie błękitne. Kwiaty zaczęły powoli wychodzić z pod ziemi i zdobić Paryż rozmaitymi kolorami tęczy. Poetycko to zabrzmiało... . Nie ważne. Nie chciałabym się pogubić w swoim rozmarzeniu, więc przejdę do rzeczy. Jako, że mamy piękną sobotę to mogłam sobie pozwolić na wstanie o 10.00 . Każdy mięsień mnie bolał po wczorajszej walce z Władcą Ciem i naprawdę się modliłam, żeby ten koleś nie planował żadnego zamachu na dzisiaj. Zaraz po wygramoleniu się z łóżka poszłam do łazienki umyć włosy i ułożyć je w coś, co będzie przypominało moją fryzurę. Zrzuciłam z siebie piżamę na rzecz białego T-shirt'u , różowych legginsów oraz mojej zacnej szarej marynarki. Jakoś wyglądałam, mimo tego znacznie zaokrąglonego brzucha. Dzień zaczęłam od puszczenia sobie muzyki, która uprzyjemniała mi odrabianie lekcji na następny tydzień. Wolałam zrobić wszystko teraz i potem mieć wolne. Około 11.30 mama przyniosła mi do pokoju śniadanie i ciepłą herbatkę. Strasznie ją kocham za tę opiekuńczość. W zawirowaniu lekcji zatrzymałam się na blisko 2 godziny, więc kiedy skończyłam dochodziła już czternasta na zegarku. Postanowiłam się, więc oddać mojej pasji i zaprojektować coś dla siebie. Otworzyłam mój szkicownik na pustej stronie i zaczęłam bazgrać po niej ołówkiem. Z tych kilku machnięć powstała całkiem ładna sukienka w stylu pin-up. Oczywiście nie zabrakło w niej kropek i czerwonego materiału, które były wielbione przez Czarnego Kota od ... kilku dobrych miesięcy. Nie zaczęłam jej szyć, bo musiałam dokupić troszkę materiału, aby mieć pewność, że niczego mi nie zabraknie. Odłożyłam niewielki zeszyt zarysowany moją kreatywną stroną do szuflady i zeszłam do cukierni pomóc rodzicom. Spotkałam tam Anais, która akurat przyszła po świeże bułki i razem wybrałyśmy się spacerkiem do domu Adriena. Mój chłopak oczywiście bardzo się ucieszył widząc moją zarumienioną twarz w drzwiach i od razu mnie przytulił. Usiedliśmy sobie na kanapie przed tele..eee kinem domowym Adiego i zaczęliśmy rozmawiać o różnych, różniastych rzeczach. Co jakiś czas dostawałam buziaka to w policzek, to w czoło i czas jakoś przyjemnie nam mijał. W pewnym momencie zdecydowaliśmy się wyjść do parku, bo co siedzieć w taki piękny dzień w domu. Właśnie otwieraliśmy drzwi, kiedy Adrien stanął jak wryty zauważając, że jego ojciec przechadza się przez korytarz i rozmawia z kimś przez telefon.
-,, Muszę to mieć. Po prostu muszę, rozumiesz? Trzeba ich jakoś dopaść.- tak brzmiały dokładnie jego słowa, a ja znalazłam między nimi rozpoznawalne ,, Trzeba ich dopaść'' powiedziane tak podobnie, że jest to aż nie możliwe. Czyżby ojciec Adriena był Władcą Ciem ? Mój chłopak chyba też dostrzegł podobieństwo, bo stał jak wryty i nie mógł się ruszyć. W pewnym momencie Pan Agreste wszedł do pokoju i oświadczył, że wyjeżdża na kilka godzin. Musieliśmy skorzystać z tego wyjazdu i przeszukać całą rezydencję począwszy od gabinetu ojca Adriena. Na paluszkach doszliśmy do tajemniczego pokoju. Olbrzymie było to biuro, a mimo to jak najszybciej starałam się zaczepić wzrok na czymś podejrzanym. Adrien od razu skierował swoje kroki to gigantycznego, ale przepięknego portretu i dosłownie za nim zniknął. Machnął ręką w moją stronę, a ja podeszłam do niego. Anais poszła w moje ślady i przy pomocy Plagg'a i Tikii dostaliśmy się do czegoś, co przypominało skrytkę pancerną. W środku był jakiś dziennik, jego pierwsze strony wskazywały, że należał do matki Adriena, mój chłopak wcześniej musiał go nie widzieć, ale teraz włożyłam swój bardzo podobnie oprawiony zeszyt do skrytki i schowałam do torby pamiętnik. Tam mogło być napisane wszystko. Zupełnie wszystko. Obok wspomnianego dziennika leżała zepsuta brożka w kształcie... motyla. Zostawiliśmy ją w spokoju, ale zrobiłam jej zdjęcie. Potem już tylko jakaś niegroźna figurka pawia i zdjęcie mamy Adriena. Była , albo jest piękną kobietą . Z pewnością po niej mój chłopak odziedziczył urodę, bo no cóż... Pan Agreste generalnie do ludzi szczególnie pięknych nie należał. Słysząc kroki Nathalie, która mocno trzaskała obcasem po posadzce zwialiśmy z domu i ruszyliśmy do parku. Tam postanowiliśmy wybrać się na lody włoskie. Adrien skoczył nam po słodkości, a ja i Anais zajęłyśmy jeden ze stolików piknikowych, który stał pod olbrzymim dębem ochładzającym troszkę gorące, francuskie powietrze. Nie wiem czy wspomniałam, ale było blisko 25 stopni, a jak na wiosnę to naprawdę sporo. Kiedy zajadaliśmy się pysznymi lodami czekoladowo-waniliowymi, ja wyłożyłam dziennik na stół i zaczęłam czytać. Pani Agreste zaczęła opisywać swoje życie zaraz po narodzeniu Adriena, nie było by w jej opowieściach nic ciekawego, gdyby nie dwa imiona, których używała - ,, Nooroo '' i ,, Pixiegirl'' . To dało mi pewność, że ona była posiadaczką miraculum. Przewertowałam kartki dochodząc powoli na końcu i ostatnia strona zmroziła mi krew w żyłach.
,, Oszalał ! On kompletnie oszalał ! Szarpał mnie, krzyczał, że mam
Mu wszystko powiedzieć, a ja przecież nie mogłam. Adrien okropnie płakał, wręcz ryczał ze strachu, ale co się dziwić, przecież mój uroczy maluszek ma dopiero 3 latka. Mocno ściskał moją rękę łkając jak najciszej potrafił tak by Gabriel tego nie zauważył. Mądrego mam syna on na pewno sobie poradzi. Nie mogę zrobić nic poza oddaniem mężowi Miraculum. Inaczej mnie zabije, mnie i Adriena, dlatego poprosiłam Nooroo, aby nie poddała się władzy Gabriela bardziej niż tego wymaga sytuacja. Ja musiałam odejść. Zostawiłam Adriena mojej sekretarce - Nathalie i poprosiłam młodą i przestraszoną kobietę, żeby zaopiekowała się moim maleństwem. Nie obchodziło mnie co się teraz stanie. Ucieknę, nikt mnie nie znajdzie, a wrócę w momencie w którym przyjdzie czas na Władcę Ciem, w którego niedługo Gabriel z pewnością się zmieni. Od zawsze był tyranem, tylko mnie traktował jak swoją ,, Lady'' do momentu, w którym Mroziciel nie skierował mocy Pszczoły przeciw mnie i nie urodziłam Adriena. Od tamtego momentu zwyczajnie nie ... nie umiałam poznać własnego męża. Pixiegirl była moją postacią, a jej męski odpowiednik pogrążony w ciemności swojej duszy od wieków nazywał się Władcą Ciem. To na pewno będzie Gabriel, ale tak samo mogę być pewna, że nie uda mu się zawładnąć ludzkością. Mój synek.... jest jeszcze malutki, ale kiedy dorośnie... to on będzie bronił mieszkańców Paryża, a potem świata. Mistrz Fu mnie zapewnił, poza tym wiem, że pomoże mu w tym tajemnicza Ladybug. Odnoszę wrażenie, że mimo zbiegu wydarzeń podobnego do mojej tragedii, oni się nie rozdzielą. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zobaczę mojego syna szczęśliwego i, że poznam jego miłość. Jest jeszcze pół- roczna Anais, ją oddam do adopcji. Nie ma innego wyjścia, wolę, żeby była z dala od tego wszystkiego. W głębi duszy wiem, że ona też kiedyś zawalczy, ale teraz... musi żyć normalnie. Puki co ... muszę zapomnieć o wszystkim i strzec się przed wszystkim co może mieszać mnie w świat Miraculum... czas zniknąć. Zostawiam Cię pamiętniczku, już nic tu nie napiszę. Od teraz... jestem...tylko nauczycielką. Żegnaj ! ''
Odczytałam to wszystko na głos, a my po prostu siedzieliśmy w nieskazitelnej ciszy. Adrien miał przeszklone oczy, Anais nie wiedziała co ma ze sobą zrobić . Ja? Ja słowa nie mogłam wydusić. Czułam, że mama Adriena bardzo mogłaby nam pomóc, ale jedyny sposób by wróciła... to ostateczna walka z Władcą Ciem, który rozpęta piekło najpierw w Paryżu, a potem na całym świecie. Mamy dwa wyjścia albo z nim wygrać, albo doprowadzić do apokalipsy. Patrzyliśmy na siebie, a mój chłopak po prostu usiadł obok mnie i się przytulił. Wszyscy byliśmy w szoku. Po pierwsze matka, a po drugie ojciec Adriena to Władca Ciem. Z jednej strony to jest jakaś wskazówka, a z drugiej strony ... taka zagadka. Kim mogła być teraz mama Adriena? Ja musiałam ją odnaleźć ! Tylko jak? Ona mogła mieszkać gdziekolwiek i być kimkolwiek. Chwila ! Nauczycielka ! Ona jest NAUCZYCIELKĄ ! Co jeśli została w Paryżu i jest na wyciągnięcie ręki ?! Musiałam to sprawdzić.
-Słuchajcie ! Musimy się wziąć do roboty i znaleźć mamę Adriena ! - powiedziałam.
- Po co ? Nie widziałem jej... od blisko 12 lat ! - powiedział mój chłopak.
-To nieistotne, to co jest tu napisane, to to, że wróci, kiedy Władca Ciem będzie u kresu wytrzymałości, a my go powoli wykańczamy. Wiemy, że jest nauczycielką.... Twoja mama miała koło 25 lat kiedy Cię urodziła, tak wynika z pierwszych stron pamiętnika, a zatem teraz ma równo 40 lat, a więc znamy jej wiek. Może i nie mieszka w Paryżu.... , ale na pewno jest tu zameldowana.
- Masz rację . Zrobię wszystko. To jest moja mama i ja muszę ją odnaleźć. Prędzej czy później bym to zrobił. - odparł Adrien z taką zaciętością w głosie jakiej jeszcze nigdy u niego nie słyszałam.
- A ja wiem... jak możemy ją odszukać. - powiedziała Anais.
Jak się okazało Sowa ma dwie moce. Inteligencję i.... możliwość odnajdywania zaginionych rzeczy i osób poprzez połączenie telepatyczne. Szkoda, że wcześniej o tym nie wspomniała....... . Około 17.00 poszliśmy z parku do mojego domu. Mój tata poczęstował nas ciasteczkami owsianymi, które ostatnio były prawdziwym hitem, a potem wdrapaliśmy się do mojego pokoju. Obmyśliliśmy plan na dzisiejszy patrol, który przemienił się w akcję poszukiwawczą. Równo o 18.00 Plagg, Tikii i Fler [ kwamii sowy] zamieniły nas w bohaterów. Po niedługiej chwili wszyscy staliśmy już na dachu jednego z paryskich domów. Słońce powoli zaczęło się kryć za horyzontem, ale nadal delikatnie rozświetlało nasze zamaskowane twarze. Przechadzaliśmy się uliczkami naszego miasta starając się dostrzec coś, co mogłoby być niebezpieczne lub kogoś opętanego przez akumę. Nic takiego na szczęście się nie stało i ze spokojem mogliśmy rozpocząć nasz niecny plan. Sowa stanęła przed nami i chwyciła się dłońmi za głowę. Postanowiliśmy jej nie przeszkadzać, bo do telepatii trzeba sporego skupienia. Sowa stała, więc po chwili krzycząc, że już wie ! Nie macie pojęcia jaka była nasza mina, kiedy okazało się, że mama Adriena.... to nasza wychowawczyni . Czy ona cały czas o wszystkim wiedziała? Bardzo dobrą aktorką była, skoro jej syn był tak blisko, a ona nie zdradziła swoją postawą zupełnie niczego. Może pomyślała, że to przypadek? Jejku jacy my głupi ! Przecież, kiedy był atak na szkołę ona ZAWSZE wiedziała co robić i gdzie uciekać. Nie zwróciłam nawet na to uwagi. Teraz pozostało, tylko ... jakoś ... jej przekazać wydarzenia ostatnich dni . Musimy dać radę. Zaraz po odkryciu tej ... zaskakującej prawdy wróciliśmy do mnie. Było już coś po 21.00 , ale Władca Ciem nie przypuścił żadnego ataku, wczoraj wystarczająco oberwał, więc pewnie szykował coś ... koszmarnego. Musiałam uważać na Emmę i na siebie. Przez godzinę Adrien chodził w kółko po moim pokoju nie mogąc pozbierać myśli, a my z Anais zaczęłyśmy szukać podobieństw między mamą mojego chłopaka, a naszą wychowawczynią i faktycznie.... te same oczy i podobny kształt twarzy. Godzinę później Czarny Kot i Sowa umknęli przez okno na dach. Zdążyłam tylko dać Kotkowi buziaka na pożegnanie. Potem przebrałam się w koszulę nocną i wtuliłam się w ciepły koc leżący na moim łóżku. Tikii powiedziała mi , że Nooroo to właśnie Kwamii motyla, należące teraz do Władcy Ciem, a kilkanaście lat temu, kiedy inna kobieta była Biedronką razem z nią i Czarnym Kotem walczyła też PixieGirl. Urocza blondynka, w różowym stroju i silnej mocy. Przed Władcą Ciem był Mroziciel, który nie posiadał Miraculum..., ale coś w stylu wrodzonej mocy lodu. Nikt nie wiedział skąd ją otrzymał, nawet dla Mistrza Fu było to olbrzymią zagadką. Nie chciałam się z góry nad tym wszystkim zastanawiać, więc postanowiłam puki co tylko porozmawiać z mamą Adriena. Ona na pewno bardzo pomoże. Po tym wyczerpującym dniu, pełnym emocji Tikii już dawno zasnęła, a ja piszę do Ciebie pamiętniczku. Teraz... ja sama przysypiam, więc bonne nuit i życz nam powodzenia !
~ Marinette
***
Ależ proszę c: Więcej akcji? Jeszcze sporo jej będzie..... . Teraz szczególnie. Za błędy przepraszam, ale dzisiaj mam zespół ruchliwych rąk i co krok robię jakąś literówkę xd Wybaczcie xd Mam nadzieję, że Wam się podobało c: Dajcie znać w komentarzu i mówcie jak macie jakiś pomysł !!!
Bosz MEGA!
OdpowiedzUsuńOsobiście nie lubię postaci Pixiegirl dlatego mam nadzieję że będzie się pojawiać jak najmniej.
Jeśli chodzi o mamę Adriena to może faktycznie jest wychowawczynią ;/. Teraz to ja mam mętlik XD
Buhahahhaha xd Jeszcze wczoraj nie chciałaś tego czytać xd Nie, Pixiegirl nie pojawi się w ogóle, ona jest tylko wspomnieniem c: Nie wiem skąd wzięłam pomysł na to, że to ta wychowawczyni, ale czemu nie xD Dziękuję c:
UsuńYyy... co??? Dlaczego miałabym nie chcieć tego czytać? ;------;
UsuńPff XD
Prima Aprilis wczoraj było i napisałaś, że nie czekasz XD <3 Nie pffaj xD <3
UsuńPff...
Usuńjakie prima aprilis xD
Tak, tak - udaj, że niczego nie było :P XD
UsuńOooookeeeeeej... Namieszałaś mi w głowie...
OdpowiedzUsuńMai: Nic nowego.
W sumie... Racja. Tego, że Pan Agreste to WC (kocham te inicjały no po prostu kocham <3 xD) się spodziewałam, ale to z matką Adriena... Wow.
Mai: W sumie jestem ciekawa reakcji Agathe na twoje opko...
Popłacze się załamana tym widokiem. Zobaczysz.. Też bym się popłakała. ;-;
Mai: Ja tam bym się popłakała widząc twój ryj gdyby nie to, że widzę go na codzień...
Wiem, że jestem brzydka ;-; No nie ważne.. Nie umknęło mi określenie, iż Mari miała zacną kurtkę. Ja to widzę >.> I see u.
Mai: Nie zabronisz jej tak mówić.
Racja. ._. Bo nie mogę i nie chcę.
Telepatia... Moim zdaniem... Mogłaś to inaczej rozwiązać... Ale no... Co ja się znam na tym. Nie znam się... x.x W dodatku to twoje opowiadanie, lecz jakoś za szybko... Zgaduję, iż się śpieszysz do jakiejś akcji, więc nie narzekam... Chyba...
Mai: Mniej słodyczy! W końcu! Dziękuję Agathe! Kochana jesteś! Przynajmniej tyle! Chociaż i tak szkoda, że nie umiesz mnie od niej zabrać. ;-;
Uwierz mi... Też nie jestem zadowolona z twojego towarzystwa...
Mai: To mnie uwolnij od siebie!
Gdybym tylko umiała...
Mai: Dobrze, że chociaż mogę duchem łazić...
Nom. Bo możesz mi gotować papu! ^^
Mai: Ona mnie wykorzystuje! Help!
Oj tam. Jedzonko ważniejsze.
Mai: ;-;
Ty robisz jedzenie, a ja piszę. To jest dobry i sprawiedliwy podział pracy.
Mai: Niezbyt. A właściwie kiedy to w końcu skończysz?!
Nie wiem... Obym się wyrobiła ;-;
Mai: Jak nie zdąży to Agathe pomożesz mi ją ukarać, prawda? [smile]
;-;
Rozdział jak zawsze zacny. :D
Czekamy na kolejny i...
Mai: Wysyłamy kontenery weny.
Pozdro Neko Echia i Mai Musicrose.
PS: Czyżby pierwsza? *.*
Mai: Pewnie w międzyczasie ktoś coś napisał. Spokojnie.
;-;
W***wiasz mnie już z tym ,,rozwojeniem osobowości"
UsuńHah, ale z ciebie śmieszek. Jak jesteś taka odważna to pisz dalej z anonima. Wiesz co? Mnie w***wiają osoby takie jak ty. Pogadamy sobie, kiedy się w końcu zalogujesz :)
UsuńKochany Anonimku, nie każe Ci tu bywać tak samo jak nie musisz czytać komentarzy innych :) To, że niektóre osoby mają dużo ciekawsze osobowości niż Ty nie znaczy, że musisz im ubliżać :) Ja osobiście uwielbiam dwie osobowości - Neko i Mai, bo powstają tu najciekawsze komentarze ever , na które odpisuje z dużą przyjemnością :) Hejtowanie osób z anonima jest poniżej wieku pięciolatka, dlatego jeśli chcesz rozmawiać to się zaloguj i pokaż swoją odwagę :) Co do komentarza... uwielbiam Was / Ciebie ! [ jak wolisz? Was czy Ciebie? xd] Nie ma za co, musiałam zmniejszyć te czułości, bo już się nimi przejadłam :P Dzisiaj druga, nie pierwsza, ale wierzę że się uda xD Jak już przeczytam opowiadanie konkursowe to Wam napiszę czy się popłakałam czy nie XD Jasne, że pomogę Mai <3 :D Co do tej telepatii, miałam cholerny problem, żeby to ująć jakoś dobrze i nie wyszło :c I w sumie prawdą jest to, że się spieszyłam, bo akurat moja przyjaciółka wrobiła mnie w spotkanie z kimś w rodzaju mojego Adriena XD Wiecie jąkanie i te sprawy XD ;_; W miarę pisania rozdziałów zmienię to na jakąś inną moc ;/ <3 WC najlepsze ! XD Mama Adriena to było jakieś natchnienie xd <3 Mam nadzieję, że rozwiązanie z wychowawczynią się podoba c: Mai... jeśli znajdę sposób, żeby Cię uwolnić to nie zawaham się ani chwili :P <3 Dziękuję za ten ZACNY komentarz i czekam na następne :3 <3 Pozdrowionka dla Was/ Ciebie :3
UsuńOooo jak miło *.* Ludzie mnie bronią ;3 Kochane jesteście ^^ Co do hejtera. Powiem Ci tylko jedynie anonimku, iż nie ruszają mnie hejty w necie. ;* Jak to mówią: Kozak w necie, nic na świecie. Jak już chcesz po hejcić i w ogóle to powiedz, gdzie i kiedy to wtedy pogadamy ;)
UsuńAgathe... Nam to obojętne. :D
Mai: Ale wolałabym jednak w liczbie mnogiej...
A najlepiej Wasza Szatańskowatość.
Mai: A wiesz, że tak? *.*
...
Mai: Nie moja wina, iż jestem Szatanem... A... Jednak moja.
Nom. Nie musiałaś się zgadzać, Maiuś.
Mai: Nie nazywaj mnie tak >.> Jednak chciałam być Szatanem... To fajne. *.*
Dlatego jesteś samotna.
Mai: A ty głupia.
Bywa. Mam przynajmniej przyjaciół. ;*
Mai: Pfff Oby Agathe znalazła jak najszybciej sposób na rozdzielenie nas.
Kto wtedy będzie mi podpowiadał na sprawdzianach? ;-;
Mai: Nikt. Zaczniesz się uczyć.
Yyy. Nie.
Co do czekania na następne komy... Nowy rodział = nowy kom od nas. :D
Mai: To taki trochu szantaż.
Bywa. xD i nie ma za co. Lubię komentować, a już tym bardziej gdy ktoś mi odpowiada. *.*
Pozdro *niewzruszona hejtami anonimka* Neko Echia i Mai Musicrose.
PS: Do hejtera:Nie wiem czy chciałeś/łaś być wyjątkowy/a czy coś, ale jesteś pierwszą osobą, która narzeka na moje komy.
Dobrze, więc niech będzie liczba mnoga XD <3 Rozdział codziennie także troszkę sobie popiszecie XD <3 Mai nie martw się zacznę prowadzić badania nad rozdzielaniem osobowości ;_; To do zobaczonka pod jutrzejszym postem :3 Pozdrowienia dla Waszej Szatańskowatości i Neko :D
UsuńNiesamowite!!! Adrien i Anais, mama Adriena to ich wychowawczyni. Brak słów! Oszałamiające!
OdpowiedzUsuńOooo... jesteś *o* Dawno się nie odzywałaś :c Dziękować c:
UsuńZbyt dużo blogów zaczęłam czytać i się nie wyrabialam
UsuńRozumiem :D
UsuńSuper! Tak szczerze, to od początku myślałam, że Pani Agreste to ich wychowawczyni, ale wszystkim, którym to mówiłam uważali za bzdury xDD Przynajmiej ty jesteś inna ;p
OdpowiedzUsuńJa widzę między tymi kobietami olbrzymie podobieństwo :P <3 Ja zawsze jestem po stronie czytelnika ^.*
UsuńPróba dla Adriena?
OdpowiedzUsuńAdrien = jego ojciec, ciągle mówi my lady do Mari
Marinette = mama Adriena, z ciążą z mocy pszczoły
Emma = Adrien? To on jest zrodzony z mocy pszczoły?!
I kiedy Emma się urodzi to będzie próba czy co, bo ja już nie kapuję ;-;
To jest takie : historia zatacza koło:
UsuńPixiegirl = mama Adriena = Marinette
Władca ciem = Ten teraz WC = Adrien?
? = Adrien? = Emma?
troche zawiłe te Twoje opowieści ;-;
UsuńHahahah, nie nie XD Tak Adrien zrodzony z mocy pszczoły :) Za nim miraculum motyla należało do Władcy Ciem było ono własnością Pani Agreste - Pixiegirl. Pani Agreste opuściła dla bezpieczeństwa dom, zmieniła wygląd i tak dalej, jest wychowawczynią klasy Mari :) Próba dla Adriena - chodzi oto czy da radę z tym, że jego dziewczyna jest w ciąży i owszem zwraca się do niej podobnie jak WC do Pani Agreste. Są zawiłe, żebyście czytali dalej :P
UsuńTo ja już nie wiem ;-; XD
Usuń