Bonjour mon journal !
Mamy dzisiaj 6 kwietnia. Dość deszczowa dziś pogoda, choć od kilku godzin przyjemnie świeci słońce. Pąki na krzewach i drzewach zaczęły ukazywać małe, niewinne kwiaty, a ptaki nie mają już najmniejszych problemów z śpiewaniem.Kolejny z męczących dni w szkole, tak rzec bym mogła . Wstałam jak zawsze około 6.20, ale tym razem mogłam sobie pozwolić na powolne wykonywanie porannych czynności, bo lekcje zaczynałam dopiero o 8.55. To tak więc żółwim krokiem dotarłam do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic. Potem założyłam na siebie czarne legginsy oraz białą, wiązaną u dołu bluzkę. Ogarnęłam swoją burzę włosów i byłam praktycznie gotowa do wyjścia. Zbiegłam, więc po schodach i zaczęłam pożerać przygotowanego przez mamę rogala. Mój tata, który przechodził właśnie przez kuchnię nie omieszkał wspomnieć o moim lwim apetycie, który powoli zaczął się ujawniać. Mniej więcej około 7.40 spokojnym krokiem ruszyłam do szkoły. Korzystając z świetnej, porannej pogody postanowiłam się wybrać na spacer, który kończyć się miał w gimnazjum. Dotarcie do szkoły nie zajęło mi dużo czasu, bo moja wycieczka obejmowała w zasadzie tylko parkowe ścieżki. Lubiłam nimi chodzić i zwyczajnie sobie rozmyślać. Park był miejscem bezpiecznym i pięknym. Miał w sobie coś czarującego, wszędzie było tu zielono, a co jakiś czas oko mogło nacieszyć się pięknymi rabatkami z tulipanami, różami czy innymi cudownymi kwiatami rosnącymi powoli. Przed klasą stałam już koło 8.20 . Chwilę po mnie do szkoły wbiegł Adrien. Przytulił mnie mocno, ale nie na tyle by mnie udusić. Anais znowu nie przyszła na lekcje ? Co się dzieje z tą dziewczyną ? Potem pogadałam chwilkę z Aly'ą, bo nie chciałam jej zaniedbywać przez to, że jestem w zaawansowanym [ dwutygodniowym ... ] związku. Zajęcia zaczynałam historią. Jak zawsze sobie przysnęłam. Potem był angielski, na którym o dziwo bardzo dobrze napisałam kartkówkę. Potem matematyka, w-f i sprawdzian z fizyki, który całkowicie położyłam z jednej bardzo ważnej przyczyny - pani dała nam sprawdziany z innego tematu . Przeżyłam jeszcze jedną matmę i.... WDŻ i mogłam iść do domu .Stwierdziłam jednak, że jest tak piękna pogoda, że się aż przejdę z Adrienem na jakiś spacer. Szliśmy, więc za rączkę co jakiś dając sobie buziaka. W pewnym momencie Alya i Nino złapali nas .
- No nasze gołąbeczki znaleźliśmy ! - krzyknęła radośnie Alya.
- Lepiej nie gołąbeczki, bo Adrien alergii dostanie jak się będą całować...... - odparł Nino, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Stwierdziliśmy, że wyjdziemy sobie w czwórkę na lody. Ostatnio często bywaliśmy w cukierni.... . Usiedliśmy sobie, więc wszyscy przed budką ze smakowitościami, a Adrien dosłownie przyniósł je na tacy. Zajadaliśmy się przepysznymi słodkościami rozmawiając i głośno się śmiejąc. Strasznie musiałam uważać na słowa, by nie wypaplać niczego o Biedronce czy o Emmie, bo to by był definitywny koniec pięknych przyjaźni. Tak, więc zmęczona ciągłym udawaniem zwinęłam Adriena do swojego mieszkania. Mama zaatakowała nas w progu zacnym [ Neko ^.* ~Agacia ] obiadem, który dzisiaj okazał być się zapiekanką makaronową. Potem wskoczyliśmy do mojego pokoju, bo chciałam uniknąć dziwnych rozmów między Adrienem, a moim tatą. Tak , więc rozłożyliśmy książki na podłodze i bitą godzinę uczyliśmy się na sprawdzian z chemii z dysocjacji soli oraz reakcji zobojętniania i strącania. Ostatecznie mój chłopak o dziwo mnie nauczył wszystkiego i czuję, że dostanę jakąś pozytywną ocenkę, co w moim przypadku na chemii jest prawie niemożliwe. Potem leżeliśmy na podłodze, bo cóż może robić para super-bohaterów przed patrolem ? Mimo lenistwa podnieśliśmy się i przećwiczyliśmy jeszcze nasze tango, które mieliśmy pokazać na konkursie już w tą sobotę ! Wyszło nam perfekcyjnie, a ja o dziwo nie zrobiłam sobie większej krzywdy. Stwierdziliśmy, że zostało nam do patrolu jeszcze 45 minut, więc legliśmy się na mojej kanapie i włączyliśmy sobie film. Tak, komedię - romantyczną. W moim pokoju panowała taka cisza, że słyszałam ciche szumy dochodzące z cukierni . W pewnym momencie mój spokój zakłócił mały czarny kotek, który fruwał jak debil dookoła mojej głowy.
-Marinette , daj mi sera, daj mi sera..... umieram z głodu.... - marudził.
- Nie... - odparłam.
-Ale on mi nie da, on mnie głodzi !!!
- Daj spokój Plagg..... - zaczął Adrien.
-Obraza majestatu... więcej Cię nie przemienię ! - odparł kot odwracając się ku ironii losu ogonem.
-Okey, ale sera też już nie ma... - powiedział Adrien wyciągając z kieszeni kawałek camemberta.
-Zmieniam zdanie.
Zaśmiałam się cicho pod nosem i starałam się skupić na filmie. Przytuliłam się do Adriena, a on dał mi słodkiego buziaka w czółko. Prawie zasnęliśmy, ale mój budzić skutecznie zwalił nas z kanapy. Zastanawiałam się ... co się dzieje z Anais i doszłam do wniosku, że jutro po lekcjach ją odwiedzę. Martwiłam się o nią. Zaś ja i Adrien pod postacią Biedry i nie mówię tu o supermarkecie....... ah te marne podróbki mej osoby.... i Czarnego Kota ruszyliśmy paryskimi dachami na patrol. Kot bardzo się nudząc wymachiwał swoją pałką, a ja odbijałam jo-jo. Przeszliśmy prawie 2 kilometry, byliśmy na wieży Eiffla , a nawet na kawie u Mistrza Fu i ŻADNEGO ataku... co to ma być? Albo się zbliża mój czas albo Władca Ciem przeszedł na emeryturę dla przestępców, w co szczerze wątpie,bo choć pan Agreste szczególnie młody nie jest , to z pewnością mocno aktywny zawodowo. Po dwóch godzinach, w których nie doszło do żadnych odchyleń od normy doszłam do wniosku, że chyba czas wracać,bo co ja niby mam robić ?! Pożegnałam się, więc z kotkiem głaskając go po blond burzy włosów i rzucając mu kłębek, a sama powróciłam do domu. Padłam na ziemię po czym od razu przebrałam się w koszulę nocną . Wbiegłam pod kołdrę i zaszyłam się pod nią niczym mysz pod miotłą. Tikii przytuliła się do mojego policzka i zamknęła swoje małe urocze oczka. Nawet biedulce ciastka nie dałam. Upewniając się, że Tikii śpi postanowiłam napisać do Ciebie i tak oto powstał opis dzisiejszego dnia ! A puki co to lecę w objęcia Morfeusza ! Bonne nuit !
~ Marinette
Mamy dzisiaj 6 kwietnia. Dość deszczowa dziś pogoda, choć od kilku godzin przyjemnie świeci słońce. Pąki na krzewach i drzewach zaczęły ukazywać małe, niewinne kwiaty, a ptaki nie mają już najmniejszych problemów z śpiewaniem.Kolejny z męczących dni w szkole, tak rzec bym mogła . Wstałam jak zawsze około 6.20, ale tym razem mogłam sobie pozwolić na powolne wykonywanie porannych czynności, bo lekcje zaczynałam dopiero o 8.55. To tak więc żółwim krokiem dotarłam do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic. Potem założyłam na siebie czarne legginsy oraz białą, wiązaną u dołu bluzkę. Ogarnęłam swoją burzę włosów i byłam praktycznie gotowa do wyjścia. Zbiegłam, więc po schodach i zaczęłam pożerać przygotowanego przez mamę rogala. Mój tata, który przechodził właśnie przez kuchnię nie omieszkał wspomnieć o moim lwim apetycie, który powoli zaczął się ujawniać. Mniej więcej około 7.40 spokojnym krokiem ruszyłam do szkoły. Korzystając z świetnej, porannej pogody postanowiłam się wybrać na spacer, który kończyć się miał w gimnazjum. Dotarcie do szkoły nie zajęło mi dużo czasu, bo moja wycieczka obejmowała w zasadzie tylko parkowe ścieżki. Lubiłam nimi chodzić i zwyczajnie sobie rozmyślać. Park był miejscem bezpiecznym i pięknym. Miał w sobie coś czarującego, wszędzie było tu zielono, a co jakiś czas oko mogło nacieszyć się pięknymi rabatkami z tulipanami, różami czy innymi cudownymi kwiatami rosnącymi powoli. Przed klasą stałam już koło 8.20 . Chwilę po mnie do szkoły wbiegł Adrien. Przytulił mnie mocno, ale nie na tyle by mnie udusić. Anais znowu nie przyszła na lekcje ? Co się dzieje z tą dziewczyną ? Potem pogadałam chwilkę z Aly'ą, bo nie chciałam jej zaniedbywać przez to, że jestem w zaawansowanym [ dwutygodniowym ... ] związku. Zajęcia zaczynałam historią. Jak zawsze sobie przysnęłam. Potem był angielski, na którym o dziwo bardzo dobrze napisałam kartkówkę. Potem matematyka, w-f i sprawdzian z fizyki, który całkowicie położyłam z jednej bardzo ważnej przyczyny - pani dała nam sprawdziany z innego tematu . Przeżyłam jeszcze jedną matmę i.... WDŻ i mogłam iść do domu .Stwierdziłam jednak, że jest tak piękna pogoda, że się aż przejdę z Adrienem na jakiś spacer. Szliśmy, więc za rączkę co jakiś dając sobie buziaka. W pewnym momencie Alya i Nino złapali nas .
- No nasze gołąbeczki znaleźliśmy ! - krzyknęła radośnie Alya.
- Lepiej nie gołąbeczki, bo Adrien alergii dostanie jak się będą całować...... - odparł Nino, a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Stwierdziliśmy, że wyjdziemy sobie w czwórkę na lody. Ostatnio często bywaliśmy w cukierni.... . Usiedliśmy sobie, więc wszyscy przed budką ze smakowitościami, a Adrien dosłownie przyniósł je na tacy. Zajadaliśmy się przepysznymi słodkościami rozmawiając i głośno się śmiejąc. Strasznie musiałam uważać na słowa, by nie wypaplać niczego o Biedronce czy o Emmie, bo to by był definitywny koniec pięknych przyjaźni. Tak, więc zmęczona ciągłym udawaniem zwinęłam Adriena do swojego mieszkania. Mama zaatakowała nas w progu zacnym [ Neko ^.* ~Agacia ] obiadem, który dzisiaj okazał być się zapiekanką makaronową. Potem wskoczyliśmy do mojego pokoju, bo chciałam uniknąć dziwnych rozmów między Adrienem, a moim tatą. Tak , więc rozłożyliśmy książki na podłodze i bitą godzinę uczyliśmy się na sprawdzian z chemii z dysocjacji soli oraz reakcji zobojętniania i strącania. Ostatecznie mój chłopak o dziwo mnie nauczył wszystkiego i czuję, że dostanę jakąś pozytywną ocenkę, co w moim przypadku na chemii jest prawie niemożliwe. Potem leżeliśmy na podłodze, bo cóż może robić para super-bohaterów przed patrolem ? Mimo lenistwa podnieśliśmy się i przećwiczyliśmy jeszcze nasze tango, które mieliśmy pokazać na konkursie już w tą sobotę ! Wyszło nam perfekcyjnie, a ja o dziwo nie zrobiłam sobie większej krzywdy. Stwierdziliśmy, że zostało nam do patrolu jeszcze 45 minut, więc legliśmy się na mojej kanapie i włączyliśmy sobie film. Tak, komedię - romantyczną. W moim pokoju panowała taka cisza, że słyszałam ciche szumy dochodzące z cukierni . W pewnym momencie mój spokój zakłócił mały czarny kotek, który fruwał jak debil dookoła mojej głowy.
-Marinette , daj mi sera, daj mi sera..... umieram z głodu.... - marudził.
- Nie... - odparłam.
-Ale on mi nie da, on mnie głodzi !!!
- Daj spokój Plagg..... - zaczął Adrien.
-Obraza majestatu... więcej Cię nie przemienię ! - odparł kot odwracając się ku ironii losu ogonem.
-Okey, ale sera też już nie ma... - powiedział Adrien wyciągając z kieszeni kawałek camemberta.
-Zmieniam zdanie.
Zaśmiałam się cicho pod nosem i starałam się skupić na filmie. Przytuliłam się do Adriena, a on dał mi słodkiego buziaka w czółko. Prawie zasnęliśmy, ale mój budzić skutecznie zwalił nas z kanapy. Zastanawiałam się ... co się dzieje z Anais i doszłam do wniosku, że jutro po lekcjach ją odwiedzę. Martwiłam się o nią. Zaś ja i Adrien pod postacią Biedry i nie mówię tu o supermarkecie....... ah te marne podróbki mej osoby.... i Czarnego Kota ruszyliśmy paryskimi dachami na patrol. Kot bardzo się nudząc wymachiwał swoją pałką, a ja odbijałam jo-jo. Przeszliśmy prawie 2 kilometry, byliśmy na wieży Eiffla , a nawet na kawie u Mistrza Fu i ŻADNEGO ataku... co to ma być? Albo się zbliża mój czas albo Władca Ciem przeszedł na emeryturę dla przestępców, w co szczerze wątpie,bo choć pan Agreste szczególnie młody nie jest , to z pewnością mocno aktywny zawodowo. Po dwóch godzinach, w których nie doszło do żadnych odchyleń od normy doszłam do wniosku, że chyba czas wracać,bo co ja niby mam robić ?! Pożegnałam się, więc z kotkiem głaskając go po blond burzy włosów i rzucając mu kłębek, a sama powróciłam do domu. Padłam na ziemię po czym od razu przebrałam się w koszulę nocną . Wbiegłam pod kołdrę i zaszyłam się pod nią niczym mysz pod miotłą. Tikii przytuliła się do mojego policzka i zamknęła swoje małe urocze oczka. Nawet biedulce ciastka nie dałam. Upewniając się, że Tikii śpi postanowiłam napisać do Ciebie i tak oto powstał opis dzisiejszego dnia ! A puki co to lecę w objęcia Morfeusza ! Bonne nuit !
~ Marinette
***
Wybaczcie za godzinę, ale cały dzień uczyłam się chemii, miałam dość nieprzyjemny dzień i nu :C Także, mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za spóźnienie [*] Więcej akcji pojawi się od piątku, a ja Wam kochani dziękuję ślicznie za 2000 wyświetleń i 190 komentarzy <33 Z tej okazji szykuję niespodziankę c: Nadal czekam na Wasze prace konkursowe ! :D Przepraszam za błędy...
Pozderki
~ Agathe;3
Marinette, przepraszam!!! Tak się starałam, ale mi nie wyszło. Niestety nie mogę dostarczyć pracy na konkurs. Naprawdę przepraszam! Przepraszam! PRZEPRASZAM!
OdpowiedzUsuńPlis, nie wnikaj ;c.
Wiesz czego mi brakuje?
Takiego pedofilskiego Adriena XD.
Chodzi mi o jakieś suchary czy coś XD.
Wgl nie ogarniam dlaczego na internetach jest tyle obrazków, gdzie Adrien robi Marinette malinki xD. Sikam ;D
ZAWSZE I WSZĘDZIE
VIVIAN CZUWAĆ BĘDZIE.
ja wiedziałam że jeszcze dzisiaj dodasz rozdział ;>
WIERZĘ W CIEBIE XD
Hahaha xd Pedofilski Adrien xd Ok jak chcesz to ok xd Dobrze, wybaczam :c Te obrazki są najlepsze xd
UsuńMai: Wykorzystała mój tekst! *^*
OdpowiedzUsuńObiecała przecież...
Mai: *€* Ale wykorzystała! I znowu z tym zacny... ._.
Huehuehue... Mnie bardziej lubi ;*
Mai: ;-; Foch!
Co się dziwisz? Uśmierciłaś ją.
Mai: Przeprosiłam! ;-;
Nie zmienia to jednak faktu, iż to zrobiłaś.
Mai: A ty jej spamiłaś!
Wysyłałam wenę xD
Mai:...
Czemu mam wrażenie, że to z włóczką i Biedrą to ode mnie? xD
Mai: Bo jesteś pedałem.
A ty krasnalem.
Mai: Właśnie! W następnym rozdziale będzie TA rzecz obiecana? *.*
Powiedziała, że to zrobi to zrobi. Spokojnie... Eh... Czasem się zastanawiam kto na serio jest starszy...
Mai: Ja!
Nie wydaje mi się.
Grzeczny Adrien. Dał Plaggowi jeść.
Mai: Dostanie w nagrodę miseczkę mleka.
I kopa w cztery litery za wczoraj.
Mai: I drugiego w gratisie. Gdybym ja tam wbiła do nich to by Plagg dostał górę sera.
Byłby gruby jak kulka.
Mai: Nie da się być, aż tak grubym.
Racja. Ciekawe co się dzieje z Anais. Może... Utonęła w nauce!
Mai: Poszukuje pewnie czegoś ważnego.
Typu?
Mai: Rozumu Chata.
To... Chyba nie wróci.
Mai: Czemu?
Bo tego nie znajdzie?
Mai: Aaaa no w sumie nie da się znaleźć coś co nie istnieje.
Yep.
Mai: Ale da się wszczepić. Chociaż niektórym nawet to nie pomoże, bo najpierw trzeba UMIEĆ się nim posługiwać.
Wredota ;-;
Mai: Idiota.
Ma kota.
Mai: Nielota.
Co?
Mai: Idk ._.
Ok. Rozdział jak zawsze zacny, wysyłamy wenę....
Mai: I czekamy na kolejny rozdział.
Pozdro Neko Echia & Mai Musicrose.
XD
UsuńHahahaha xd TA rzecz siè pojawi dziś Mai ! ^^ Zrobiłam co obiecałam ^-^ Grzeczny Adrien xd Pozderki też dla was ^^
UsuńNiesamowite!
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńZapraszam na mój blog blogoczymswsumieomnie
OdpowiedzUsuńWeź wyjdź z tym msp... Tylko bachory z podstawówki grają w to gówno.
UsuńAnonimków, a ty może się zalogujesz? c:
UsuńA ty wiesz że Marinette jest w liceum?
OdpowiedzUsuńA ty wiesz że to jest fanfiction?
UsuńMarinette chodzi do gimnazjum ;) Dyrektor w jednym z odcinków mówi do Biedronki ,, Czy ty naprawdę uważasz, że gimnazjum jest dobrym miejscem do ukrycia ?! '' To nawet nie fanfic , oni chodzą do gimnazjum, polecam oglądać odcinki, a potem się wypowiadać ;3
Usuń