Bonjour mon journal !
Witaj pamiętniczku ! Dzisiaj 7 kwietnia, a bynajmniej właśnie na to wskazuje mój zacny [ ~Neko ^.* ] kalendarz. Pogoda lekko się zepsuła, ale nie jest źle. Ważne, że nie pada, a temperatura pozwala na nie zabieranie ze sobą kurtki, która niepotrzebnie zajmuje miejsce w szkolnej i niewielkiej szafce na jednym z korytarzy. Wstałam sobie o 6.30 będąc wielce niewyspaną. Wprost nie mogłam uwierzyć, że mogłabym się aż tak nie wyspać. Dodatkowo świat się uparł na to, żebym znienawidziła czwartki i posłał mi w ramach nagrody ból brzucha, który z dnia na dzień wydawał mi się coraz to pełniejszy. Nic raczej nie mogłam z tym faktem uczynić, więc wciągnęłam na siebie luźną bluzkę i jeansy. Włosy związałam w dwa, urocze kucyki i zbiegłam na śniadanie. Moja mama od razu się do mnie uśmiechnęła przy okazji podając mi przepyszne śniadanie. Dziś dostałam bułkę nadziewaną czekoladą. Sabine- moja mama bardzo dobrze znała zachcianki nastolatki w ciąży, więc miałam swoją własną szafkę na słodycze i zdrowe żarełko. Teoretycznie byłam zapisana do ginekologa... na sobotę..., ale nie mówmy o tym ... do czasu soboty ... . Zaraz po posiłku wybiegłam z domu kierując swe kroki na przystanek autobusowy. O dziwo zdążyłam na bus i w miarę szybko dotarłam do szkoły . Nawet bardzo, bardzo szybko, bo o blisko godzinę za wcześnie. Z powodu aż dwóch kartkówek mogłam sobie w świętym spokoju poćwiczyć i powtórzyć różne wzory ... definicje... tak miałam zrobić, ale przyszedł Adrien, więc doszłam do wniosku, że zdecydowanie wolę jego niż wiązania kowalencyjne. Przytuliłam się do niego i Bóg wie czemu staliśmy prawie pięć minut w nieskazitelnej ciszy, która została brutalnie przerwana przez Alyę i Nino, który dosłownie i w przenośni oderwali nas od siebie. Staliśmy, więc w czwórkę. Anais nadal z niewiadomych przyczyn nie chodziła na zajęcia, a na pytanie Adriena o powód odparła, że jest przeziębiona mimo iż nie było wcale tego po niej widać. W pewnym momencie usłyszałam huk . Odwróciłam odruchowo głowę.
-Uważaj jak łazisz pokrako! - warknęła Chloe.
- Uważaj, gdzie stawiasz te krzywe nogi laluniu. - odparła dość niska dziewczyna podnosząc swoje podręczniki z ziemi.
-Słucham? Wiesz kim jestem ? - spytała wymalowana blondynka.
-Tak, tak córeczka burmistrza, której jedyną umiejętnością jest zasadniczo wykorzystywanie ojca.
-Dopilnuję, żebyś długo nie pochodziła do tej szkoły ! - wrzasnęła Chloe.
- Spierniczaj.....
- Cześć jestem Marinette. - powiedziałam podając dłoń najwyraźniej nowej uczennicy naszego gimnazjum.
- Mai .
- Jesteś nowa w naszej klasie ? - spytałam z uśmiechem.
- Tak... przepraszam, że szorstko, ale ta dziewczyna mnie zwyczajnie wnerwia.
- Kogo nie....
Chwilkę pogadałyśmy, a potem Mai odeszła i zaszyła się w swoim świecie wyobraźni czytając jakąś powieść fantastyczną. Była ona dość ciekawą osobą. Szczególnie moją uwagę przykuły dwie rzeczy : fioletowe i niebotycznie długie włosy oraz śliczne, duże ametystowe oczy. Od razu ją polubiłam. Nie każdy umiał tak dogadać Chloe, a ta dziewczyna z pewnością miała gadane i nie było dla niej problemem zgaszenie jakiegoś debila na swojej drodze. Tymczasem ja powróciłam do Adriena i wpęzłam pod jego ramię, coś mi jednak nie wyszło, bo zadzwonił dzwonek i musiałam zając niewygodne miejsce w klasie. Kolejne minuty w gimnazjum dłużyły mi się niemiłosiernie..... biologia...informatyka.....angielski... zastępstwo.....chemia... zastępstwo , przez kilka godzin Chloe zdążyła tyle razy poniżyć Mai co mnie w całym moim pechowym życiu. W końcu nowa dziewczyna nie wytrzymała i z wściekłością wybiegła z sali nie zwracając uwagi na wrzeszczącą za nią nauczycielkę hiszpańskiego czy choćby zszokowaną klasę, która średnio wiedziała co ze sobą zrobić. Na matematyce Mai nie przyszła do klasy, więc zaczęliśmy się martwić z Adrienem, że dopadła ją Akuma. Nie pomyliliśmy się . W połowie przedostatniej lekcji ( a miałam ich dziś osiem ) ziemia nagle się zatrzęsła wywracając wszystkie książki, piórniki i zrzucając różne rzeczy z półek rozmieszczonych po całej klasie. Z podłogi dosłownie wyrosło drzewo, które pożerało ludzi, a wraz z nimi rosło. Dopiero po kilku minutach dostrzegłam postać siedzącą na jednej z gałęzi. Niewysoka kobietka ubrana w zielony, wręcz wróżkowy strój. Z jej pleców wystawały dwa spore i błyszczące skrzydła, a na głowie postaci mogłam dostrzec krasnalą czapkę. Oczywiście WC nie popisał się kreatywnością, bo Mai [ jak się zdążyłam domyślić] została nazwana Fille Naine. Znaczy to tyle co Krasnala Dziewczyna. Jak widać żywiła się ludzkimi duszami, a w zasadzie karmiła nimi swoją roślinkę. Z tej racji możliwie szybko zwialiśmy z Adrienem, by przemienić się w Biedronkę i Czarnego Kota.
-Tikii, kropkuj ! - krzyknęłam, kiedy już byliśmy poza terenem klasy, w bardzo dobrym schronie - schowku na miotły.
-Plagg, wysuwaj pazury ! - usłyszałam od swojego chłopaka i po chwili już jako super-bohaterzy byliśmy w klasie. Nie sądziłam, że kiedyś zostanę zmuszona do walki z drzewem...., ale to chyba dobrze, bo niekoniecznie chce mi się walczyć na przykład.....z kosiarką, skoro jestem w ciąży.
- Hej roślinko ogrodowa ! - krzyknął Chat Noir, a Mai spojrzała na nas piorunującym wzrokiem.
- Myślisz, że możesz tak pomiatać moim drzewem życia ? - spytała wyraźnie nie zadowolona przestępczyni, która nakazała drzewu pożarcie Kotka.
- Biedrona... !!! Ratuj !!
Użyłam więc swojego jojo, by jego linką skutecznie przeciąć gałąź, która skutecznie więziła mojego partnera, a on z hukiem uderzył o ziemię i od razu chciał mnie pocałować na podziękowanie. Odsunęłam palcem jego kocią mordkę i powróciliśmy do walki. Męczyłam się z tą rośliną blisko godzinę, aż w końcu użyłam Szczęśliwego Trafu .
-Doniczka?! SERIO?! - spytałam z irytacją w głosie, po tym jak po raz kolejny dostałam nie potrzebny na pierwszy rzut oka przedmiot, ale po chwili myślenia doszłam do wniosku, że czas posadzić roślinkę w miejscu. Rzuciłam doniczką w roślinę zasłaniającą dojście do liny bezpieczeństwa, a Kotek ślicznie ją wykorzystał i przywiązał za równo Mai jak i drzewo. Wypuściłam akumę, która była zaklęta w zegarku naszej koleżanki, a całe zło przywołałam do porządku. Wszyscy w sali , łącznie z biedną Mai byli wprost zszokowani, a my z Adrienem powiedzieliśmy sobie nasze wiekopomne ,, ZALICZONE'' . W zasadzie od razu musieliśmy uciekać, żeby przypadkiem nikt nie zauważył naszej przemiany. Potem wróciliśmy do klasy tłumacząc, że udało nam się uciec i skryliśmy się w kantorku. W obliczu wielkiego drzewa wyrastającego z podłogi nauczycielka była zmuszona nam uwierzyć. Mai jak gdyby nigdy nic powróciła do swojej lektury, którą zdawała się żyć. Ciekawa osobowość, to trzeba przyznać. Po lekcjach zabrałam Adriena do siebie, bo w zasadzie i tak nie mieliśmy nic zadane. Korzystając, więc z wolnego popołudnia wygrałam z moim chłopakiem chyba w każdą możliwą grę komputerową czy planszową jaką posiadałam w swoim domu, a jako że mój tata kochał takie rzeczy to sporo tego było. Adrien w końcu zrezygnował z debilnych prób pokonania mnie i położyliśmy się na podłodze. Nie wiem, dlaczego, ale lubiliśmy się gapić w sufit. Co jakiś czas Adrien kładł mi dłoń na brzuchu, a ja skutecznie ją zrzucałam nie chcąc pamiętać na razie o fakcie iż jestem w ciąży. Potem nam się przysnęło, a obudził mnie budzik nastawiony na godzinę patrolu. Od razu go wyłączyłam, bo WC w tą czy w tą nie dopuści do drugiego ataku jednego dnia, jest na to zbyt leniwy.
-To wszystko przez Ciebie ! To wszystko przez ten Twój ser ! - usłyszałam drobny piskliwy głosik wydobywający się z torby mojego chłopaka i do niej podeszłam.
-Ale Tiki... głodny jestem !
-Jesteśmy uwięzieni przez Twój śmierdzący ser !
-A co wy tu robicie ?! - spytałam otwierając niewielkie, okrągłe opakowanie po camembercie, który był już dawno nadgryziony.
-Plagg jak zawsze musiał coś zjeść i mnie uwięził. - odparła Tikii szybko wylatując z małego pudełeczka i siadając mi na ramieniu.
-Plagg....
-Co Adrien? - zapytało czarne Kwamii.
-Jak Mari kocham, więcej nie dostaniesz sera..... a głoduj mały szatanie.... - wystękał zaspany jeszcze chłopak przecierając oczy i siadając po turecku. Dosiadłam się do niego i zaczęłam mu pokazywać swoje ostatnie projekty, którymi był zachwycony. Nie wiem, co takiego zachwycało go w tych bazgrołach.... no, ale on ma gust, więc mogę uznać, że faktycznie nie projektuje tak źle. Z drugiej strony to jak komuś może się podobać takie coś.......
Adrien zwinął się koło 19.00 chcąc odpocząć przed ostatnim dniem szkoły i dyskoteką. Pożegnałam go buziakiem i wyjątkowo skierowałam swoje kroki do salonu. Usiadłam w fotelu na przeciw rodziców.
-Ooo Mari, jak się czujesz myszko? - zapytał tata bacznie mi się przyglądając.
-Świetnie, dzięki, ale nie musicie pytać za każdym razem jak mnie widzicie. - powiedziałam przewracając oczami .
-No dobrze... , co w szkole ? - zapytała mama nawet nie odrywając wzroku od programu kucharskiego, który całkowicie ją pochłonął.
-A dobrze, dostałam piątkę z wypracowania.- odparłam i zaraz po tym jak dałam rodzicom po buziaku wróciłam do swojego zacisza. Tikii siedziała na mojej poduszce oczekując aż do niej wejdę. Wzięłam z biurka książkę, którą ostatnio otrzymałam od rodziców przy okazji własnych urodzin i rzuciłam się na miękką kołdrę. Tikii usiadła na moim policzku, a ja otworzyłam prezent na chyba pięćdziesiątej już stronie i przeszłam w świat głównego bohatera. Zmęczona dniem pełnym emocji odłożyłam ,, Podpalaczy książek '' na półkę, przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Przebudziłam się niedawno i orientując się, że troszkę o Tobie zapomniałam zaczęłam opisywać dzisiejszy dzień. Puki co to Bonne nuit i do jutra !
~Marinette
Witaj pamiętniczku ! Dzisiaj 7 kwietnia, a bynajmniej właśnie na to wskazuje mój zacny [ ~Neko ^.* ] kalendarz. Pogoda lekko się zepsuła, ale nie jest źle. Ważne, że nie pada, a temperatura pozwala na nie zabieranie ze sobą kurtki, która niepotrzebnie zajmuje miejsce w szkolnej i niewielkiej szafce na jednym z korytarzy. Wstałam sobie o 6.30 będąc wielce niewyspaną. Wprost nie mogłam uwierzyć, że mogłabym się aż tak nie wyspać. Dodatkowo świat się uparł na to, żebym znienawidziła czwartki i posłał mi w ramach nagrody ból brzucha, który z dnia na dzień wydawał mi się coraz to pełniejszy. Nic raczej nie mogłam z tym faktem uczynić, więc wciągnęłam na siebie luźną bluzkę i jeansy. Włosy związałam w dwa, urocze kucyki i zbiegłam na śniadanie. Moja mama od razu się do mnie uśmiechnęła przy okazji podając mi przepyszne śniadanie. Dziś dostałam bułkę nadziewaną czekoladą. Sabine- moja mama bardzo dobrze znała zachcianki nastolatki w ciąży, więc miałam swoją własną szafkę na słodycze i zdrowe żarełko. Teoretycznie byłam zapisana do ginekologa... na sobotę..., ale nie mówmy o tym ... do czasu soboty ... . Zaraz po posiłku wybiegłam z domu kierując swe kroki na przystanek autobusowy. O dziwo zdążyłam na bus i w miarę szybko dotarłam do szkoły . Nawet bardzo, bardzo szybko, bo o blisko godzinę za wcześnie. Z powodu aż dwóch kartkówek mogłam sobie w świętym spokoju poćwiczyć i powtórzyć różne wzory ... definicje... tak miałam zrobić, ale przyszedł Adrien, więc doszłam do wniosku, że zdecydowanie wolę jego niż wiązania kowalencyjne. Przytuliłam się do niego i Bóg wie czemu staliśmy prawie pięć minut w nieskazitelnej ciszy, która została brutalnie przerwana przez Alyę i Nino, który dosłownie i w przenośni oderwali nas od siebie. Staliśmy, więc w czwórkę. Anais nadal z niewiadomych przyczyn nie chodziła na zajęcia, a na pytanie Adriena o powód odparła, że jest przeziębiona mimo iż nie było wcale tego po niej widać. W pewnym momencie usłyszałam huk . Odwróciłam odruchowo głowę.
-Uważaj jak łazisz pokrako! - warknęła Chloe.
- Uważaj, gdzie stawiasz te krzywe nogi laluniu. - odparła dość niska dziewczyna podnosząc swoje podręczniki z ziemi.
-Słucham? Wiesz kim jestem ? - spytała wymalowana blondynka.
-Tak, tak córeczka burmistrza, której jedyną umiejętnością jest zasadniczo wykorzystywanie ojca.
-Dopilnuję, żebyś długo nie pochodziła do tej szkoły ! - wrzasnęła Chloe.
- Spierniczaj.....
- Cześć jestem Marinette. - powiedziałam podając dłoń najwyraźniej nowej uczennicy naszego gimnazjum.
- Mai .
- Jesteś nowa w naszej klasie ? - spytałam z uśmiechem.
- Tak... przepraszam, że szorstko, ale ta dziewczyna mnie zwyczajnie wnerwia.
- Kogo nie....
Chwilkę pogadałyśmy, a potem Mai odeszła i zaszyła się w swoim świecie wyobraźni czytając jakąś powieść fantastyczną. Była ona dość ciekawą osobą. Szczególnie moją uwagę przykuły dwie rzeczy : fioletowe i niebotycznie długie włosy oraz śliczne, duże ametystowe oczy. Od razu ją polubiłam. Nie każdy umiał tak dogadać Chloe, a ta dziewczyna z pewnością miała gadane i nie było dla niej problemem zgaszenie jakiegoś debila na swojej drodze. Tymczasem ja powróciłam do Adriena i wpęzłam pod jego ramię, coś mi jednak nie wyszło, bo zadzwonił dzwonek i musiałam zając niewygodne miejsce w klasie. Kolejne minuty w gimnazjum dłużyły mi się niemiłosiernie..... biologia...informatyka.....angielski... zastępstwo.....chemia... zastępstwo , przez kilka godzin Chloe zdążyła tyle razy poniżyć Mai co mnie w całym moim pechowym życiu. W końcu nowa dziewczyna nie wytrzymała i z wściekłością wybiegła z sali nie zwracając uwagi na wrzeszczącą za nią nauczycielkę hiszpańskiego czy choćby zszokowaną klasę, która średnio wiedziała co ze sobą zrobić. Na matematyce Mai nie przyszła do klasy, więc zaczęliśmy się martwić z Adrienem, że dopadła ją Akuma. Nie pomyliliśmy się . W połowie przedostatniej lekcji ( a miałam ich dziś osiem ) ziemia nagle się zatrzęsła wywracając wszystkie książki, piórniki i zrzucając różne rzeczy z półek rozmieszczonych po całej klasie. Z podłogi dosłownie wyrosło drzewo, które pożerało ludzi, a wraz z nimi rosło. Dopiero po kilku minutach dostrzegłam postać siedzącą na jednej z gałęzi. Niewysoka kobietka ubrana w zielony, wręcz wróżkowy strój. Z jej pleców wystawały dwa spore i błyszczące skrzydła, a na głowie postaci mogłam dostrzec krasnalą czapkę. Oczywiście WC nie popisał się kreatywnością, bo Mai [ jak się zdążyłam domyślić] została nazwana Fille Naine. Znaczy to tyle co Krasnala Dziewczyna. Jak widać żywiła się ludzkimi duszami, a w zasadzie karmiła nimi swoją roślinkę. Z tej racji możliwie szybko zwialiśmy z Adrienem, by przemienić się w Biedronkę i Czarnego Kota.
-Tikii, kropkuj ! - krzyknęłam, kiedy już byliśmy poza terenem klasy, w bardzo dobrym schronie - schowku na miotły.
-Plagg, wysuwaj pazury ! - usłyszałam od swojego chłopaka i po chwili już jako super-bohaterzy byliśmy w klasie. Nie sądziłam, że kiedyś zostanę zmuszona do walki z drzewem...., ale to chyba dobrze, bo niekoniecznie chce mi się walczyć na przykład.....z kosiarką, skoro jestem w ciąży.
- Hej roślinko ogrodowa ! - krzyknął Chat Noir, a Mai spojrzała na nas piorunującym wzrokiem.
- Myślisz, że możesz tak pomiatać moim drzewem życia ? - spytała wyraźnie nie zadowolona przestępczyni, która nakazała drzewu pożarcie Kotka.
- Biedrona... !!! Ratuj !!
Użyłam więc swojego jojo, by jego linką skutecznie przeciąć gałąź, która skutecznie więziła mojego partnera, a on z hukiem uderzył o ziemię i od razu chciał mnie pocałować na podziękowanie. Odsunęłam palcem jego kocią mordkę i powróciliśmy do walki. Męczyłam się z tą rośliną blisko godzinę, aż w końcu użyłam Szczęśliwego Trafu .
-Doniczka?! SERIO?! - spytałam z irytacją w głosie, po tym jak po raz kolejny dostałam nie potrzebny na pierwszy rzut oka przedmiot, ale po chwili myślenia doszłam do wniosku, że czas posadzić roślinkę w miejscu. Rzuciłam doniczką w roślinę zasłaniającą dojście do liny bezpieczeństwa, a Kotek ślicznie ją wykorzystał i przywiązał za równo Mai jak i drzewo. Wypuściłam akumę, która była zaklęta w zegarku naszej koleżanki, a całe zło przywołałam do porządku. Wszyscy w sali , łącznie z biedną Mai byli wprost zszokowani, a my z Adrienem powiedzieliśmy sobie nasze wiekopomne ,, ZALICZONE'' . W zasadzie od razu musieliśmy uciekać, żeby przypadkiem nikt nie zauważył naszej przemiany. Potem wróciliśmy do klasy tłumacząc, że udało nam się uciec i skryliśmy się w kantorku. W obliczu wielkiego drzewa wyrastającego z podłogi nauczycielka była zmuszona nam uwierzyć. Mai jak gdyby nigdy nic powróciła do swojej lektury, którą zdawała się żyć. Ciekawa osobowość, to trzeba przyznać. Po lekcjach zabrałam Adriena do siebie, bo w zasadzie i tak nie mieliśmy nic zadane. Korzystając, więc z wolnego popołudnia wygrałam z moim chłopakiem chyba w każdą możliwą grę komputerową czy planszową jaką posiadałam w swoim domu, a jako że mój tata kochał takie rzeczy to sporo tego było. Adrien w końcu zrezygnował z debilnych prób pokonania mnie i położyliśmy się na podłodze. Nie wiem, dlaczego, ale lubiliśmy się gapić w sufit. Co jakiś czas Adrien kładł mi dłoń na brzuchu, a ja skutecznie ją zrzucałam nie chcąc pamiętać na razie o fakcie iż jestem w ciąży. Potem nam się przysnęło, a obudził mnie budzik nastawiony na godzinę patrolu. Od razu go wyłączyłam, bo WC w tą czy w tą nie dopuści do drugiego ataku jednego dnia, jest na to zbyt leniwy.
-To wszystko przez Ciebie ! To wszystko przez ten Twój ser ! - usłyszałam drobny piskliwy głosik wydobywający się z torby mojego chłopaka i do niej podeszłam.
-Ale Tiki... głodny jestem !
-Jesteśmy uwięzieni przez Twój śmierdzący ser !
-A co wy tu robicie ?! - spytałam otwierając niewielkie, okrągłe opakowanie po camembercie, który był już dawno nadgryziony.
-Plagg jak zawsze musiał coś zjeść i mnie uwięził. - odparła Tikii szybko wylatując z małego pudełeczka i siadając mi na ramieniu.
-Plagg....
-Co Adrien? - zapytało czarne Kwamii.
-Jak Mari kocham, więcej nie dostaniesz sera..... a głoduj mały szatanie.... - wystękał zaspany jeszcze chłopak przecierając oczy i siadając po turecku. Dosiadłam się do niego i zaczęłam mu pokazywać swoje ostatnie projekty, którymi był zachwycony. Nie wiem, co takiego zachwycało go w tych bazgrołach.... no, ale on ma gust, więc mogę uznać, że faktycznie nie projektuje tak źle. Z drugiej strony to jak komuś może się podobać takie coś.......
Adrien zwinął się koło 19.00 chcąc odpocząć przed ostatnim dniem szkoły i dyskoteką. Pożegnałam go buziakiem i wyjątkowo skierowałam swoje kroki do salonu. Usiadłam w fotelu na przeciw rodziców.
-Ooo Mari, jak się czujesz myszko? - zapytał tata bacznie mi się przyglądając.
-Świetnie, dzięki, ale nie musicie pytać za każdym razem jak mnie widzicie. - powiedziałam przewracając oczami .
-No dobrze... , co w szkole ? - zapytała mama nawet nie odrywając wzroku od programu kucharskiego, który całkowicie ją pochłonął.
-A dobrze, dostałam piątkę z wypracowania.- odparłam i zaraz po tym jak dałam rodzicom po buziaku wróciłam do swojego zacisza. Tikii siedziała na mojej poduszce oczekując aż do niej wejdę. Wzięłam z biurka książkę, którą ostatnio otrzymałam od rodziców przy okazji własnych urodzin i rzuciłam się na miękką kołdrę. Tikii usiadła na moim policzku, a ja otworzyłam prezent na chyba pięćdziesiątej już stronie i przeszłam w świat głównego bohatera. Zmęczona dniem pełnym emocji odłożyłam ,, Podpalaczy książek '' na półkę, przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Przebudziłam się niedawno i orientując się, że troszkę o Tobie zapomniałam zaczęłam opisywać dzisiejszy dzień. Puki co to Bonne nuit i do jutra !
~Marinette
***
Buahhaha, wyszło :3 Pościk dedykowany moim ukochanym Neko i Mai, które zainspirowały mnie do napisania tejże historii :3 Tak Mai to o Tobie pisałam ten post xd Bluzka z postu mojego projektu xd Dziękuję ślicznie za 2300 wyświetleń i czekam na 3000 :3 Dajcie znać w komentarzu jak się Wam podobało ! c: Bajo !
~Agathe
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Buhhahahahha ! Myśleliście, że to koniec ?! Albo, że choruję na myślnikomanię ?! Otóż nie ! :D Obiecałam Wam niespodziankę z okazji 2000 wyświetleń i tak oto piszę ! Jedna z czytelniczek podrzuciła mi pomysł i poprosiła, abym wyjątkowo raz napisała swój pamiętnik, ze swojego dnia oraz spotkań z moją wersją ,, Adriena'', która przyjmijmy wersję ma na imię ....... Felix ..... [ oczywiście w prawdziwym świecie tak nie jest, ale wolę żeby nie dowiedział się wpadając przez przypadek na to opowiadanie ;-; ] . Dowiecie się przynajmniej troszkę o mnie ;) Zapraszam... miłego czytania !
***
Bonjour mon journal !
No to cześć mój pamiętniczku ^.* Doskonale wiemy, że rzadko do Ciebie piszę z różnych przyczyn. Z pewnością pierwszą z nich jest szkoła, z której wracam dość późno i niekoniecznie mam ochotę pisać Ci jak to 8 godzin siedziałam na dupie gapiąc się bez celu w tablice bądź twarz nauczyciela, który przynudzał całe 45 minut na temat bitwy pod Grunwaldem...... . Kolejny powód to mój wspaniały blog, na którym rozwijam się jako Marinette Dupain - Cheng, która jest makabrycznie podobna do mnie, a ja tylko ubarwiam jej historię. W końcu nie każda animowana dziewczyna ma szansę być super-hero w ciąży ;D No, ale wracając do mnie, bo już odbiegam od tematu znowu idąc ku Ladybug and Chat Noir...... . Pogoda w moim mieście jest raczej przyjazna. Słońce świeci raz po raz ustępując miejsca krótkiemu, orzeźwiającemu deszczykowi lub chłodnemu wiaterkowi, który delikatnie rozwiewa włosy. Mama obudziła mnie dzisiaj kilka minut po szóstej, podobnie jak u Marinette zbliżała się godzina 6.20, kiedy miałam wstać. Zwlekłam się z tapczanu na ziemię i podeszłam do magicznego miejsca zwanego szafą. Wydobyłam z niego koszulę w czerwono- białą kratę oraz czarne jeansy. Na mój strój nałożyłam mundurek szkolny, który stanowi jeansowa kamizelka z logiem mojego gimnazjum. Wyjątkowo nie zjadłam śniadania. Jakoś nie miałam na to ochoty. Wybiegłam z domu na trzy minuty przed autobusem, ale mój przystanek na szczęście jest dość blisko i zdążyłam równo z pojazdem. Oczywiście wchodząc do niego musiałam się potknąć i wpadłam na swoją koleżankę...... . Mimo wszystko przywitałyśmy się tylko, a potem zamilknęłyśmy, co zapewne było skutkiem ubocznym zmęczenia towarzyszącego mi przez cały tydzień. Do szkoły dotarłam dość wcześnie, bo blisko godzinę przed czasem. Skierowałam swe kroki do szafki i odłożyłam do niej kurtkę. Potem zbiegłam po schodach i przy wejściu powitałam swoją przybraną siostrzyczkę. Przez blisko 45 minut razem paplałyśmy sobie , a potem myknęłam na biologię. Nic ciekawego się na niej nie wydarzyło. Potem kartkówka z informatyki, angielski, polski......na którym było zastępstwo, bo moja wychowawczyni straciła głos. Kolejnym przedmiotem był niemiecki, który magicznie przemienił się w hiszpański. Na matematyce mieliśmy spotkanie z piłkarzami pobliskiego klubu, które średnio mnie interesowało. W wejściu oczywiście wpadłam na Felix'a .
- Ee.. przepraszam... - powiedziałam cicho.
- Nic się nie stało. Ślicznie wyglądasz.
-Nie... znaczy... dziękuję......
- Chodź ze mną do szafki co ? - tak ... prędzej się spalę ze wstydu. No, ale poszłam. Felix grzebał coś w szafce i w tem zjawiła się moja wersja Chloe - Veronika. Dziewczyna stanęła sobie obok prezentując swoją jakże obcisłą koszulkę, a ja dostawałam cholery w środku. Nie wiem sama, dlaczego. Felix normalnie z nią rozmawiał, a ja po kilku minutach nabrałam odwagi ...
- Felix pospiesz się, bo muszę iść !
-Gdzie ?! -spytał chłopak odwracając się do mnie ze zdziwieniem.
- Na lekcję...
-Emm, no to okay....
W tym momencie stało się coś czego się w życiu się po samej sobie nie spodziewałam. Przytuliłam się do niego i dałam mu buziaka w policzek. On też mnie cmoknął i w zasadzie od razu uciekłam jak oparzona nawet na niego nie patrząc. ( sukces xd ) Zajęcia zakończyłam religią, na której pół klasy spało, a pół czytało czy bazgrało coś w zeszycie. Potem wróciłam do domu razem z moją starszą koleżanką Paulą. Po powrocie od razu zostałam zaatakowana przez obiad..... hot-dogi tak konkretniej. Zjadłam posiłek ze smakiem, a potem zabrałam się za męczące lekcje. Całe szczęście miałam do odrobienia TYLKO angielski, co bywało wielką rzadkością. Ucieszyłam się, więc niezmiernie mogąc już o 19.00 zrobić sobie wolne. Rozsiadłam się, więc przed moim obiektem westchnień - komputerem i włączyłam muzykę na maksymalną głośność. Potem w troszkę pośpiewałam, bo zbliżał się konkurs piosenki musicalowej. A obecnie? Obecnie piszę właśnie mega długiego posta na moim blogu, który mam nadzieję przypadnie czytelnikom do gustu. Dziś już nic Ci pamiętniczku nie napiszę, także bonne nuit !
~Agathe
No i teraz THE END XD Nie dziękujcie XD Za błędy wybaczcie :3
Dedyczek dla nas, krasnalu *w*
OdpowiedzUsuńMai: Po pierwsze, ODWAL SIĘ OD MOJEGO WZROSTU! Po drugie, wiem. Widziałam. Dziękujemy!
Charakter Mai świetnie odzwierciedlony... Chociaż ona pewnie by wpierniczyła Chloe.
Mai: Zniszczyłabym jej "piękne" włoski i buźkę w gratisie. >_<
W dodatku jest bardziej towarzyska, ale no cóż mało ją znasz, więc wybaczymy Ci.
Mai: Yep. Twe dobre uczynki zostały Ci odpuszczone przez Szatana.
A propo... Chloe trafi raczej do Piekła no nie? A tam będzie panował Szatan czyli...
Mai: Ja! Muahahahahahhahahahhahahahahahah!!!! Chloe... Drzwi do Piekła stoją otworem. ^^
Nie szkoda mi jej.
Mai: A komu by było szkoda?
Nikomu.
No właśnie! W dodatku zajumię jej kiedyś paczałki. Nie zasługuje na nie!
Mai: Już tłumaczę. Neko uwielbia niebieskie paczałki.
Niom *-* one są piękne. *&*
Mai:... I ogólnie ma słabość do paczałek.
*.* Adrien! Klątwa koteła na tobie już jest! Chcesz by jeszcze zawisła klątwa Szatana?!
Mai: Dokładnie?!
Kotecka się nie głodzi!
Mai: Żadnego!
Dokładnie! Nie wolno!
Mai: Koty pod ochroną!
Samego Szatana!
A teraz co do twojego dnia... W sumie miałam ciekawszy, by wkurzałam swego wroga numer 1 w autobusie(przesiadła się Dzięki mnie xD) Scenka z panem Felixem...
Mai: Żygam tenczo.
Narzeeeeekasz. Mogło być gorzej. (jak na złość włączyła mi się muzyczka o miłości...[zmienia piosenkę] O specjalnie dla Ciebie Agathe. I dont wanna die. xD) W sumie jestem ciekawa jutrzejszego waszego spotkania, kochana... Ja jeszcze ciebie jutro wypytam! Zobaczysz!
Jak zawsze rodzialik zacny kochaniutka <3 Wysyłamy kontenery weny...
Mai: I czekamy na kolejny rozdział.
Pozdro Neko Echia & Mai Musicrose.
Wypytuj o co chcesz xd Mai jesteś bohaterką mych postów ^^ Będziesz bardziej towarzyska... oj , Adrien... ty się narażasz -.- I to Szatanowi !!!! Chloe...a idź ty do Mai niech cię zje ! xd Dedyczek tylko dla Was :3
OdpowiedzUsuńCzuję się odrzucona XD.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z Mai. Tak z ciekawości... też będzie miała taką ,,barwną osobowość" jak w komentarzach? XD
Ja też chceeeee.
O bożeeeeee.
Ale Mai ma fajnieeeeee XD
Mai: Heueheuheuheu Takie rzeczy zarezerwowane dla Szatana. B)I dziękuję za komplement c:
UsuńCo rozkażesz, o pani?
Usuń*kłania się*
Nie czuj się odrzucona Vivian ;-; Tylko nie to !!! .-. Nie martw się przyjdzie czas, że i Ciebie wyróżnię :3 Owszem Mai będzie miała ciekawą osobowość, tak jak w komentarzach <3 Racja - uprzywilejowanie Szatana <3
UsuńMai: Hmmm... Pomyślmy... Dokończ w końcu tamto opowiadanie co miało być na konkurs! I mi masz podesłać!
UsuńNa razie NIE MAM ZAMIARU tego kończyć xD. Robię sobie małą przerwę. Powiedzmy że jest już jakieś 3/4 opowiadania *^*
Usuń@Agathe ;3
Jejku! O matko! Dzięki! XD
Bym se trochę pohopsała na dworze...
ALE JEST CIEMNO
A JA SIĘ BOJĘ CIEMNOŚCI
więc zatańczę taniec radości XD.
Zatańcz radosny godowy taniec Czarnego Kota xd
UsuńMai: Ok. Poczekam. Jak dokończysz to pamiętaj o mnie!;)
UsuńKiedy wyniki konkursu?
OdpowiedzUsuńJako wtajemniczona osoba powiem Ci, iż jutro. ;)
UsuńNeko, jak chcesz to zostań moją prawą ręką i odpisuj za mnie xd
Usuń*.* Z chęcią! *.*
UsuńOki *.*
UsuńSuprowo tylko jeszcze raz powtarzam- Marinette jest w liceum!
OdpowiedzUsuńNope. Jest w gimnazjum. Spójrz na Wiki. Pisze, że ma 13-15 lat ;)
UsuńMARINETTE JEST W GIMNAZJUM .-. Lol... . W jednym z odcinków dyrektor to mówi, pytając Biedronki czy gimnazjum jest dobrym miejscem na ukrycie człowieka.......
UsuńCollège Françoise Dupont - do tej szkoły chodzi Marinette wg twórców serialu .-. A College we Francji nie jest odpowiednikiem słowa ,, uczelnia'' czy ,, liceum '' w angielskim. We Francji College obejmuje klasy od 1-6 i od 1-3 [ gimnazjalne ] uczy w dwóch przedziałach od 7-12 lat oraz od 13 - 15 lat, Marinette jest w drugiej klasie gimnazjum co bardzo prosto wyliczyć, kiedy mówi od ilu lat chodzi z Chloe do jednej klasy ;)
UsuńBrawo dla tej pani z wąsem ↑
UsuńXD
Hahah xd
UsuńSpk macie racjeXD tylko jest jeden odcinek dawno go oglądałam a więc nie jestem pewna który to odcinek ale wtedy Biedronka gubi książkę i Alya mówi " Takich książek używamy w naszym LICEUM" a potem gdy Alya pyta Biedronkę ile ma lat to ona odpowiada że napewno jest starsza niż licealistka, przynajmniej rak jest w polskiej wersji XD
UsuńTo jest jakiś błąd w tłumaczeniu ;/ Mari na pewno chodzi do gimnazjum ;/
UsuńDlatego wole francuską wersję >_<
UsuńJa też całość po francusku xd Znalazłam ten odcinek faktycznie w jednym odc Mari jest gimnazjaliską, a w kolejnym licealistką xd
UsuńTak serio to ty go pocałowałaś? XD?
OdpowiedzUsuńTAK XD
UsuńUWAGA! UWAGA!
OdpowiedzUsuńOGŁOSZENIA PARAFIALNE!
Jako prawa ręka Agathe informuję, iż dzisiaj post baaaaardzo późno będze z przyczyn osobistych.
Dzięki Neko c:
UsuńDzkenkuje za komunikat będę spać spokojniej B) xD
UsuńA tak dokładnie to o której bo już godzine siedzę na blogu i czekam XD
UsuńNie wiadomo czy Agathe zdąży przed północą ;/
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJuż jest c: Bardzo mi miło, że tak czekacie na mnie, to jest niesamowicie kochane c: Z tej okazji jutro obiecuje Wam aż 3 niespodzianki, posta na 2 kartki A4 i wyniki konkursu c:
UsuńSuper! Mam dwa pytania,
OdpowiedzUsuń1. Kiedy będzie kartka z pamiętnika Adriena?
2. Będziesz więcej takich swoich pamiętników pisać? Bo są ciekawe.
Pozdrowionka!
Hej C: No, więc kartkę planuję na jutro razem z wynikami konkursu xd No może coś tam jeszcze napiszę ... xd <3
UsuńNo nareszcie! Nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że będzie więcej takich konkursów...
UsuńPozdrawiam!
Mari Agreste
Będzie c:
Usuń