Bonjour !
Mamy dzisiaj już 25 marca. Pogoda jakoś nie szczególnie chce mnie zaskoczyć. Jest ciepło, ale pochmurno jak to...przez większość czasu. Na początku chcę Cię pamiętniczku poinformować, że moja mama jest zachwycona pomysłem z jazdą konną i tańcem, bo im więcej będę umiała tym lepiej dla mnie, ale wróćmy do początku, bo moje słynne roztrzepanie zaraz zgubi mój tok pisania. A zatem wstałam mniej więcej koło 9.10 , a bynajmniej taka godzina była na wyświetlaczu mojego nowego budzika.Zwlekłam się z łóżka jeszcze troszkę nie obudzona i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a potem postanowiłam się w coś ubrać. Miałam niezwykłe przeczucie, że dziś też pojawię się w stajni z Adrienem i założyłam na siebie jeansowe ogrodniczki przewiązane liliowym paskiem, a pod nie różową koszulkę z krótkim rękawem. Do tego dobrałam moje buty jeździeckie, które mama przyniosła mi z piwnicy, a które zalegały po ostatnim przypadkowym obozie jeździeckim. Kiedy byłam już gotowa spojrzałam na moją sukienkę wiszącą w promieniach światła na wieszaku. Wpadłam na pomysł, że założę bloga ! Z moimi projektami! Jeszcze nie wiem kiedy to zrobię, ale zrobię i z pewnością napiszę Ci jak on się nazywa. Wyszukałam mój stary aparat fotograficzny i sfotografowałam sukienkę. Zadowolona odłożyłam aparat na biurko i uśmiechnięta zbiegłam do kuchni. Przywitałam się oczywiście z moją kochaną mamą i zabrałam się za śniadanie. Tym razem zostałam obdarowana płatkami zbożowymi z mlekiem i miodem. Zaraz po smacznym posiłku zaczęłam pomagać mamie w cukierni. Tato piekł smaczne bułki, których zapach roznosił się po całym sklepie. Z wielkim uśmiechem na twarzy obsługiwałam wszystkich klientów. Podawałam kolejne zamówienia, dawałam dzieciakom lizaki. W gruncie rzeczy uwielbiałam widzieć, że w jakiś sposób mogę uszczęśliwiać ludzi nie tylko jako Biedronka, pod którą musiałam się, przecież ukrywać.W pewnym momencie wszystko zaczęłam wykonywać mechanicznie , no wiecie proszę o zamówienie - opakowanie - podaję - dziękuję . I tak oto wywiązał się najdziwniejszy, ale najbardziej uroczy dialog w jakim mogłam brać udział.
- Dzień dobry.- powiedział klient, a ja nawet na niego nie spojrzałam.
-Witam madame !
-Jakie zamówienie dla pana ?
-To ja bym poprosił 10 g ciasteczek czekoladowych i dwie babeczki z kremem śmietankowym, a przy okazji bardzo ładną dziewczynę stojącą za ladą. - tu usłyszałam tylko stłumiony śmiech mojej mamy.
-Nie ma problemu już pakuję. - zaczęłam.- 10 g ciasteczek czekoladowych... dwie babeczki..... i.... chwila moment , co ?!
- Bardzo ładną dziewczynę stojącą za ladą. - tu podniosłam wzrok.
-Adrien ! Ty wariacie ! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję zza lady.
-Długo ci zajęło rozpoznanie mnie , Mari. - powiedział Adrien wtulając się we mnie . - Mogę państwu porwać córkę do stajni ?- zapytał moich rodziców.
-No jasne, że tak ! Tylko nie żądaj okupu. - powiedziała moja mama z szerokim i jak najbardziej szczerym uśmiechem .
-Yay ^^ - krzyknęłam, a Adrien jak gdyby nigdy nic podniósł mnie i pomógł przejść przez ladę.Zarumieniłam się, bo nie byłam przyzwyczajona do czegoś takiego. Mimo wszystko byłam tylko dziewczynką.Po raz drugi miałam okazję jechać wypasioną limuzyną Adriena . Tak samo jak wczoraj zachwycałam się przepięknymi widokami zza okna, a mój chłopak ( ehhhh... *-* ) co jakiś czas pokazywał mi ciekawe rzeczy, których nie zdążyłam dostrzec. Na miejscu od razu zaciągnęłam się wiejskim, czystym powietrzem. Ruszyliśmy z Adrienem za rękę do stajni. Mieliśmy blisko godzinę do treningu, więc Adrien postanowił mnie troszkę oprowadzić.
-To tutaj to lonżownik, wyprowadzamy albo rozbiegujemy tu konie. W tej stajni są konie sportowe, w tej rekreacyjne, a w tamtej klacze źrebne, albo ze źrebolami. Ten padok służy do skoków, tam ten do ujeżdżenia, zaś ten najmniejszy do jazdy westernowej. Tu jest siodlarnia, a obok szatnia. W siodlarni są schody, które prowadzą do kuchni i toalety . I na samym końcu za padokami jest hala oraz paszarnia.
-Ślicznie tutaj. - powiedziałam.- No, dobra, do roboty. Leć się przebrać, a ja idę po Madamme.
Zrobiliśmy jak powiedziałam. Wskoczyłam do siodlarni i porwałam z półki skrzynkę do pielęgnacji konia. Postawiłam ją pod boksem. I delikatnie pogłaskałam Madamme po chrapach * . Była wyraźnie zadowolona, bo aż zarżała . Uśmiechnęłam się i wróciłam się do siodlarni po osprzęt * . Zestaw do jazdy odłożyłam pod boksem i zaczęłam wyprowadzać klacz przed boks. Przez całkowity przypadek wpadłam plecami na kogoś.
- Damn! * Uważaj jak łazisz ! - krzyknęła mierząc mnie wzrokiem, co wyraźnie nie spodobało się klaczy stojącej obok mnie, bo wściekle parsknęła.
-Spokojnie, przecież nic takiego się nie stało.-powiedziałam, głaszcząc konia po pysku.
-Ubrudziłaś mi kurtkę !
-Przepraszam, jeśli chcesz to wyczyszczę. - odparłam, myśląc sobie, że ciężko się w stajni nie pobrudzić.
-Daruj sobie pokrako.
Dziewczyna odeszła wściekle machając na mnie swoim blond włosami, a Adrien wychylił się z siodlarni. Popatrzył na mnie , a ja tak po prostu się popłakałam. Nie wiem czemu. Chyba po prostu zrobiło mi się przykro, że tak bardzo się staram, a wszyscy i tak postrzegają mnie jako łamagę, która ciągle robi coś idiotycznego. Adrien podbiegł do mnie i przytulił. Staliśmy sobie tak chwilę. Dostałam buziaka i usłyszałam, że mam się nią nie przejmować, bo Vasala taka już jest i będzie. Uśmiechnęłam się pod nosem i pozwoliłam mojemu chłopakowi ubrać drugi but. Tak, przytulał mnie w jednej oficerce * i w jednej skarpecie. Przetarłam oczy dłońmi i uwiązałam klacz. Na początku wyczyściłam jej sierść przy pomocy szczotek, a potem zabrałam się za kopyta. Kiedy Madamme była już pachnąca i błyszcząca założyłam na jej grzbiet biały czaprak i siodło westernowe. Wczoraj miałam normalne siodło rekreacyjne, ale coś czułam, że klacz miała dzisiaj ochotę na coś lżejszego . Kiedy moja kochana zwierzęca przyjaciółka była już gotowa, ja czekałam za swoim chłopakiem i ogierem Sunsete'm . Mniej więcej koło 14.00 stawiliśmy się na padoku przed trenerką. Oczywiście Vasala była tam z nami i dzielnie prowadziła zastęp co po chwila waląc w swojego ogiera batem.Ja natomiast skupiłam się na tym, żeby Madamme była rozluźniona i spokojna. Chyba mi się to udało. W czasie jazdy trenerka zrobiła naszej parze kilka zdjęć na stronę ośrodka. Proszę pamiętniczku, oto one :
Mam nadzieję pamiętniczku, że podobają Ci się te zdjęcia. Jak widziałeś
miałam okazję skoczyć niewielką przeszkodę.Bardzo przyjemne
doświadczenie.Trening skończył się o 15.20 i mogłam rozsiodłać Madamme, a
potem się z nią pobawić . W stajni zostaliśmy na znacznie dłużej, bo
Adrien miał jeszcze jeden trening. Ja tymczasem wykorzystałam go na
zrobienie kolejnych zdjęć, które wydrukowałam i Ci je wklejam .
Wszystko było zamarznięte na kość, z jednej strony padał deszcz, a z
drugiej śnieg, w centralnym punkcie Paryża tuż obok wieży Eiffla
rozgrywała się wielka burza. Spojrzałam porozumiewawczo na Czarnego Kota
i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w środku wielkiego huraganu i
trzaskających piorunów.Moja mina była bezcenna, ale postacią, która
właśnie rujnowała miasto była Nawałnica. Nie oznaczało to nic dobrego,
bo dawni przestępcy nie powinni wracać, a to oznacza, że albo Władca
Ciem ma wielki problem z weną twórczą albo kombinuje coś koszmarnego.
Nie mogłam się teraz nad tym zastanawiać. Rozpoczęliśmy drugą walkę z
Nawałnicą. Była ona o tyle prostsza, że doskonale wiedzieliśmy jakie są
słabe punkty przeciwnika, więc zamknięcie w pułapce Nawałnicy nie zajęło
nam więcej niż 20 minut. Od razu złamałam parasolkę, z której tak jak
podejrzewałam wyleciała Akuma. Jedyne co mnie zmartwiło to to, że była
ona znacznie większa niż normalnie. Czyżby Władca Ciem złapał jakieś
inne Miraculum i się wzmocnił? Musiałam teraz bardzo uważać, bo jeśli
Tikii lub Plagg trafią w niepowołane ręce to świat czeka bardzo marny
los. Pożegnałam miłego motylka i pomogłam się pozbierać pogodynce. Za
pomocą Niezwykłej Biedronki przywróciłam Paryż do porządku i pożegnałam
Adriena. Oboje musieliśmy uciekać do swoich domów żeby przypadkiem nikt
nie zauważył naszej prawdziwej tożsamości. Nie miałam pojęcia o co może
chodzić Władcy Ciem, ale z pewnością nie jest to nic dobrego. Trzymaj
kciuki.... eee zapięcia pamiętniczku. Obecnie jak zawsze siedzę z Tikii
pod kocykiem i piszemy do Ciebie. Jeszcze nie kładę się spać, ale mam
zamiar pogadać jeszcze z moją Kwamii, wierz lub nie, ale Tikii mogłaby
być przyjacielem lepszym niż człowiek. Bonne niut ! *
~ Marinette
Mamy dzisiaj już 25 marca. Pogoda jakoś nie szczególnie chce mnie zaskoczyć. Jest ciepło, ale pochmurno jak to...przez większość czasu. Na początku chcę Cię pamiętniczku poinformować, że moja mama jest zachwycona pomysłem z jazdą konną i tańcem, bo im więcej będę umiała tym lepiej dla mnie, ale wróćmy do początku, bo moje słynne roztrzepanie zaraz zgubi mój tok pisania. A zatem wstałam mniej więcej koło 9.10 , a bynajmniej taka godzina była na wyświetlaczu mojego nowego budzika.Zwlekłam się z łóżka jeszcze troszkę nie obudzona i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a potem postanowiłam się w coś ubrać. Miałam niezwykłe przeczucie, że dziś też pojawię się w stajni z Adrienem i założyłam na siebie jeansowe ogrodniczki przewiązane liliowym paskiem, a pod nie różową koszulkę z krótkim rękawem. Do tego dobrałam moje buty jeździeckie, które mama przyniosła mi z piwnicy, a które zalegały po ostatnim przypadkowym obozie jeździeckim. Kiedy byłam już gotowa spojrzałam na moją sukienkę wiszącą w promieniach światła na wieszaku. Wpadłam na pomysł, że założę bloga ! Z moimi projektami! Jeszcze nie wiem kiedy to zrobię, ale zrobię i z pewnością napiszę Ci jak on się nazywa. Wyszukałam mój stary aparat fotograficzny i sfotografowałam sukienkę. Zadowolona odłożyłam aparat na biurko i uśmiechnięta zbiegłam do kuchni. Przywitałam się oczywiście z moją kochaną mamą i zabrałam się za śniadanie. Tym razem zostałam obdarowana płatkami zbożowymi z mlekiem i miodem. Zaraz po smacznym posiłku zaczęłam pomagać mamie w cukierni. Tato piekł smaczne bułki, których zapach roznosił się po całym sklepie. Z wielkim uśmiechem na twarzy obsługiwałam wszystkich klientów. Podawałam kolejne zamówienia, dawałam dzieciakom lizaki. W gruncie rzeczy uwielbiałam widzieć, że w jakiś sposób mogę uszczęśliwiać ludzi nie tylko jako Biedronka, pod którą musiałam się, przecież ukrywać.W pewnym momencie wszystko zaczęłam wykonywać mechanicznie , no wiecie proszę o zamówienie - opakowanie - podaję - dziękuję . I tak oto wywiązał się najdziwniejszy, ale najbardziej uroczy dialog w jakim mogłam brać udział.
- Dzień dobry.- powiedział klient, a ja nawet na niego nie spojrzałam.
-Witam madame !
-Jakie zamówienie dla pana ?
-To ja bym poprosił 10 g ciasteczek czekoladowych i dwie babeczki z kremem śmietankowym, a przy okazji bardzo ładną dziewczynę stojącą za ladą. - tu usłyszałam tylko stłumiony śmiech mojej mamy.
-Nie ma problemu już pakuję. - zaczęłam.- 10 g ciasteczek czekoladowych... dwie babeczki..... i.... chwila moment , co ?!
- Bardzo ładną dziewczynę stojącą za ladą. - tu podniosłam wzrok.
-Adrien ! Ty wariacie ! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję zza lady.
-Długo ci zajęło rozpoznanie mnie , Mari. - powiedział Adrien wtulając się we mnie . - Mogę państwu porwać córkę do stajni ?- zapytał moich rodziców.
-No jasne, że tak ! Tylko nie żądaj okupu. - powiedziała moja mama z szerokim i jak najbardziej szczerym uśmiechem .
-Yay ^^ - krzyknęłam, a Adrien jak gdyby nigdy nic podniósł mnie i pomógł przejść przez ladę.Zarumieniłam się, bo nie byłam przyzwyczajona do czegoś takiego. Mimo wszystko byłam tylko dziewczynką.Po raz drugi miałam okazję jechać wypasioną limuzyną Adriena . Tak samo jak wczoraj zachwycałam się przepięknymi widokami zza okna, a mój chłopak ( ehhhh... *-* ) co jakiś czas pokazywał mi ciekawe rzeczy, których nie zdążyłam dostrzec. Na miejscu od razu zaciągnęłam się wiejskim, czystym powietrzem. Ruszyliśmy z Adrienem za rękę do stajni. Mieliśmy blisko godzinę do treningu, więc Adrien postanowił mnie troszkę oprowadzić.
-To tutaj to lonżownik, wyprowadzamy albo rozbiegujemy tu konie. W tej stajni są konie sportowe, w tej rekreacyjne, a w tamtej klacze źrebne, albo ze źrebolami. Ten padok służy do skoków, tam ten do ujeżdżenia, zaś ten najmniejszy do jazdy westernowej. Tu jest siodlarnia, a obok szatnia. W siodlarni są schody, które prowadzą do kuchni i toalety . I na samym końcu za padokami jest hala oraz paszarnia.
-Ślicznie tutaj. - powiedziałam.- No, dobra, do roboty. Leć się przebrać, a ja idę po Madamme.
Zrobiliśmy jak powiedziałam. Wskoczyłam do siodlarni i porwałam z półki skrzynkę do pielęgnacji konia. Postawiłam ją pod boksem. I delikatnie pogłaskałam Madamme po chrapach * . Była wyraźnie zadowolona, bo aż zarżała . Uśmiechnęłam się i wróciłam się do siodlarni po osprzęt * . Zestaw do jazdy odłożyłam pod boksem i zaczęłam wyprowadzać klacz przed boks. Przez całkowity przypadek wpadłam plecami na kogoś.
- Damn! * Uważaj jak łazisz ! - krzyknęła mierząc mnie wzrokiem, co wyraźnie nie spodobało się klaczy stojącej obok mnie, bo wściekle parsknęła.
-Spokojnie, przecież nic takiego się nie stało.-powiedziałam, głaszcząc konia po pysku.
-Ubrudziłaś mi kurtkę !
-Przepraszam, jeśli chcesz to wyczyszczę. - odparłam, myśląc sobie, że ciężko się w stajni nie pobrudzić.
-Daruj sobie pokrako.
Dziewczyna odeszła wściekle machając na mnie swoim blond włosami, a Adrien wychylił się z siodlarni. Popatrzył na mnie , a ja tak po prostu się popłakałam. Nie wiem czemu. Chyba po prostu zrobiło mi się przykro, że tak bardzo się staram, a wszyscy i tak postrzegają mnie jako łamagę, która ciągle robi coś idiotycznego. Adrien podbiegł do mnie i przytulił. Staliśmy sobie tak chwilę. Dostałam buziaka i usłyszałam, że mam się nią nie przejmować, bo Vasala taka już jest i będzie. Uśmiechnęłam się pod nosem i pozwoliłam mojemu chłopakowi ubrać drugi but. Tak, przytulał mnie w jednej oficerce * i w jednej skarpecie. Przetarłam oczy dłońmi i uwiązałam klacz. Na początku wyczyściłam jej sierść przy pomocy szczotek, a potem zabrałam się za kopyta. Kiedy Madamme była już pachnąca i błyszcząca założyłam na jej grzbiet biały czaprak i siodło westernowe. Wczoraj miałam normalne siodło rekreacyjne, ale coś czułam, że klacz miała dzisiaj ochotę na coś lżejszego . Kiedy moja kochana zwierzęca przyjaciółka była już gotowa, ja czekałam za swoim chłopakiem i ogierem Sunsete'm . Mniej więcej koło 14.00 stawiliśmy się na padoku przed trenerką. Oczywiście Vasala była tam z nami i dzielnie prowadziła zastęp co po chwila waląc w swojego ogiera batem.Ja natomiast skupiłam się na tym, żeby Madamme była rozluźniona i spokojna. Chyba mi się to udało. W czasie jazdy trenerka zrobiła naszej parze kilka zdjęć na stronę ośrodka. Proszę pamiętniczku, oto one :
![]() |
Kłus anglezowany na mojej spokojnej klaczce ^^ |
![]() |
Zmiana nogi w kłusie ^-^ |
![]() |
Nasz pierwszy skok *-* |
![]() |
Kłus zebrany ^-^ |
![]() |
Katherina&Perlino |
![]() |
Sabrinett&Colorado |
![]() |
Sabrinett&Perlino |
Do domu wróciliśmy stosunkowo późno, bo coś koło 18.00. Adrien
postanowił, że zostanie jeszcze troszkę u mnie. Cieszyłam się, bo
lubiłam spędzać z nim czas. Niestety nasze plany na sympatyczny wieczór z
filmem poszły na marne, bo ni z tego ni z owego spadł śnieg. Czułam, że
to sprawka Władcy Ciem i się nie pomyliłam. Na dworze panowała chyba
każda możliwa pogoda. Słońce, deszcz, burza, grad, śnieg....... i długo
by wymieniać. Chyba naprawdę naszemu złoczyńcy skończyły się pomysły, bo
przecież bardzo podobne moce miała Nawałnica. Podczas jej ataku
pierwszy raz spotkałam Czarnego Kota i po raz pierwszy mogłam walczyć
jako Biedronka.
- ,, Tikii kropkuj '' - zawołałam i wybiegłam przez okno dachowe z
mojego pokoju, po chwili dołączył do mnie też czarny kot. Staliśmy na
dachu wyglądając kogoś kto mógłby spowodować taki stan rzeczy. Na co
dzień w Paryżu raczej nie widuje się czegoś takiego w środku wiosny :
~ Marinette
***
Huehheheh xD Są simsy, które Wam wszystko obrazują XD Powiedzcie czy
chcecie takie ilustracje czy ich zaprzestać ? c: Szykuje się coś
strasznego xD Ale puki co nic nie zdradzam ^-^Słowniczek:
Bonjour -Dzień dobry !
Bonne niut - Dobranoc !
Madame - Pani !
Damn ! - Cholera!
osprzęt - siodło + ogłowie
chrapy- nosek qunia ^^
Zapraszam do czytania kolejnych postów, obserwowania bloga i
komentowania ^^ Pamiętajcie, że moja wyobraźnia istnieje puki wie, że
ktoś ją lubi i docenia xD
To się ropisalas o.e
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
No wiem ;_; Muszę się hamować xD ;_; Dziękuję ^-^
UsuńLepiej się nie hamuj :D. Mi się podoba Twój styl pisania, a uwierz mi, przeczytałam wiele książek. Tylko trochę więcej akcji bo jak narazie to jest sam Adrian, czkm na to coś strasznego ��^^
UsuńNo wiesz, o czym napisałaś pod wpisem do pamiętnika ^-^
UsuńHyh, gdybym się nie hamowała to każde opowiadanie byłoby apokalipsą xd Nie no ^^ Tak, tak zacznie się robić niebezpiecznie jak i z Adrienem tak i z Władcą Ciem i nie tylko ^-^ Zapraszam do dalszego czytania i komentowania ^^
UsuńA do jakiej stajni jeździsz konno? xd No wiesz to widać jak używasz słów takich jak np. toczek czy lonża ^-^. Ogólnie to ja też koffam jeździć konno :D A ile jest qni w Twojej stajni?? ^-^
OdpowiedzUsuńZapraszam z góry na kolejne rozdziały ^^ Konno jeżdżę od blisko 5 lat początkowo w stajniach Ranczo Kołata , KJ Pony Poznań, CH Jaszkowo, a obecnie w mojej ukochanej i jedynej Stajni Owińska *o* W mojej... o matko... emmm 18 koni i mój ulubieniec Elton :D
UsuńMój ulubieniec to Derwisz ^-^
UsuńFajowe imię *o*
UsuńUżyłaś w zdjęciach Rewiana :D
OdpowiedzUsuńA jakże... ;D
UsuńAle czemu tylko w jednym rozdziale jest Volpina , a w pozostałych już nie ?
OdpowiedzUsuńBo przeszła na złą stronę mocy, a skoro WC nie atakuje to i ona nie :)
Usuń