sobota, 26 marca 2016

26-03-16, Paryż

Bonjour !
Witaj pamiętniczku... . Piszę do Ciebie, albo w Tobie, bo muszę się zwierzyć. Nawet bardzo.Nie żebyś myślał, że coś poważnego się dzieje, bo raczej nie, ale jakoś mam niesamowitą ochotę do Ciebie napisać. Dzisiaj jest dokładnie 26 marca. Dzień przed Wielkanocą. Wstałam mniej więcej około 10.00 . Zmęczona po wczorajszej walce ziewnęłam i usiadłam na brzegu łóżka. Przeczesałam włosy ręką. Siedziałam dobre 10 minut za nim stwierdziłam, że mogę wstać. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kalendarz. O mój Boże ! 26 marca - trening taneczny z Adrienem ! Czy ja nie spędzam z nim za dużo czasu? Szybko wzięłam prysznic i wykonałam poranną toaletę. Obraz za oknem wskazywał, że na dworze jest raczej ciepło. Słońce przebijało przez szybę swoimi promieniami, a ludzie byli ubrani w letnie wręcz ciuchy. Ja postanowiłam uczynić to samo i wciągnęłam na siebie krótkie spodenki oraz bluzkę na ramkach. Niesforne ramiączka stanika wystawały spod koszulki więc narzuciłam na nią cieńki, czarny sweterek.Do torby treningowej wrzuciłam buty na obcasie i zwiewną sukienkę w kolorze ametystu . Zbiegłam gotowa do wyjścia przypominając sobie o śniadaniu. Do mojego bagażu dołączyłam przy okazji butelkę wody. Mama podała mi rogala i dała buziaka w czoło. Uśmiechnęłam się do niej i podjadając wyszłam z cukierni. Trening miał się odbyć w studiu tańca ,,Denire Danse '' w okolicy wieży Eiffla . Skierowałam, więc swe kroki w kierunku centrum Paryża. Z daleka zauważyłam wielki baner z reklamą studia i bez wahania weszłam do budynku. Podeszłam do sympatycznie wyglądającej kobiety siedzącej za biurkiem. Ta podała mi kluczyk do szafki, gdzie mogłam zostawić swoje rzeczy i się przebrać. Wzrokiem odnalazłam numerek ,, 123 '' na jednej z szafek. Stanęłam przed nią i wsunęłam do niej ciężką torbę. Zaczęłam się przebierać. Ściągnęłam z siebie koszulkę i .... poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. Wystraszyłam się, ale coś kazało mi się odwrócić. To był tylko Adrien. Spojrzał na mnie zawstydzony. Chyba oboje nie wiedzieliśmy co mamy ze sobą zrobić w tym momencie. Mimo wszystko stałam przed nim bez koszulki, to raczej niecodzienne dla pary nastolatków, która jest ze sobą od niecałego tygodnia.
-Eee..... przepraszam.... - powiedział .
-Yyy..ee... ni..c się nie..stało. -wydukałam próbując się zakryć ściągniętą koszulką.
-Nie chciałem...
- Wiem... spokojnie...
Adrien uśmiechnął się lekko zarumieniony i pocałował mnie . Dobrą chwilę się tak całowaliśmy. Tak, ja byłam bez koszulki, ale w momencie w którym mam jego usta na swoich nie myślę o Bożym świecie. Mój chłopak odszedł i sam poszedł się przebrać, a ja szybko wciągnęłam na siebie sukienkę. Resztę rzeczy zamknęłam w szafce oddając Adrienowi klucz. Ja nie miałam kieszeni, a on owszem. Moje buty na obcasie uwierały moje kostki, więc zdecydowałam się tańczyć w trampkach. Świat się chyba nie zawali.Razem weszliśmy na dość sporą salę . Dosłownie każda ściana była tam lustrem, a ja się czułam jakoś nieswojo widząc wszędzie moją twarz.
-Ee.. to od czego zaczynamy ? - zapytałam.
-Może...zaczekajmy na trenera.
-A no tak....
Staliśmy tacy speszeni z dobre 15 minut, aż na sali pojawił się wysoki mężczyzna z kozią bródką.Przyjrzał się nam, a raczej zmierzył wzrokiem mordercy i kazał nam stanąć w pozycji wyjściowej. Wiem pamiętniczku, że nie wiesz co to znaczy. To nie jest istotne. Potem pokazywał nam kolejne kroki dość skomplikowanej jak na tango choreografii. Co jakiś czas się potykałam i Adrien musiał mnie zbierać.Ostatnią figurą kończącą cały nasz występ miał być podrzut. Wiesz pamiętniczku..... coś w stylu Adrien chwyta mnie za brzuch, podrzuca i łapie na ręce. Za żadne skarby świata nam to nie wychodziło. To się zesuwałam, albo skakałam za nisko.... istna masakra. Trener zwinął się do domu, a my musieliśmy dopracować cały układ. Oczywiście jak zawsze dopadło mnie fatum Marinette, bo po całym poprawnie zatańczonym tangu tuż przy ostatniej figurze spadłam z rąk Adriena tak nieszczęśliwie, że moja dłoń trafiła na wystający ze starego parkietu gwóźdź. Tak jak się domyślasz pamiętniczku rozcięłam całą dłoń. Ja usiadłam ale na podłodze rozlała się stróżka mojej krwi. Myślałam, że zemdleje z nadmiaru emocji. Adrien szybko zareagował. Podbiegł do mnie, obejrzał ranę i stwierdził, że nie wygląda to za dobrze, tak jak większość urazów w moim przypadku. Kolejna niezręczna sytuacja dzisiaj. Adrien ściągnął koszulkę i zawiązał mi ją na dłoni tak, żeby przynajmniej chwilowo zatamować krew. Popatrzyłam na niego czerwona jak najdojrzalszy pomidor, a on tylko uśmiechnął się do mnie i położył dłoń na karku.
- Uznajmy, że coś za coś. Ja cię widziałem bez koszulki i ty mnie. To nic takiego Biedronsiu. - dodał i dał mi buziaka w czółko. - Lecę do szafki po apteczkę .
Czekałam, więc za nim siedząc na podłodze, z wielkim opatrunkiem na mojej drobnej dłoni.Po jakiś 5 minutach się doczekałam. Adrien miał już na sobie koszulkę. A raczej zapiął swoją koszulę, którą zawsze nosił na bluzce. Otworzył czerwone pudełeczko zwane apteczką i wyciągnął z niego gazę, wodę utlenioną, opatrunek jałowy i bandaż.Spojrzał na mnie troskliwie i bardzo ostrożnie odwinął swoją zakrwioną już koszulkę z mojej ręki. Obmył delikatnie moją ranę wodą utlenioną. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że cała ręka mnie potwornie szczypie. Ja tylko patrzyłam swoimi zaszklonymi oczami w jego cudownie zielone paczadełka. Potem mój chłopak położył mi na ręce opatrunek i zawinął całość bandażem. Siedzieliśmy chwilkę na ziemi na wypadek gdybym nagle miała zemdleć jak to z moim szczęściem bywa, ale nic takiego nie miało miejsca. Stwierdziliśmy z Adrienem, że za dużo emocji na dzisiaj i , że trzeba się wyluzować. Mieliśmy czas do 18.00, kiedy to jako Biedronka i Czarny Kot musieliśmy zrobić obchód. Adrien przebrał się, żeby wyglądać jak na niego przystało, a mi po prostu pomógł nałożyć sweterek na sukienkę. Nie mogłam uwierzyć, że mam takiego kochanego i wymarzonego chłopaka. W ogóle... że ja tak potrafię z nim rozmawiać, skoro jeszcze nie dawno potrafiłam się tylko jąkać. Wracając.... Adi wziął moją torbę i chwycił mnie za drugą dłoń, tak żeby mnie nie bolało. Postanowiliśmy iść na lody. Ja usiadłam sobie tuż obok budki z lodami przy jednym ze stolików piknikowych, a Adrien poszedł zakupić słodkości.
-Hmm... nie wiedziałem jaki lubisz smak, bo nigdy nie pytałem, więc wziąłem Ci moje ulubione smaki. Malinowo- miętowo - cytrynowe, proszę lady. - powiedział , a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
-Właśnie te smaki lubię najbardziej, dziękuję .
Siedzieliśmy sobie rozmawiając o naszych gustach smakowych i przepraszając się nawzajem za dzisiejsze niezręczne sytuacje. Niestety zauważyła nas Chloe i w mgnieniu oka już siedziała obok Adriena szarpiąc go za rękę. Widziałam jego niezadowolenie, ale wolałam się nie odzywać, bo jeszcze by mnie zabiła tym swoim makijażem. Po jakiś 10 minutach Adrien ztrzepnął z siebie Chloe mówiąc jej , że mamy randkę i odeszliśmy razem wtuleni w siebie. Potem oczywiście mieliśmy niezły ubaw z Chloe. Średnio mieliśmy co robić na mieście, więc ostatecznie wylądowaliśmy w moim pokoju. Usiadłam na kolanach Adriena. Tak ja wiem.... może to było za odważne, jak na mnie, ale tak zrobiłam. I razem przeglądaliśmy moje projekty. Wprost nie mogłam uwierzyć, kiedy mój chłopak zasugerował, że da ojcu te projekty, a on wypuści moją własną kolekcję. Niezmiernie mnie to ucieszyło, więc pocałowałam mojego chłopaka. Odwzajemnił to, a nasz pocałunek coraz bardziej się pogłębiał.W pewnym momencie poczułam, że Adrien podsuwa do góry moją koszulkę [ tak , zdążyłam się przebrać już w domu ] i trzyma ręce na mojej talii. Troszkę się speszyłam, ale nic z tym nie zrobiłam. Potem się położyliśmy i w momencie, w którym ręce mojego chłopaka powędrowały wyżej postanowiłam to skończyć. Ktoś tu musi być złym człowiekiem z rozsądkiem.
-Hamuj się kiciusiu . - powiedziałam z uśmiechem, w głębi duszy rozważając co by się stało gdybym tego nie skończyła. Nic. I przy tym nic pozostańmy, jestem tylko dziewczynką. Przytuliłam głowę do piersi Adriena słuchając jak szybko bije jego serce. Waliło jak szalone, a mimo to tak mnie uspokoiło, że zasnęłam. Obudziłam się oczywiście w ramionach Adriena, bo jakżeby inaczej. Do mojego pokoju weszła mama, ale jakoś nieszczególnie przeszkadzał jej fakt, że leżymy na jednym tapczanie. Uśmiechnęła się do nas uroczo i szepnęła pod nosem ,, Jak ten czas szybko leci '' . Ja też się uśmiechnęłam - do Adriena. W końcu postanowiliśmy wstać i pograć w jakieś gry. Tak jak się domyślacie ograłam go w każdej rundzie. Kotek miał chwilowego focha, ale zaraz przyszedł do Biedronsi na kolanach. Mniej więcej o 18.00 zwialiśmy przez dach jako Biedronka i Czarny Kot. Po przechadzaliśmy się troszkę, po ulicach Paryża, ale nic niepokojącego nie miało miejsca. Dziś Władca Ciem sobie najwyraźniej odpuścił ataki i postanowił dać nam święty spokój. Możliwe też, że szedł z koszyczkiem do Kościoła. Ja tak nie uczyniłam, moi rodzice poświęcili jedzenie podczas gdy ja ciężko trenowałam z Adrienem. Po patrolu uznaliśmy, że jesteśmy padnięci i idziemy spać, dlatego pożegnałam Czarnego Kota buziakiem w policzek i uciekłam do siebie do domu. W pokoju zastałam tylko otwarte okno i czerwoną różę na biurku. Na karteczce małymi literkami był podpis ,, Od kotka <3 '' . Czy tylko ja mam wrażenie, że gram główną rolę w jakimś romansidle ? Mniejsza oto... obecnie leżę sobie pod kołdrą razem z Tikii, która już sobie uroczo śpi na moim ramieniu i pisze do Ciebie. Od razu mi lepiej, jak się wyspowiadałam z tych niezręcznych wydarzeń. No.... dobrze....to ja już pójdę spać, jutro w końcu też mamy dzień ! Bonne niut !
                                                                                       ~ Marinette

 ***
Jak się podobało ? :3 Zrezygnowałam ze zdjęć :3 Teraz mam do Was pytanie - wolicie takie romansidło czy więcej akcji, a może jedno i drugie ? ;3 Czekam na Wasze propozycje ;3 Jeśli macie jakieś pomysły do zrealizowania to piszcie, chętnie podeprę swoje wypociny Waszymi pomysłami ;3
 Wybaczcie za niezręczne sceny , po prostu musiałam xd

11 komentarzy:

  1. Ahahahaha
    Sikam ;D
    Adrien ty pedofilu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałam xd Sorry xd Ale jak szaleć to szaleć :P Ja się dopiero rozkręcam ;-; Muszę jakoś zamieszać, żeby nudą nie wiało ;-; Zapraszam wobec tego na kolejne opowiadanka ;-; <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rób mixy ^^ Romansidła i akcja są tu idealne, a i (jeśli chcesz xd) to zrób (kiedyś xd) takie coś, że Mari jest pod wpływem tego Mastera Ciem i Czarny kot ją ratuje xd no wiesz miłością xD ;_; :/ ^^ xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Master Ciem xd Geniiszu chyba zaczne używać tej wersji zamiast Władcy Ciem xd Ey.... niezły pomysł, wykorzystam ^-^ xD Kotek musi dac radę bez Biedronsi, a jakby to Tikii ujèła...,, Wszystko przez ser Plagg, wszystko przez ser. " xd

      Usuń
  4. Adrien ty niewyżyty zboczuchu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhhaah xd Dajcie biednemu Adrienkowi spokój, on przecież nie wiedział ;-; xd

      Usuń
    2. Czego nie wiedział...? Że co robi...? ;-; XD

      Usuń
    3. Cichaj xd Ja go tylko bronie xd Załóżmy, że ma zwolnienie z wdż xd

      Usuń